Będzie jacht, a co z koleją? Skarga z Polski do von den Leyen
Po tym, jak województwo kujawsko-pomorskie zdecydowało, że kupi morski jacht za 12 mln zł i wybuduje kolejne obwodnice, lokalna fundacja skierowała oficjalną skargę do Komisji Europejskiej. Skarży się na zapaść komunikacji publicznej w regionie i prosi o skontrolowanie budżetu.
Przegłosowany przez wojewódzkich radnych budżet na 2025 r. przewiduje sporo inwestycji drogowych, m.in. środki na prace nad obwodnicami Chełmży, Brodnicy, Tucholi i Golubia-Dobrzynia. Najwięcej kontrowersji wywołało jednak zatwierdzenie łącznie 12 mln zł na jacht, który według obietnic ma promować region na Bałtyku i Morzu Śródziemnym. W 2025 r. z budżetu województwa ma trafić na ten cel 5 mln zł. Chodzi o województwo, które nie leży nad morzem.
Jego marszałek Piotr Całbecki próbował przekonać opinię publiczną, że na tym pomyśle skorzystają biedni i niepełnosprawni. Nie do końca mu się to udało, ale przekonał na pewno większość radnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śmiertelne potrącenie 14-latka. Kwiaty i znicze w miejscu wypadku na warszawskiej Woli
Wśród tych, którzy nie są zadowoleni z podziału środków, jest Kujawsko-Pomorska Fundacja Transportu Publicznego. Jej szef Rafał Wąsowicz najczęściej jeździ pociągami na trasie Bydgoszcz-Toruń, ale potrafi bogato opowiadać o wielu innych kolejowych liniach. Części z nich już nie ma albo są wykorzystywane bardzo rzadko. Wąsowicz nie ma wątpliwości, że kolej w regionie jest w zapaści i władze województwa przykładają do tego rękę.
"Składamy skargę oraz wniosek, aby Komisja Europejska przeanalizowała szczegółowo plany województwa kujawsko-pomorskiego co do wydatkowania funduszy unijnych i wnioskujemy, aby środki przeznaczone na budowę nowych dróg, w tym obwodnic, przeznaczyć na inwestycje w przywrócenie do ruchu nieczynnych linii kolejowych" - napisał Wąsowicz w skardze, którą skierował bezpośrednio do Ursuli von den Leyen, szefowej KE.
W innym fragmencie swojego pisma stwierdził: "Niestety przez 20 lat w województwie kujawsko-pomorskim nie realizuje się w pełni polityki Unii Europejskiej w wielu obszarach, w szczególności w obszarze kolejowego transportu publicznego".
- Nie mam nic przeciwko temu jachtowi, ale można te środki spożytkować inaczej, nawet jeśli będą to środki z Unii - tłumaczy w rozmowie z WP szef Fundacji Transportu Publicznego. - Poza tym uważam za nieodpowiednie wykorzystywanie niepełnosprawnych dzieci do swojej politycznej gry. Niech marszałek zapyta te dzieci, czy wolą raz w życiu wybrać się na taki jacht, czy wolałyby uzyskać normalny dojazd transportem publicznym do lekarza i rodziny, zamiast być więźniem we własnej miejscowości.
Nasz rozmówca podkreśla, że wie, że województwo wydaje wiele milionów rocznie na połączenia kolejowe, ale setki milionów wędrują także na rozwój dróg. Jego zdaniem budowa ekspresówek czy obwodnic nie doprowadzi do tego, że zniknie wykluczenie komunikacyjne, bo do tego może doprowadzić tylko prężny rozwój transportu publicznego, zwłaszcza kolei.
- Liczba samochodów rośnie głównie dlatego, że wiele osób nie ma wyjścia i musi je mieć, bo nie mają innej alternatywy, by dojeżdżać do pracy - nie ma wątpliwości Rafał Wąsowicz.
Nie będzie tak źle?
O ile sąsiednie województwo pomorskie jest stawiane za wzór rozwoju kolejnictwa w kraju (powstają tam np. nowe linie), to przez ostatnie lata w Kujawsko-Pomorskiem zniknęło sporo połączeń.
Firmując tegoroczny budżet władze Kujawsko-Pomorskiego zapowiedziały jednak, że chcą w przyszłości m.in. zakupić pociągi elektryczne, przywrócić połączenia do Ciechocinka, uruchomić nowe m.in. na trasie Bydgoszcz - Szczecin, Bydgoszcz - Brodnica i Toruń - Brodnica, a także z Bydgoszczy do Helu na czas wakacji, a oprócz tego zwiększyć liczbę połączeń na paru lokalnych trasach.
Mikołaj Podolski