Białoruś i Polska. Kacprzak: "Rozpoczęła się niebezpieczna gra premiera Morawieckiego" [OPINIA]
Polska wyszła z cienia w sprawie wydarzeń na Białorusi i aktywnie wsparła opozycję demokratyczną u naszego wschodniego sąsiada. Czy to jednak na pewno jest rozsądne i dobre dla naszego kraju? Wydarzenia związane z wizytą Swiatłany Cichanouskiej w Warszawie komentuje Marek Kacprzak.
09.09.2020 17:09
Rozpoczęła się potrzebna - lecz zarazem niebezpieczna - gra premiera Morawieckiego. Przekazanie przywódczyni opozycji na Białorusi willi z przeznaczeniem na "Dom Białoruski", w którym "tworzone będą zalążki alternatywnej struktury rządu Białorusi w Polsce" to wyciągnięta ręka z konkretną pomocą dla tamtejszej opozycji. Ale jednocześnie danie reżimowej propagandzie jasnych dowodów na potwierdzenie tezy, że Polska chce sterować protestami. I wtrąca się w sprawy niezależnego państwa.
Ta gra premiera na dwóch różnych fortepianach ma sens tylko wtedy, jeśli ma rozpisane nuty, a nie improwizuje i gra dla zdobycia oklasków. Każda nuta, czy dokładnie mówiąc, każde wypowiedziane przez Mateusza Morawieckiego słowo, deklaracja, czy jakikolwiek inny znak, jest dokładnie słuchany zarówno w Mińsku jak i w Moskwie.
Każda fałszywa nuta zostanie wykorzystania i nie da się łatwo z niej wytłumaczyć. Taryfą ulgową nie jest to, że szef polskiego rządu działa pod presją, zarówno opinii publicznej w Polsce, środowiska międzynarodowego, jak i politycznych układanek naszego parlamentu.
Białoruś. To musi być dobrze zaplanowana akcja
Wspieranie białoruskiej opozycji nie może w żaden sposób odbywać się na zasadzie gwałtownej reakcji na nieprzychylne komentarze. Wsłuchiwanie się w to, co donoszą media, czym żyją ludzie i jak przeżywają wydarzenia na Białorusi, nie powinno mieć dla premiera żadnego znaczenia.
Gra toczy się nie o zyski w sondażach czy wzrost poparcia zaufania, a o to, jak Białoruś przejdzie najpotężniejszy kryzys, z którym boryka się od lat.
Motorem sprawczym musi być dobrze i wspólnie rozplanowana w zaciszu co najmniej unijnych gabinetów rola naszego państwa, a nie nerwowe reakcje na zarzuty o bierność i o to, że Litwa ma coś do powiedzenia, a Polska się tylko przygląda.
Jeśli wsparcie opozycji naszego sąsiada ma być wsparciem skutecznym, żaden błąd nie może się zdarzyć. To nie jest licytacja na to, który z przywódców państw unijnych jest tym, który ma więcej do zaoferowania. Tylko koronkowa gra, w której swoje próbuje ugrać nie tylko Łukaszenka, grający o wszystko, ale i Putin, dla którego stawka wcale nie jest mniejsza.
Kolejny kraj, uciekający i wyrywający się spod wpływów rosyjskich, jest fatalnym sygnałem dla polityki prezydenta Rosji. Władimir Putin zbyt dobrze wie i pamięta, jak kończy się przyzwolenie na wyciagnięcie jednego klocka z muru, który ma szczelnie oddzielać jeden system od drugiego systemu.
Białoruś. W polityce każdy szczegół ma znaczenie
To właśnie dlatego wszelkie działania premiera polskiego rządu muszą być dobrze zaplanowane i obliczone na kilka ruchów do przodu. Jeśli słyszymy, że polski rząd ma przygotować plan gospodarczy dla Białorusi, to należy już teraz wiedzieć jak odpowiedzieć na zarzuty jawnego wtrącania się w wewnętrzne sprawy Białorusi. Bo że takie będą, mieć wątpliwości mieć nie można.
Tak, jak oczywiste jest to, że i my jako Polacy musielibyśmy reagować, gdyby ktoś na świecie, na przykład za naszą zachodnią granicą w Berlinie ogłosił, że przedstawi plan gospodarczy dla Polski, zaraz po tym, jak opozycja poinformowała, że wybory zostały sfałszowane.
I choć obie sytuacje są oczywiście w tym momencie nieporównywalne, to zasada jest jednak taka sama. Ważne jest to, że premier nie mówił, że pomoże taki plan ułożyć opozycji na czas przejęcia władzy. W tej polityce każdy szczegół ma znaczenia. Chodzenie po polu minowym wymaga szczególnej ostrożności i pewności swoich ruchów zarazem.
Warto pamiętać o tym, gdy deklaracje dla opozycji, którą traktuje się już jako władzę, składa się w przyjaznej i miłej atmosferze warszawskich salonów. Gdy nie czuć grozy reżimu Łukaszenki, gdy podczas spotkań powstają ładne zdjęcia rejestrujące familiarną atmosferę pełną życzliwości.
Nie ma jednak znaczenia co uśmiechy premiera Morawieckiego, i samej Cichanouskiej oznaczają. Propaganda białoruska przedstawi je tak, jak jej będzie to pasowało. Musimy mieć pewność, że to my jako kraj, który się angażuje od teraz już oficjalnie, będziemy śmiać się też jako ostatni.
Marek Kacprzak dla WP Opinie