Białoruś. Zatrzymania podczas marszu kobiet w Mińsku
Białoruś nadal protestuje. Co najmniej 342 osoby zostały zatrzymane podczas marszu kobiet w Mińsku - przekazuje w mediach społecznościowych centrum praw człowieka Wiasna.
Odejście prezydenta Aleksandra Łukaszenki z urzędu, zwolnienie z więzień osób represjonowanych politycznie oraz zaprzestanie przemocy. Z takimi postulatami na ulice Mińska wyszedł marsz kobiet. Uczestniczki marszu tradycyjnie niosły ze sobą biało-czerwono białe flagi oraz parasolki i balony w tradycyjnych białoruskich barwach. Według niezależnej Naszej Niwy w pochodzie brało udział ok. 2 tys. osób.
Wydarzenie, które odbywa się co sobotę, teraz zostało brutalnie rozwiązane rękoma funkcjonariuszy struktur siłowych. Na liście Wiasny najpierw znajdowały się nazwiska 159 osób (wyłącznie kobiet), jednak ta lista już się wydłużyła.
Obecny bilans wynosi 342 zatrzymanych, z czego większość została już wypuszczona. Jak donosi PAP znalazła się także 73-letnia Nina Bahińska, znana uczestniczka protestów opozycji. Zabrano ją do więźniarki, lecz później ją także wypuszczono.
To kolejne brutalne rozprawienie się z kobiecymi strajkami. Również w zeszłą sobotę OMON rozwiązał zgromadzenie w centrum Mińska - wtedy zatrzymano blisko 100 osób. Wśród nich znalazło się także 2 dziennikarzy Biełsatu.
Przypomnijmy, że uliczne protesty na Białorusi trwają od ponad miesiąca. 9 sierpnia reżim ogłosił, że rządzący od 26 lat Aleksander Łukaszenka został zwycięzcą kolejnej elekcji (zapewniając sobie 80 proc. głosów). Obywatele zbuntowali się i od kilkunastu dni masowo manifestują w wielu miastach.