Bez dopłat bezpośrednich nie chcemy do Unii
Prezes Izby Zbożowo-Paszowej Bogdan Judziński uważa, że w przypadku nieprzyznania nam przez Unię Europejską dopłat bezpośrednich dla rolników, nie powinniśmy dalej rozmawiać z Brukselą na temat naszego przystąpienia do tej organizacji.
W środowej rozmowie w porannych Sygnałach Dnia, Judziński powiedział, że obecne spory na temat polityki rolnej w Polsce są w dużej mierze elementem gry politycznej, a nie - jak uważają niektórzy - kryzysu nadprodukcji na rynku zbóż.
Gość radiowej Jedynki jest zdania, że zapasy czterech milionów ton zbóż, które obecnie znajdują się w magazynach, nie są wcale zapasami nadmiernymi. Dodał, że dzięki temu zbożu, jesteśmy dobrze przygotowani na wypadek ewentualnych klęsk żywiołowych, na przykład suszy.
Prezes Izby Zbożowo-Paszowej uważa także, że spór wokół bezcłowego importu zbóż z Unii Europejskiej ma w dużym stopniu charakter propagandowy i emocjonalny, ponieważ to właśnie teraz ustalane są ceny zbóż na cały sezon. Dodał, że chociaż w okresie żniw, unijny kontyngent nie jest nam potrzebny, to jednak nie można rezygnować z niego całkowicie, ponieważ Polska i tak musi sprowadzać te gatunki zboża, które u nas nie występują - jak na przykład pszenica na makaron lub jęczmień browarny. Zdaniem rozmówcy Sygnałów Dnia, rolnik, który ma dobre zboże, nie będzie miał i w tym roku problemów, by je korzystnie sprzedać.
Judziński przypomniał również, że z powodu zbyt wysokich cen na rynku w Polsce, eksport polskich zbóż praktycznie nie istnieje. Rozwiązaniem tego problemu jest doprowadzenie polskiej ceny zbożowej do poziomu w Unii Europejskiej, jednocześnie wspomagając producentów zbóż dopłatami agencyjnymi. (mag)