Berlin zaostrza ton. "Ostrzeżenie pod adresem Moskwy"
MSZ w Berlinie tymczasowo wezwało na konsultacje swego ambasadora w Rosji. To ostrzeżenie pod adresem Moskwy – pisze "Spiegel".
Niemiecki ambasador w Moskwie Alexander Graf Lambsdorff został w poniedziałek wezwany na konsultacje do Berlina. To dyplomatyczny krok, mający podkreślić niezadowolenie niemieckiego rządu, pisze tygodnik "Der Spiegel" w wydaniu online.
Powód to cyberataki na rządzącą w Niemczech partię SPD oraz na niemieckie firmy. "Jest to zajście, o którym nie możemy milczeć, dlatego też wezwaliśmy niemieckiego ambasadora z powrotem do Berlina na konsultacje" – oświadczyła szefowa niemieckiej dyplomacji Annalena Baerbock podczas swojej podróży do regionu Indo-Pacyfiku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak komentuje "Spiegel", rzeczniczka MSZ mówiła wprawdzie o "standardowej procedurze", to jednak Berlin rzadko podejmuje takie działanie.
"Ostry protest"
"Spiegel" przypomina, że od czasu rosyjskiej napaści na Ukrainę "dyplomatyczna wymiana między Moskwą a Berlinem została ograniczona do minimum". Po wzajemnym wydaleniu dyplomatów i zredukowaniu rosyjskiej obecności dyplomatycznej w Niemczech, trzeba było zamknąć niektóre konsulaty.
"Teraz omawiane są co najwyżej sprawy organizacyjne, ale przede wszystkim składane są protesty" – pisze tygodnik. Wezwanie ambasadora na konsultacje to pójście o "krok dalej". Pokazuje to, "jak wielka jest złość w Berlinie z powodu stanu stosunków z Rosją, a szczególnie z powodu najnowszego incydentu" – pisze tygodnik.
"W zestawie narzędzi dyplomatycznych sprowadzenie własnego ambasadora do kraju jest postrzegane jako ostry protest, nawet jeśli środek ten formalnie służy jedynie konsultacjom.
W rzeczywistości jednak Berlin otwarcie grozi obniżeniem rangi stosunków dyplomatycznych, zamknięciem własnego przedstawicielstwa w Moskwie i jednoczesnym uznaniem wszystkich rosyjskich dyplomatów w Niemczech za osoby niepożądane. Mimo że nie ma prawie żadnej bezpośredniej dyplomacji między tymi dwoma krajami, byłoby to równoznaczne z eskalacją" – ocenia "Spiegel".
Rosyjski ambasador na dywaniku w MSZ
Według informacji tygodnika z punktu widzenia Berlina krok ten ma być wyraźnym ostrzeżeniem dla Moskwy. "Wśród niemieckich dyplomatów mowa jest o ostatnim‚ wake up call’ (sygnale alarmowym - red.)" – pisze "Spiegel". "Ostatnio w Berlinie zapanowało wrażenie, że Rosja nie traktuje poważnie zwykłych środków protestu. Wydaje się, że w Moskwie pogodzono się z regularnymi wezwaniami na dywanik rosyjskiego ambasadora w Niemczech Siergieja Nieczajewa.
Ostatnio został on wezwany do MSZ w Berlinie w kwietniu po aresztowaniu w Niemczech dwóch podejrzanych o szpiegowanie na rzecz Rosji. Mieli oni obserwować obiekty sił USA na terytorium Niemiec oraz planować sabotaż.