Białoruś prześladuje polskiego dziennikarza
Andrzej Poczobut, korespondent "Gazety
Wyborczej" na Białorusi, został pozbawiony akredytacji. Grozi mu
także więzienie za nielegalną demonstrację uliczną - informuje dziennik.
05.03.2009 | aktual.: 14.03.2009 20:56
Nie są to pierwsze kłopoty Poczobuta. Na początku lutego nieznani sprawcy porżnęli nożem obicie drzwi wejściowych do jego mieszkania w Grodnie. Zostawili kartkę z ostrzeżeniem po rosyjsku, że "jeśli się nie uspokoi", to rozprawią się "z tobą i twoją głupią".
Dziennikarz zbierał w tym czasie na Litwie materiały do reportażu o księdzu Józefie Bulce, poszukiwanym europejskim listem gończym za to, że w latach 50. donosił radzieckiej bezpiece na litewskich partyzantów. Bulka odpowiada za śmierć 56 ludzi wydanych czekistom. Po powrocie reporter złożył skargę do prokuratury.
Artykuł o Bulce ukazał się w "Gazecie Wyborczej" w poniedziałek. Kiedy we wtorek Poczobut, który jest obywatelem Białorusi, zeznawał na milicji w sprawie zniszczenia drzwi i pogróżek, niespodziewanie został zatrzymany. Okazało się, że to on sam jest oskarżony o udział w nielegalnej demonstracji 17 stycznia pod grodzieńską siedzibą Związku Polaków.
To właśnie z tej siedziby Związku latem 2005 r. milicja wyrzuciła związkowców, a potem osadziła w niej władze marionetkowego, stworzonego przez ludzi Łukaszenki nowego Związku Polaków.
Od kilku miesięcy Łukaszenka łagodzi kurs wobec opozycji, m.in. zwolnił ważnych więźniów politycznych. To miał być sygnał dla Unii Europejskiej, że Białoruś się demokratyzuje. Jednak 400-tysięczna mniejszość polska jest nadal postrzegana jako zagrożenie dla władzy, szczególnie w perspektywie zbliżającego się zjazdu - uważa "Gazeta Wyborcza".