"Bez dowodów z Rosji, nie będzie postępu w śledztwie"
- W polskim śledztwie nie nastąpi postęp, dopóki nie otrzymamy od Rosji istotnych dowodów: rejestratorów lotów, szczątków samolotu czy dokumentacji sekcji zwłok ofiar - oświadczył prokurator generalny Andrzej Seremet, który przedstawia sejmowej komisji sprawiedliwości dotychczasowe ustalenia prokuratury w śledztwie ws. katastrofy samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem, w części dotyczących planowania tego lotu.
Prokurator wyraził "niepokój", co do do tempa przekazywania przez stronę rosyjską dokumentacji ze śledztwa. Zastrzegł, że będzie mógł ujawnić komisji informacje jedynie w tej części, w jakiej upoważnił go do tego prokurator prowadzący śledztwo - takie są bowiem przepisy ustawy o prokuraturze, która stanowi, że nawet Prokurator Generalny nie może wydawać prowadzącym śledztwo konkretnych poleceń.
"Nie ma powodów, by oskarżać Rosję"
O współpracy polskiej prokuratury ze stroną rosyjską powiedział, że "mogłoby być lepiej". Dodał, że nie ma powodów, by oskarżać Rosję o jakiekolwiek działania celowe, bo to byłoby "krzywdzące". - Chodzi raczej o ściśle przestrzegane procedury biurokratyczne, które wiążą ręce - wyjaśniał Seremet w odpowiedzi na liczne pytania posłów - głównie z PiS.
Jak powiedział, zwracał się do MSZ o spowodowanie kanałami dyplomatycznymi przyśpieszenia przekazywania nam informacji. Rozmawiał też z ministrem sprawiedliwości Krzysztofem Kwiatkowskim, który był niedawno w Rosji. - Jestem też umówiony na rozmowę z szefostwem Głównej Prokuratury Rosji - dodał.
Seremet podkreślił, że najważniejsze w sprawie dowody są obecnie w dyspozycji Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), na pracę którego nie ma wpływu nawet prokuratura rosyjska. - Również rosyjscy prokuratorzy mówili, że praca MAK hamuje ich śledztwo - powiedział prokurator generalny.
Podkreślał on, że musimy uzbroić się w cierpliwość, bo badanie takiej katastrofy wymaga czasu. - Polska prokuratura jest końcowym ogniwem łańcucha badania sprawy, ma ograniczone możliwości wpływania na przyśpieszenie tempa przekazywania nam materiałów - dodał.
Śledztwo prowadzi prokuratura wojskowa, a nie powszechna, bo wynika to z Kodeksu postępowania karnego, który wskazuje, że skoro teoretycznie są możliwe zarzuty dla wojskowych, to właśnie ta prokuratura musi prowadzić postępowanie. Gdyby natomiast zarzuty miano stawiać osobom cywilnym, wówczas zrobi to "cywilna" prokuratura - wskazał Seremet, odpowiadając na jedno z pytań Antoniego Macierewicza (PiS).
Prokurator generalny powiedział też, że prowadzący śledztwo będą musieli zasięgnąć opinii biegłych w dziedzinie badania wypadków lotniczych - i stanie się to niezależnie od tego, że swój raport przedłoży Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, który formalnie nie ma statusu opinii biegłych.
Seremet poinformował także, że nie ma jeszcze odpowiedzi na wniosek o pomoc prawną skierowany do USA. Zrealizowane są już za to wnioski kierowane do Białorusi (o przesłuchanie świadka, mającego widzieć, co robiono z przyrządami na lotnisku w Smoleńsku). Według Seremeta, białoruska odpowiedź jest już gotowa do wysłania do Polski i niebawem mamy ją otrzymać.
- Tajemnicą pozostają tylko te informacje, których ujawnienie ewidentnie zaszkodziłoby śledztwu oraz dane wrażliwe - zadeklarował prokurator generalny.
W tym kontekście naczelny prokurator wojskowy płk Krzysztof Parulski odniósł się do informacji na temat swego udziału w identyfikacji ciała prezydenta Lecha Kaczyńskiego. - Uczestniczyłem w oględzinach zewnętrznych ciała złożyłem podpisy na wszystkich ośmiu stronach protokołu - powiedział.
Zarazem Parulski dodał, że nie będzie na jawnym posiedzeniu przekazywał żadnych szczegółów dotyczących przebiegu sekcji prezydenta - aby zachować dobre imię i cześć wszystkich tych, którzy tragicznie zginęli. Ujawnił, że poza protokołem oględzin zwłok, była też ekspertyza z sekcji zwłok, która "zwieńczyła prace ekspertów nad ciałem" - nosi ona datę 14 kwietnia.
