Bez seksu, narkotyków i rock and rolla pod Wielkim Murem
Nigdy więcej nie będzie już seksu, narkotyków
i dyskotekowego rock and rolla w sąsiedztwie Wielkiego Muru -
postanowiły władze rejonu Jinshanling, gdzie latem
odbyła się huczna impreza z udziałem tłumów cudzoziemców oraz ich
chińskich znajomych. Kontrowersyjnej zabawie towarzyszyły niekiedy
mocno "nieprzystojne" zachowania zebranych - pisze gazeta "Beijing Daily".
21.11.2005 | aktual.: 21.11.2005 18:37
Przebieg zdominowanego przez obcokrajowców party na 1500 osób z oburzeniem relacjonowały później chińskie media, nie wyłączając tych z Hongkongu. Ich zdaniem niektórzy uczestnicy zanadto sobie folgowali i, m.in. będąc w stanie odurzenia, załatwiali swoje potrzeby w okolicy zabytku, "lekceważąc" w ten sposób całe Chiny. Nie było też końca hałaśliwej muzyce, wrzaskom i wyuzdaniu.
Wtedy, latem, zgodę na przeprowadzenie przedsięwzięć na świeżym powietrzu w pobliżu Wielkiego Muru wydawał jeszcze lokalny urząd ds. turystyki za pośrednictwem firmy turystycznej. To ona czerpała zyski z udzielania zezwoleń na imprezy rozrywkowe. Pobierała 60 juanów (niespełna 8 dolarów USA) od osoby. Teraz skończyło się dla niej eldorado.
Z krytyczną oceną przebiegu zabawy nie zgadzają się jej uczestnicy. Twierdzą, że jeśli "grzeszyli", to tylko z powodu zbyt małej liczby kubłów na śmieci i urządzeń sanitarnych. Uważają, że sprawę rozdmuchano, by po prostu, ze względów "patriotycznych", zakazać głośnego weselenia się pod Wielkim Murem. Obiekt bowiem uchodzi za chlubę Chin, i dla niektórych Chińczyków "profanacją" było urządzanie pod nim dyskotek.
Z opinią tą zgadzają się także niektórzy cudzoziemcy, m.in. William Lindesay, założyciel i szef organizacji zwanej Międzynarodowi Przyjaciele Wielkiego Muru. Sam jest miłośnikiem rocka, ale nie popiera pomysłu organizowania rockowych imprez koło słynnej budowli.
Parę lat temu Lindesay zainicjował akcję zbierania śmieci pod Wielkim Murem. Dzięki niemu w Jinshanling postawiono 30 koszy na śmieci. Widnieją na nich napisy: "Ten, kto nie kocha Wielkiego Muru, nie jest prawdziwym człowiekiem". Jest to parafraza wypowiedzi chińskiego lidera Mao Zedonga, który swego czasu powiedział, że "ten, kto nie wejdzie na Wielki Mur, nie jest prawdziwym mężczyzną".
Lindesay prowadzi obecnie kampanię na rzecz remontu Wielkiego Muru. Stan zabytku pogarsza się, ale bynajmniej nie tylko z powodu zabaw turystów. Eksperci przypisują zniszczenia głównie upływowi czasu, lokalnym wandalom, wieloletnim zaniedbaniom oraz brakowi rozwiązań ustawowych i należytego nadzoru. O kiepskiej kondycji sztandarowej budowli Państwa Środka szeroko informują ostatnio również chińskie media.
Na początek władze postanowiły precyzyjnie zmierzyć długość Wielkiego Muru, bo nie do końca wiadomo, jaka ona jest. Według chińskiej agencji Xinhua Mur mierzy 7300 km, a tymczasem w oficjalnym chińskim wydawnictwie z 2005 r. podano, że "tylko" 5 tys. km.
Do zweryfikowania danych naukowcy zastosują zdalnie sterowane, superczułe urządzenia, skonstruowane na potrzeby badań kosmicznych. Słynna budowla powstała na północy kraju, w czasach pierwszego chińskiego cesarza Qin Shi Huanga (259-210 p.n.e.). Przez kilkanaście lat wznosiło ją 300 tys. ludzi. W okresie rządów dynastii Ming (1368-1644) naruszony zębem czasu Wielki Mur odbudowano i odnowiono.
Henryk Suchar