Białoruska opozycja: czy Polska zapomniała o Solidarności?
Liderzy białoruskiej opozycji
oskarżyli w Parlamencie Europejskim Polskę o niemoralne
targi z reżimem Białorusi w sprawie mniejszości polskiej oraz
promowanie nowej polityki UE otwartej na prezydenta Aleksandra
Łukaszenkę.
10.03.2009 | aktual.: 10.03.2009 23:06
Pytany o to przez dziennikarzy szef MSZ Radosław Sikorski zapewnił, że "żadne niemoralne targi" w sprawie Białorusi "nie mają miejsca".
"Czy Polska zapomniała o Solidarności?" - pytali liderzy białoruskiej opozycji Alaksandr Kazulin i Anatolij Labiedźka.
- Polskie MSZ prowadzi dziś Realpolitik. Łączymy więcej nadziei z polskimi mediami oraz niektórymi grupami parlamentarnymi. Mamy nadzieję, że nie wszyscy polscy politycy, którzy bronili wartości moralnych, już odeszli jak dinozaury - powiedział Labiedźka.
Obaj liderzy białoruskiej opozycji przyjechali do Parlamentu Europejskiego za zaproszenie litewskich eurodeputowanych.
Skarżyli się, że są wykluczeni z nawiązanego w październiku dialogu UE z Białorusią. Apelowali, by nie zapraszać prezydenta Łukaszenki na zaplanowany na 7 maja szczyt Unii w Pradze, na którym zainaugurowane ma być Partnerstwo Wschodnie, nowa unijna inicjatywa zacieśniania współpracy z republikami poradzieckimi.
- Próbujemy zrozumieć pozycję UE i jej priorytety: czy to okrutny pragmatyzm, interesy handlowe i gospodarcze oraz decyzje za zamkniętym drzwiami, czy wciąż wolność, prawa obywateli i moralne europejskie wartości. Czekamy na odpowiedź na te pytania - powiedział Kazulin, niedawno uwolniony więzień polityczny, kandydat opozycji na prezydenta w wyborach z 2006 roku.
- Polska i Niemcy zajmują takie samo stanowisko i są generatorami nowej polityki europejskiej wobec Białorusi - ocenił. Ujawnił, że usłyszał od jednego z Polaków w Parlamencie Europejskim, że Polska stawia reżimowi warunek. Uzależnia zgodę na zaproszenie Łukaszenki do Pragi od pozwolenia na przeprowadzenie zjazdu Związku Polaków na Białorusi kierowanego przez Andżelikę Borys.
- Dla nas takie stanowisko jest wielką niespodzianką. Czy to znaczy, że możemy się targować? To jest niemoralne - powiedział Kazulin. Także towarzyszący mu Labiedźka, lider Zjednoczonej Partii Obywatelskiej, nie krył oburzenia. - To jest jak kasyno. My się zakładamy o europejskie wartości, a Łukaszenka zakłada się o europejskie pieniądze. Pytanie, na co stawia Europa... Niestety, wydaje nam się, że większość w Europie chce dziś postawić na Łukaszenkę. Musicie wybrać między Łukaszenką a 35% proeuropejskich Białorusinów - powiedział Labiedźka.
Krytykując polski MSZ za "prowadzenie Realpolitik", Labiedźka pochwalił polskie media. - Niedawno obchodziliśmy dzień milicji. Z tej okazji ważni przedstawiciele z Polski i Litwy mieli przyjechać do Mińska, by złożyć życzenia generałowi odpowiedzialnemu za porwania i zaginięcia niektórych opozycyjnych polityków. Jako opozycja kategorycznie sprzeciwiliśmy się i otrzymaliśmy wsparcie od polskich mediów - powiedział.
Obaj politycy skrytykowali UE za prowadzenie dialogu z Łukaszenką "na jego warunkach" i "bez udziału przedstawicieli sił demokratycznych". Ostro skrytykowali też niedawną wizytę w Mińsku wysokiego przedstawiciela UE ds. polityki zagranicznej Javiera Solany.
- Tuż przed wizytą rozpędzone zostały dwie manifestacje, doszło do pięciu aresztowań. To pokazuje, że Łukaszenka w ogóle się nie boi - ocenił Labiedźka.
- Kategorycznie apelujemy o niezapraszanie Łukaszenki do Pragi. To byłoby uznanie dla 50 lat represji i zbrodni oraz nowa carte blanche dla Łukaszenki - powiedział opozycyjny lider.
Białoruscy opozycjoniści zgodzili się natomiast, że w kwietniu UE powinna na kolejne sześć miesięcy utrzymać zawieszenie sankcji wizowych wobec reżimu. - Tak, żeby dać mu szansę na zrewidowanie polityki i ewentualny postęp - wyjaśnił Labiedźka.
Inga Czerny