"W tym jest element wschodni". Prof. Malicki wspomina atak
Prof. Jan Malicki, który w grudniu został pobity, jest już w dobrym stanie. Ma jednak pęknięte kości czaszki. Przypomniało mu się, że napastnicy przed atakiem zapytali "jak pan nazywa się". - Jak mi wrócił kolejny obraz do pamięci, to wywnioskowałem z tego, że w tym jest element wschodni, bo w tym jest błąd składniowy - mówi.
Pod koniec grudnia dyrektor Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego prof. Jan Malicki został pobity w Warszawie przez nieznanych mężczyzn w strojach przypominającymi mundury. Pojawiły się podejrzenia, że za atakiem mogli stać Rosjanie lub Białorusini.
- Czuję się znakomicie, w poniedziałek mam rezonans, ostatnie badania, po których, mam nadzieję, znikną już wszystkie osłony (jak opatrunek na głowę - red.) - mówił profesor w rozmowie z Polsat News.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trzaskowski chce być "drugim Nawrockim"? "Widać to w wypowiedziach"
- Mam obowiązek chronić głowę, bo mam pęknięcie kości czaszki, zważywszy, że głowa to mój instrument pracy, wysłuchałem bardzo sumiennie tego zalecenia - podkreślił.
Dodał, że miewa problemy z pamięcią. Powoli wracają jednak do niego wspomnienia z felernego wieczora.
"W tym jest element wschodni"
Prof. Malicki przypomina, że mężczyźni przed atakiem zapytali "jak pan nazywa się". - Jak mi wrócił kolejny obraz do pamięci, to wywnioskowałem z tego, że w tym jest element wschodni, bo w tym jest błąd składniowy. Polak zapytałby "jak pan się nazywa", a policja w ogóle "proszę imię i nazwisko", wiem, bo parę mandatów w życiu zapłaciłem - mówił.
Wspomniał, że mógł być śledzony, gdyż we wrześniu podczas wieczornych spacerów kilka razy widział tego samego człowieka. Sprawy jednak wówczas nie zgłosił.
Naukowiec podkreśla, że nie pamięta "najważniejszego momentu", czyli tuż przed utratą przytomności. Liczy jednak na to, że w ciągu najbliższych tygodni "ten obraz wróci". Zapowiedział, że nie zamierza przerywać kariery naukowej.
Czytaj więcej:
Źródło: Polsat News