Biegła za tramwajem z przytrzaśniętą ręką
Horror w stołecznej komunikacji. Pasażerka biegła przez dwieście metrów obok jadącego tramwaju. Drzwi przycięły jej rękę. Pojazd zatrzymali pasażerowie wciskając hamulec bezpieczeństwa. Kobieta otrzymała mandat za za niezachowanie należytej ostrożności.
Do zdarzenia doszło w stołecznej linii nr 4 jadącej w kierunku Żerania. Kobieta włożyła rękę pomiędzy zamykające się drzwi trawmaju. Niestety, kierowca tramwaju nie zauważył i ruszył. Kobieta zmuszona była biec obok tramwaju, gdyż ręka zakleszczyła się i nie mogła jej wyciągnąć. Pomogli pasażerowie, którzy zauważyli sytuację i wcisnęli hamulec bezpieczeństwa - informuje Polsat News.
Jak informuje Komendy Stołecznej Policji poszkodowana skarżyła się na uraz ręki, a wezwana na miejsce załoga pogotowia ratunkowego udzieliła pasażerce pomocy. Na szczęście skończyło się na strachu, a ratownicy medyczni ustalili ostatecznie, że kobiecie nic poważnego się nie stało.
Motorniczy był trzeźwy. Nie wiadomo dlaczego nie zadziałał system, który nie pozwala na takie sytuacje. W nowoczesnych tramwajach przytrzaśnięcie nie powinno się zdarzyć, bowiem drzwi, po wykryciu przeszkody, powinny "odbić".
Nie można wsiadać do tramwaju, bądź z niego wychodzić po dzwonku ostrzegawczym. Pasażerka otrzymała mandat za niezachowanie należytej ostrożności w kwocie 250 zł.