Biedronka podniosła ceny. Zrobiła to z dnia na dzień
Polacy narzekają na drożyznę w kraju. Teraz ceny podniósł znany dyskont. Za podstawowe produkty w Biedronce zapłacimy więcej. Jeszcze w weekend ceny za te same produkty były niższe. Zmiany są już od tego tygodnia.
Ekonomista Rafał Mundry porównał ceny niektórych produktów z Biedronki, które były w miniony weekend z tymi aktualnymi. Okazuje się, że dyskont nałożył sporą falę podwyżek.
"Co weekend archiwizuje ceny w Biedronce z Glovo (aplikacja, która umożliwia zamówienie zakupów - przyp. red.) Na ogół zmiany były pojedyncze. W tym tygodniu bardzo szeroko" - poinformował specjalista.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Trump wyniósł z Białego Domu tajne dokumenty? "Nie wykluczałbym jakiejś formy osądzenia"
W Biedronce ceny w górę. "Kolejna duża fala podwyżek"
Drożej w Biedronce zapłacimy za podstawowe produkty spożywcze, m.in. ryż, ketchup, nabiał, ale także za artykuły gospodarstwa domowego.
Z analizy ekonomisty wynika, że w weekend cena za ser cheddar wynosiła 8,63 zł. Teraz to 9,99 zł. Więcej zapłacimy także za goudę. Z 4,75 zł ten ser podrożał do 4,99 zł. Więcej zapłacimy także inne tego typu wyroby.
Droższy jest również twaróg. Serek wiejski w weekend kosztował 1,99 zł za opakowanie. Teraz do 2,37 zł. Podwyżka objęła także ryż. Ten sam produkt w weekend kosztował 3,80 zł. Teraz do 4,47 zł.
Rafał Mundry wskazuje, że po raz kolejny podrożał olej, twaróg, a także ryż i produkty z pomidorami. Specjalista podkreślił, że po dłuższej stabilizacji więcej zapłacimy także za smalec, ocet oraz drożdże. "Inflacja nie odpuszcza" - skwitował na Twitterze Rafał Mundry.
Inflacja w Polsce uderza w kieszenie Polaków
Przypomnijmy, że inflacja w Polsce w lipcu 2022 roku wyniosła 15,5 proc. Z kolei z najnowszego raportu "Indeksu cen w sklepach detalicznych" przekazanego Polskiej Agencji Prasowej wynika, że w lipcu w sklepach było drożej średnio o ponad 18 proc. w porównaniu do lipca zeszłego roku.
O to, jak walczyć z szalejącą inflacją, w programie "Tłit" Wirtualnej Polski odpowiedział wiceminister finansów. - Mamy trzy drogi. Jedna to jest rzeczywiście ta droga św. Mikołaja, czyli czystego populizmu, braku odpowiedzialności za słowa, takiej licytacji, której efektem dla pana przewodniczącego Tuska ma być "im gorzej, tym lepiej" i "po trupie Polski do władzy". To jest odpowiedź ze strony opozycji - wskazał Artur Soboń.
- Po drugiej stronie mamy dogmatycznych, liberalnych profesorów jak pan prof. Balcerowicz, którzy mówią, że walka z inflacją musi kosztować, trzeba ponieść też koszty społeczne, recesja czy bezrobocie - to jest ta cena, którą należy zapłacić. Nie ma miejsca na żadną wrażliwość, trzeba stosować twarde reguły - kontynuował.
- My idziemy drogą, w której zachowujemy ostrożność w polityce fiskalnej. Restrykcyjną politykę monetarną, taką, która jest konieczna w sytuacji inflacji, ale jednocześnie oferujemy pomoc ukierunkowaną dla najsłabszych, którzy na inflacji cierpią najbardziej - stwierdził wiceszef resortu finansów.
Źródło: Twitter, WP Wiadomości, PAP