Białoruski opozycjonista dostanie status uchodźcy
Podłożenie przez KGB narkotyków podczas
zatrzymania czy konfiskata sprzętu z materiałami ośmieszającymi
prezydenta Aleksandra Łukaszenkę to przesłanki pozwalające uznać,
że osoba jest prześladowana politycznie - uznał Wojewódzki Sąd Administracyjny. Uchylił on tym samym decyzję Rady
do spraw Uchodźców, nieprzyznającą Białorusinowi Viktorowi
Labachou statusu uchodźcy.
06.11.2006 | aktual.: 06.11.2006 15:21
Wyrok nie jest prawomocny, stronom przysługuje odwołanie.
Viktor Labachou to obywatel Białorusi, który w 2005 r. przyjechał do Polski i złożył wniosek o status uchodźcy. Jak argumentował, jest on zaangażowany w działalność organizacji o nazwie Światowy Ruch Młodzieży oraz sympatykiem ruchów opozycyjnych na Białorusi, za co jest tam prześladowany.
Jako przykłady Labachou podał zatrzymanie go wraz z synem przez białoruską milicję, gdy w 2004 r. rozdawali w Mińsku ulotki. Według Labachou podczas zatrzymania podrzucono mu narkotyki, a funkcjonariusz KGB ostrzegł go przed dalszą działalnością w Światowym Ruchu Młodzieży. Pochodzący z Borysowa Labachou twierdzi też, że gdy mieszkał przez jakiś czas w Mińsku, władze zabrały z jego mieszkania sprzęt komputerowy, na którym znajdowały się materiały ośmieszające prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenkę.
Argumenty te nie przekonały jednak Rady do spraw uchodźców, która odmówiła Labachou przyznania statusu uchodźcy i do 18 stycznia 2006 r. nakazała mu opuszczenie Polski. Białorusin odwołał się od tej decyzji, jednak 16 marca 2006 r. Rada utrzymała decyzję o wydaleniu, a Labachou zaskarżył tę decyzję do WSA.
Pełnomocnik Rady do spraw Uchodźców Paweł Dąbrowski wyjaśnił, że Rada odmówiła Labachou nadania statusu uchodźcy, ponieważ Światowy Ruch Młodzieży, w którym on działa, to organizacja społeczna, a nie polityczna oraz że nie jest to ruch opozycyjny w stosunku do władz Białorusi, a w związku z tym nie istnieją przesłanki, by uznać Labachou za uchodźcę w rozumieniu Konwencji Genewskiej.
Jak argumentował Dąbrowski, żeby można było uznać, iż w stosunku do kogokolwiek stosowane są prześladowania, trzeba mieć na to poważne dowody. Tymczasem, według Rady, tezie o prześladowaniach politycznych wobec Labachou przeczy choćby fakt, że Labachou mężczyzna swobodnie wyjechał z Białorusi.
Sąd nie podzielił tych argumentów, uzasadniając m.in., że fakt, iż jakaś organizacja ma w statusie działalność społeczną, a nie polityczną, nie oznacza, że jej członkowie nie mogą być prześladowani za poglądy polityczne. Sąd powołał się przy tym na przypadek szefowej Związku Polaków na Białorusi Andżeliki Borys.
Sąd podkreślił, że przypadek podrzucenia narkotyków czy też konfiskata sprzętu komputerowego są wprawdzie z pozoru "błahymi" przykładami prześladowań, ale biorąc pod uwagę to, jak władze Białorusi patrzą na wszystkie nie prorządowe ruchy, są one bardzo istotne w tym przypadku.
Sąd uznał ponadto, że w przypadku uznawania kogoś za uchodźcę ważne jest nie tylko to, czy dana osoba wyjeżdżając ze swojego kraju spełniała przesłanki do uzyskania tego statusu, ale też czy nie stała się uchodźcą wskutek swojej działalności po wyjeździe z kraju.
W poniedziałek Labachou zeznał przed sądem, że od czasu jego wyjazdu z Białorusi represje polityczne w tym kraju jeszcze bardziej się nasiliły oraz że docierają do niego informacje, iż jego rodzinny dom w Borysowie wciąż nachodzi milicja.