Bestialski mord psa na gdańskich Stogach
Sześciu młodych mężczyzn zwabiło w zaułek ul. Stryjewskiego na gdańskich Stogach starego psa i napuściło na niego silnego, młodego pit bull teriera!
Trwającej niespełna kilkanaście minut tragedii przyglądali się mieszkańcy okolicznych bloków. Policja, która przyjechała dopiero po półgodzinie, nie złapała sprawców. Nie przyjechało też wezwane przez świadków pogotowie weterynaryjne.
- Ta makabra wydarzyła się w niedzielę wieczorem. Usłyszałem niesamowicie głośny skowyt psa - mówi świadek zajścia. - Mężczyźni stali w szeregu i przyglądali się jak pit bull atakuje bezbronne zwierzę. Wszyscy prowokowali go, by był jeszcze bardziej agresywny. Pamiętam, że chłopak w czarnej bluzie dodatkowo kopał słaniającego się na nogach wilczura. Wszędzie było pełno krwi. To było bestialstwo. Zwierzę zostało dosłownie podłożone do zagryzienia.
Z relacji mieszkańców wynika, że w całym procederze brało udział także dwóch mężczyzn pilnujących pobliskiej przychodni.
Kierowniczka przychodni na Stogach nie wierzy, że w mordzie psa mogli uczestniczyć stróże.
- Rozmawiałam z nimi. Twierdzą, że przegonili bandytów - mówi Agata Bulińska.
- Dlaczego w takim razie pilnujący przychodni nie zawiadomili policji?
- Nie wiem...
Jak udało nam się ustalić, policję wezwała dopiero lekarka ze stacjonującego nieopodal pogotowia. Po około 30 minutach od zgłoszenia, na miejscu pojawili się dzielnicowi. Nie udało im się złapać bandytów. Dysponują jednak kilkoma nazwiskami domniemanych sprawców. Na interwencję mieszkańców nie zareagowało też prywatne pogotowie weterynaryjne.
- Jesteśmy lecznicą prywatną - mówi anonimowo jeden z jego pracowników. - Nie wiem dlaczego nasz lekarz tam nie pojechał.
Młodociani bandyci wykazali się szczególnym okrucieństwem. Poszkodowane zwierzę było całe zakrwawione, miało wyszarpane kawałki skóry. Nikt z obserwujących zdarzenie nie wie, co się z nim stało i czy przeżyło. Wiadomo tylko tyle, że zniknęło.
- Pierwszy raz spotykamy się z takim okrucieństwem - mówi komisarz Alicja Kajrewicz z komisariatu na gdańskich Stogach. - Na szczęście dysponujemy już nazwiskami sprawców tego zdarzenia. W większości byli wcześniej notowani.
Za znęcanie się nad zwierzętami grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności. W tym przypadku sprawa prawdopodobnie trafi do sądu dla nieletnich, gdyż uczestnicy zajścia nie ukończyli jeszcze osiemnastego roku życia.
(ml)