Białorusini wybierają prezydenta. "Łukaszenka wszystko bardzo przeżywa"
Swietłana Cichanouska mierzy się z Aleskandrem Łukaszenką w pojedynku, którego wynik jest do przewidzenia. Jednak to, co wydarzy się później, już niekoniecznie. Dyktator zmaga się z problemami ekonomicznymi, rosnącą w siłę opozycją i własnym zdrowiem. - Pojawił się olbrzymi kapitał społeczny, który nie zginie po wyborach - mówi nam ekspert.
Białorusini od rana wybierają prezydenta. I chociaż do walki stanęło kilku kandydatów, a wśród nich gromadząca tysiące ludzi na wiecach Swietłana Cichanouska, to jednak wynik wyborów jest do przewidzenia. Najprawdopodobniej Aleksandr Łukaszenka obejmie władzę na następne pięć lat, ale mogą to być najcięższe lata jego rządów.
Tegoroczne wybory poprzedziły brutalnie rozpędzane manifestacje, aresztowania niedoszłych kontrkandydatów urzędującego prezydenta. Tuż przed wyborami zatrzymana została również Maryja Moroz, szefowa sztabu Swietłany Cichanouskiej. Do walki o władzę Łukaszenka wykorzystuje nawet pandemię koronawirusa.
- Obostrzenia wprowadzane są wtedy, kiedy są na rękę białoruskim władzom. Podczas wyborów również widać nadużycia z epidemią w tle - zauważa Kamil Kłysiński z Ośrodka Studiów Wschodnich. - Usuwa się niezależnych obserwatorów z lokali wyborczych, tym razem pretekstem do ich usuwania jest zagrożenie epidemiczne - dodaje.
Jednak sam Łukaszenka, chociaż ostatnio przyznał, że przeszedł koronawirusa, nie zmienił swojego podejścia do walki z pandemią. - Wciąż uważa, że nie jest to aż tak wielki problem, żeby wprowadzać rygorystyczne obostrzenia. Nie ma na przykład obowiązku używania maseczek w lokalu wyborczym - mówi ekspert.
Zobacz też: Wybory na Białorusi. "Polski rząd, MSZ i parlament haniebnie milczy w tej sprawie"
Łukaszenka wystąpił publicznie na wtorkowym orędziu, gdy ostro atakował opozycję. Straszył rozlewem krwi i ostrzegał, że przeciwko Białorusi prowadzona jest wojna hybrydowa. Chichanouską nazwał "pionkiem w większej grze". Uwagę komentatorów przykuł fakt, że Łukaszenka nie zdołał nawet dokończyć przemówienia, blady i zlany potem zszedł ze sceny.
- Wynik wyborów jest przesądzony, ale pojawił się olbrzymi kapitał społeczny, który nie zginie po wyborach - ocenia ekspert. - Chociaż energia ludzi może opaść, kiedy się okaże, że Łukaszenka znowu odniósł miażdżące zwycięstwo, które zostało przepchnięte kolanem, milicyjną pałką i siłą aparatu państwowego - dodaje.
Co może stać się po wyborach ze Swiatłaną Cichanouską? - Możliwe, że zaproponuje nowy plan swojej działalności, stworzy partię polityczną bądź ruch społeczny. Oczywiście o ile będzie na wolności, bo z tym może być różnie - mówi ekspert. - Ale najważniejsze jest to, że istnieje duży kapitał społecznego niezadowolenia, który stwarza wiele możliwości - stwierdza.
Trudna przyszłość Aleksandra Łukaszenki. "Bardzo przeżywa to, co się dzieje"
Kolejna kadencja może być dla Aleksandra Łukaszenki znacznie trudniejsza niż wszystkie poprzednie. Będzie zmagać się nie tylko z problemami ekonomicznymi, rosnącą w siłę opozycją i społecznym niezadowoleniem, ale również ze swoim, pogarszającym się stanem zdrowia. - Łukaszenka bardzo przeżywa wszystko to, co się teraz dzieje - zauważa ekspert.
- Emocjonalny stan prezydenta sprawia, że każde wydarzenie może interpretować jako zagrożenie dla swojej władzy. To bardzo niedobrze, ponieważ wszelkie reakcje mogą być nieadekwatne - ocenia. - Jednak w momencie, gdy krwawo rozprawi się z jakąś demonstracją, pojawią się więźniowie polityczni z długimi wyrokami, wtedy Zachód może nałożyć sankcje - dodaje.
Teraz działania Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych kończą się na ostrzeżeniach, które Łukaszenka otrzymuje zarówno kanałami dyplomatycznymi, jak i w oficjalnych oświadczeniach. - Otrzymał wystarczającą liczbę ostrzeżeń, że idzie w niewłaściwym kierunku. Unia Europejska wykonała swoje zadanie - stwierdza Kłysiński.
- Pojawiają się również spekulacje, że najmłodszy syn Łukaszenki miałby być jego następcą, ale Łukaszenka się od tego odcina. Żaden dyktator nie szykuje świadomie swojego zastępcy zbyt wcześnie, to mogłoby rozchwiać elity - mówi. - Głównym celem autorytarnego przywódcy jest utrzymanie pełnej kontroli nad sytuacją w kraju, elitami i swoim bezpośrednim otoczeniem - dodaje.
Jak wyjaśnia ekspert, prezydent Białorusi dba o to, aby w jego otoczeniu nie pojawiły się silne frakcje, które mogłyby zagrozić jego pozycji. Jego podstawowym wymaganiem wobec otoczenia jest lojalność. - Ale nie sądzę, żeby w swoim otoczeniu szykował następcę - stwierdza Kłysiński.
- Jak każdy autorytarny przywódca uważa, że jego władza jest najważniejsza. Wybory są głównym sprawdzianem jego efektywności i siły, ale też siły aparatu państwowego, którym kieruje - podsumowuje.