PolskaBezwartościowy dyplom po turecku

Bezwartościowy dyplom po turecku

Uniwersytet Szczeciński prowadzi nielegalne
studia w Turku w Wielkopolsce. 250 studentów płaci za naukę, choć
ich dyplomy nie będą miały żadnej wartości - pisze "Rzeczpospolita".

Oficjalnie w Turku działa tylko punkt informacyjny i rekrutacyjny Zamiejscowego Wydziału Administracji Uniwersytetu Szczecińskiego, który ma swoją siedzibę w Jarocinie. Faktycznie jednak w Turku prowadzone są uzupełniające studia magisterskie. To niezgodne z prawem, bo poza siedzibą wydziału może się odbywać najwyżej 20% zajęć.

Tymczasem studenci potwierdzają: w Turku mają wszystkie wykłady i seminaria. W weekendy tureckie liceum ogólnokształcące zamienia się w uczelnię. Sale wykładowe to szkolna aula i stołówka. - W ten sposób idziemy studentom na rękę. Prowadzimy tu wykłady i egzaminy, dzięki temu mają studia na miejscu- tłumaczy Mirosława Pilarczyk z punktu informacyjnego.

Sami studenci są podzieleni. Część z nich docenia taką wygodę. - Nie muszę dojeżdżać kilkaset kilometrów do Szczecina, a i tak zdobędę atrakcyjny dyplom państwowej uczelni- opowiada jeden ze studentów II roku. Nie chce się jednak przedstawić. - Gdybym jeszcze raz miał wybierać uczelnię, poważnie bym się zastanowił, czy podjąć tutaj naukę. Uczelnia nie ma wyspecjalizowanych pracowni ani własnej biblioteki - mówi tymczasem jego kolega. Studenci w Turku płacą 1650 zł za semestr na pierwszym roku, a na drugim o 100 zł mniej.

Żadnego problemu nie widzi rektor Uniwersytetu Szczecińskiego. - W Turku nie działa i nie ma prawa działać żadna jednostka organizacyjna naszego uniwersytetu, wynajmowane są tylko sale na część zajęć - tłumaczy Waldemar Tarczyński.

Co innego mówi dziekan Wydziału Administracji Tadeusz Smoliński. - Rzeczywiście, zajęcia są prowadzone niezupełnie zgodnie z przepisami, bo w Turku odbywa się więcej niż 20% z nich. To rozwiązanie przejściowe, i choć zwiększa koszty uczelni, jest korzystne dla studentów: zajęcia prowadzą ci sami wykładowcy i w tym samym wymiarze, co w Jarocinie- dodaje. On sam bezpodstawnie używa tytułu naukowego profesora. Naprawdę jest doktorem habilitowanym.

Zamiejscowy wydział Uniwersytetu Szczecińskiego w Jarocinie ma też problemy kadrowe. Brakuje mu doktorów habilitowanych i profesorów. Zgodnie z prawem o szkolnictwie wyższym do prowadzenia studiów magisterskich uczelnia musi mieć co najmniej ośmiu samodzielnych pracowników naukowych, a w Jarocinie pracuje tylko pięciu. - Postaramy się uzupełnić te braki do września- zapewnia gazetę Grzegorz Gołębiewski, rzecznik prasowy Uniwersytetu Szczecińskiego.

- Jeżeli zarzuty "Rzeczpospolitej" się potwierdzą, studia w Turku zostaną wstrzymane. Uczelnia, która działa niezgodnie z prawem, nie może wydawać dyplomów- mówi Stefan Jurga, wiceminister edukacji. - Nie zostawimy jednak studentów bez pomocy. Będą mogli kończyć naukę albo na Uniwersytecie Szczecińskim, albo bliżej na Uniwersytecie Łódzkim lub Poznańskim. (PAP)

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)