Biegła: Łyżwińska sfałszowała dokumenty wyborcze
Była posłanka Samoobrony Wanda Łyżwińska sfałszowała podpisy pod dokumentami wyborczymi dwóch kandydatów na posłów - potwierdziła przed radomskim sądem biegła z zakresu grafoskopii.
Biegła Janina Świderek doszła do takiego wniosku na podstawie wnikliwej analizy charakteru pisma oskarżonej oraz sześciu osób, które zakwestionowały autentyczność swoich podpisów pod oświadczeniami o wyrażeniu zgody na kandydowanie do Sejmu oraz na tzw. oświadczeniach lustracyjnych.
Według niej tylko jedna z osób podpisała własnoręcznie obydwa dokumenty. Pozostałe podpisy zostały sfałszowane. - W dwóch przypadkach - z całą pewnością za kandydatów do Sejmu podpisała się Wanda Łyżwińska - stwierdziła Świderek. Podpisy za pozostałych kandydatów do Sejmu - zdaniem biegłej - złożyła jakaś inna, nieustalona do tej pory przez prokuraturę, osoba.
Łyżwińska nie zgodziła się z treścią ekspertyz sporządzonych przez biegłą na zlecenie prokuratury i sądu. Parlamentarzystka stwierdziła, że co prawda wypełniała własnoręcznie formularz za jednego z kandydatów, ale podpis złożył on sam.
Biegła zauważyła jednak, że podpis ten "nosił znamiona maskowania własnego charakteru pisma przez Łyżwińską". - To był specjalnie uczyniony zabieg, aby podpis odróżniał się od zapisu imienia i nazwiska w formularzu. Ale mimo tego, wiele charakterystycznych cech dla grafizmu pani Łyżwińskiej, zostało zachowanych - stwierdziła Świderek.
Następną rozprawę sąd wyznaczył na 15 stycznia 2009 r.
Według prokuratury Łyżwińska miała podrobić oświadczenia o wyrażeniu zgody na kandydowanie na posłów z listy Komitetu Wyborczego Samoobrony w okręgu radomskim przed wyborami w 2001 r. oraz ich oświadczenia lustracyjne. Dokumenty te Łyżwińska złożyła w Okręgowej Komisji Wyborczej w Radomiu w celu zarejestrowania listy kandydatów. Sześć osób zakwestionowało podpisy i stwierdziło, że nie sporządzało oświadczeń. Jedna zeznała, że o tym, iż kandydowała w wyborach, dowiedziała się od Łyżwińskiej dwa miesiące po fakcie.
Łyżwińska nie przyznaje się do winy. Byłej parlamentarzystce Samoobrony grozi kara od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.