Białoruś sprzedaje dawne majątki magnackie
Dawne majątki szlacheckie i magnackie na Białorusi są w dramatycznym stanie. Aby je ratować, Ministerstwo Kultury będzie je sprzedawać przez agencje nieruchomości. Zrujnowane pałace można kupić już za symboliczne 100 zł. Adresatem ofert są głównie Rosjanie.
23.03.2012 | aktual.: 23.03.2012 19:04
Jak ocenił prezes białoruskiego Towarzystwa Ochrony Zabytków Anton Astapowicz, to dobrze, że władze coś robią w tej sprawie, ale lepszym wyjściem byłaby restytucja.
Zadanie sprzedaży majątków władze powierzyły agencjom Silwan oraz Czas Pik. Na stronie internetowej Silwanu pojawiła się już nowa kategoria ofert - "pałace i majątki". Na razie obejmuje 16 pozycji, a wśród nich majątek Reytanów w wiosce Hruszówka, pałac Potockich w Wysokim, a także pałac Radziwiłłów w wiosce Połoneczka (obwód brzeski).
- Na Białorusi trwa sprzedaż pałaców i majątków. Część z nich jest zabytkami architektury, a część nie. Przeważnie są w gestii miejscowych władz - powiedziała niezależnemu tygodnikowi "Nasza Niwa" szefowa Silwanu Adelina Papowa, dodając, że niebawem oferta w jej agencji powiększy się o kolejne obiekty.
Według "Naszej Niwy" adresatem ofert są przede wszystkim Rosjanie. Jak powiedział Astapowicz, "na Białorusi nie ma prywatnego biznesu, który byłby w stanie kupić takie obiekty i odpowiednio je odrestaurować". Zapytany, czy oferowane majątki mogą nabywać Polacy, odparł, że w obecnej sytuacji politycznej jest to zapewne nierealne.
Cena proponowana nabywcom jest bardzo niska. - Na przykład majątek książąt Romanowów w obwodzie Mohylewskim jest sprzedawany za 300 tys. rubli białoruskich (118 zł) - mówi Papowa. Tłumaczy to tym, że większość pałaców jest w ruinie - "stoją tylko ściany".
Fatalny stan około 100 dawnych majątków potwierdza Astapowicz: "Stan zachowania zespołów parkowo-pałacowych należących kiedyś do szlachty i magnaterii można określić jednym słowem: krytyczny". Są wśród nich dawne majątki tak znanych rodów, jak Radziwiłłowie, Sapiehowie czy Czeczottowie.
Jak podkreśla Astapowicz, największe zniszczenia dawnym majątkom przyniosła II wojna światowa, poczynając od zimy 1943 r., a w niektórych regionach nawet wcześniej. Sowieccy partyzanci umyślnie je niszczyli, by Niemcy nie mogli ich wykorzystywać. Po zakończeniu wojny budynki, które się zachowały, włączono w wioskową infrastrukturę, przeznaczając np. na szkoły.
- Od drugiej połowy lat 80. państwo zaczęło dużo inwestować w kołchozową gospodarkę wiejską. Budowano nowe szkoły, szpitale i urzędy, a budynki w majątkach opustoszały i zaczęły szybko popadać w ruinę. Często je nawet rozbierano, by pozyskać materiał budowlany - opowiadał Astapowicz.
Wyraził zrozumienie dla decyzji o powierzeniu sprzedaży agencjom nieruchomości, gdyż - jak ocenił - trzeba jakoś ratować te obiekty. Jednak według niego lepiej byłoby przeprowadzić restytucję. - Te majątki zostały kiedyś przez władze sowieckie zabrane prawowitym właścicielom.() Normalnym krokiem ze strony państwa byłoby znalezienie potomków właścicieli i zwrócenie im tych dóbr - uznał szef Towarzystwa Ochrony Zabytków
Zwrócił uwagę, że trudno sobie wyobrazić, by majątek w Hruszówce, gdzie urodził się Tadeusz Reytan, mógł jako własność rosyjskiego inwestora pozostać "ośrodkiem ducha Rzeczypospolitej".
Jak ocenił Astapowicz, zaledwie ok. 10 proc. zespołów parkowo-dworskich jest w dobrym stanie. Jednym z pozytywnych przykładów jest dawny majątek Niemcewiczów w Skokach w obwodzie brzeskim, którego restauracja właśnie się kończy. We wnętrzu dworku, którego właścicielem był m.in. pisarz Julian Ursyn-Niemcewicz, odnowiono stare dębowe schody, a podczas restauracji odkryto na terenie kompleksu brukowany trakt z XVIII w.