Biegła za tramwajem z przytrzaśniętą ręką
Horror w stołecznej komunikacji. Pasażerka biegła przez dwieście metrów obok jadącego tramwaju. Drzwi przycięły jej rękę. Pojazd zatrzymali pasażerowie wciskając hamulec bezpieczeństwa. Kobieta otrzymała mandat za za niezachowanie należytej ostrożności.
13.06.2017 | aktual.: 13.06.2017 17:43
Do zdarzenia doszło w stołecznej linii nr 4 jadącej w kierunku Żerania. Kobieta włożyła rękę pomiędzy zamykające się drzwi trawmaju. Niestety, kierowca tramwaju nie zauważył i ruszył. Kobieta zmuszona była biec obok tramwaju, gdyż ręka zakleszczyła się i nie mogła jej wyciągnąć. Pomogli pasażerowie, którzy zauważyli sytuację i wcisnęli hamulec bezpieczeństwa - informuje Polsat News.
Jak informuje Komendy Stołecznej Policji poszkodowana skarżyła się na uraz ręki, a wezwana na miejsce załoga pogotowia ratunkowego udzieliła pasażerce pomocy. Na szczęście skończyło się na strachu, a ratownicy medyczni ustalili ostatecznie, że kobiecie nic poważnego się nie stało.
Motorniczy był trzeźwy. Nie wiadomo dlaczego nie zadziałał system, który nie pozwala na takie sytuacje. W nowoczesnych tramwajach przytrzaśnięcie nie powinno się zdarzyć, bowiem drzwi, po wykryciu przeszkody, powinny "odbić".
Nie można wsiadać do tramwaju, bądź z niego wychodzić po dzwonku ostrzegawczym. Pasażerka otrzymała mandat za niezachowanie należytej ostrożności w kwocie 250 zł.