Parulski powiedział, że wciąż aktualne są wszystkie wersje śledcze katastrofy w Smoleńsku: defekt techniczny samolotu, działania lub zaniechania członków załogi; organizacja i zabezpieczenie lotu oraz "zachowania osób trzecich, w tym możliwość zamachu.
Parulski wyjaśnił także, że w śledztwie rozpatrywane są ewentualne nieprawidłowości zarówno polskiego, jak i rosyjskiego personelu naziemnego i - jak podkreślił - "nie należy tego zawężać tylko do służb lotniczych". Dodał, że w tym wątku zawierają się też m.in. "niezamierzone błędne komendy wieży lotów", "niewłaściwe zabezpieczenie meteorologiczne lotu", "niedociągnięcia nadzoru lub planowania lotu", "nadmierne ryzyko ze strony załogi", "zwiększone obciążenie pracy załóg", "zły dobór załóg".
Według Parulskiego, polskie śledztwo prowadzi obecnie 9 prokuratorów (w tym dwóch realizuje wniosek Rosji o pomoc prawną). Przesłuchano już 219 świadków, a 120 jest jeszcze do przesłuchania. Nadzór nad śledztwem sprawują zastępcy szefa NPW, w tym Marek Pasionek.
Prokurator potwierdził, że 2 sierpnia wpłynęły dwa kolejne wnioski Rosji o pomoc prawną. W jednym rosyjska prokuratura zwraca się o informacje m.in. o "przebywaniu postronnych osób w kabinie"; o odczyt zapisu rozmów w kokpicie przez polskich biegłych; o wykaz połączeń z pokładu samolotu w chwili podchodzenia do lądowania.
Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej płk Ireneusz Szeląg podkreślił, że nie ma obecnie wystarczających dowodów, by formułować wnioski o odpowiedzialności jakichś osób w Polsce lub w Rosji ws. przygotowania lotu do Smoleńska.
Szeląg przestawił komisji badania prokuratury ws. wątku przygotowania lotu do Smoleńska 10 kwietnia. Poinformował, że stronę przygotowawczą wizyty prokuratura będzie oceniać od strony formalnej - czy odpowiedzialni za przygotowanie wizyty postępowali według określonych reguł i czy odstępstwa od tych reguł można ocenić jako przestępstwo (umyślne lub nieumyślne).
Szeląg wymienił akty prawne, które będą pomocne w tej ocenie: porozumienie z 2004 r. MON z kancelariami Sejmu, Senatu, prezydenta i premiera ws. organizacji transportu lotniczego. Szef WPO wskazał, że koordynatorem organizacji "specjalnego transportu lotniczego" jest szef kancelarii premiera, który otrzymuje zamówienia od uprawnionych podmiotów i zawiadamia o nich Dowództwo Sił Powietrznych oraz BOR.
Inna podstawa prawna to decyzja szefa MON z czerwca 2009 r. - instrukcja lotów VIP-ów. - Instrukcja wskazuje m.in. z jakich lotnisk można korzystać w realizacji tych lotów, kto ma nadzorować wykonywanie lotów, wskazuje też, że lot nie może być wykonywany poniżej parametrów minimalnych lotów, kto opracowuje prognozę meteo dla lotów i procedurę zapotrzebowania na lot oraz jego planowania - mówił Szeląg.
Wiadomo, że polska prokuratura otrzymała z Rosji dokumentację z identyfikacji ciał ofiar, kilkadziesiąt protokołów przesłuchań świadków - w tym kilku osób, które "funkcjonowały w systemie organizacji i przygotowania lotów".
Szeląg podkreślił, że jeśli prokuratura zbierze materiał uzasadniający postawienie zarzutu określonej osobie w którymś wątku katastrofy w Smoleńsku, nie będzie przedtem nikogo o tym informować.
W zeszłym tygodniu prokurator generalny Andrzej Seremet mówił, że możliwe jest postawienie "określonym osobom zarzutów" dotyczących organizacji prezydenckiej wizyty.
Szeląg powiedział, że Wojskowa Prokuratura w Warszawie ustaliła zakres podmiotów zaangażowanych w przygotowanie wizyty. Ściągnięto odpowiednią dokumentację z kancelarii prezydenta i premiera, MON, Sztabu Generalnego, z BOR i z ambasady RP w Moskwie. Z MSZ prokuratura otrzymała już pierwsze informacje. - Oczekujemy jeszcze na dokumenty z MSZ i BBN - dodał prokurator.