Biegły: kanister znaleziony po wypadku autokaru k. Jeżewa był pusty
Kanister, znaleziony na miejscu wypadku autokaru z licealistami koło Jeżewa (Podlaskie), w momencie zdarzenia był pusty, a pożar pojazdu wywołał zapłon paliwa z rozbitego zbiornika - ocenił biegły powołany w śledztwie dotyczącym okoliczności tej tragedii.
W wypadku, do którego doszło przed dwoma miesiącami, zginęło na miejscu dwanaście osób, trzynasta zmarła w szpitalu. Autokar, który zderzył się czołowo z ciężarową lawetą, spłonął doszczętnie.
Prokurator Tadeusz Marek z Prokuratury Okręgowej w Łomży, która prowadzi śledztwo dotyczące okoliczności wypadku, poinformował, że - według biegłego z zakresu pożarnictwa - bezpośrednią przyczyną pożaru autokaru było "rozprucie lewego zbiornika na olej napędowy", wskutek zderzenia tego pojazdu z ciężarową lawetą.
Prokurator Marek dodał, że jednocześnie doszło do sprasowania tego zbiornika, z którego - pod ciśnieniem - wypłynęło paliwo zarówno do wnętrza autokaru, jak i pod podwozie.
Ponieważ w wyniku zderzenia uszkodzona została instalacja elektryczna w autokarze, powstało iskrzenie. Iskrzyły też blachy, trące o siebie, aut które się zderzyły. Tak doszło do zapłonu.
Być może pod koniec przyszłego tygodnia będzie znana opinia biegłego z zakresu ruchu drogowego, która pozwoli poznać przyczynę wypadku - dodał.
Tuż po wypadku, do którego doszło 30 września, niektóre media spekulowały, że w luku bagażowym autokaru z licealistami były kanistry z benzyną, według niektórych publikacji - pochodzącą zza wschodniej granicy i to ich eksplozja spowodowała pożar autokaru.
Policja i straż pożarna już wtedy podawały, że zebrane wówczas dowody nie wskazywały w żaden sposób na związek kanistrów (potem się okazało, że był tylko jeden) z pożarem autokaru.
W wypadku koło Jeżewa, gdzie doszło do czołowego zderzenia autokaru z licealistami jadącymi z Białegostoku do Częstochowy z ciężarową lawetą, na którą najechał jeszcze bus, zginęło dwanaście osób, a około czterdziestu zostało rannych. Trzynasta osoba zmarła w szpitalu.
Wśród ofiar było dziesięcioro licealistów i trzech kierowców, w tym dwóch z autokaru.
Strażacy tuż po wypadku podkreślali, że przy tak ogromnej masie obu pojazdów i fakcie, że w autokarze są kilkusetlitrowe zbiorniki z paliwem i mnóstwo instalacji elektrycznej, energia wyzwolona w czasie zderzenia jest tak duża, że pożar w tej sytuacji nie był niczym nadzwyczajnym.