Będą opóźnienia w dostawach podręczników szkolnych
W tym roku mogą się pojawić opóźnienia w dostawach podręczników - mówi "Gazecie Poznańskiej" Bogdan Sierpiński z Domu Książki.
28.08.2006 | aktual.: 28.08.2006 06:29
Dziennik pisze, że po wypowiedzi ministra edukacji Romana Giertycha dotyczącej zmiany systemu wyboru podręczników, wydawcy i księgarze obawiają się przyszłego roku. Minister z pomysłu "Tanich podręczników" wycofał się, ale wydawcy drukują tylko tyle książek, ile mają zamówionych egzemplarzy. Nikt nie chce zostać do przyszłego roku z podręcznikami, które wyjdą z użycia. Księgarze zapewniają jednak, że w razie braków przez dwa - trzy dni trwa dodruk i książki trafiają do hurtowni.
Kilka lat temu pod koniec września w księgarniach nie można już było dostać żadnego podręcznika szkolnego. Zresztą nikt ich nie szukał. Wszyscy mieli już komplety - opowiada Sierpiński. Dzisiaj jest zupełnie inaczej. O podręczniki ludzie pytają jeszcze w styczniu, a nawet później. Praktycznie sezon na książki szkolne trwa przez cały rok - dodaje.
Rodzice narzekają na ceny podręczników. Są horrendalnie drogie, a przecież do tego dochodzą jeszcze ćwiczenia, zbiory zadań. Trzeba też kupić zeszyty, przybory do pisania, geometrii itd. Gdyby zadania i ćwiczenia dyktowały nauczycielki lub kserowały je uczniom ze swoich egzemplarzy, ograniczyłoby to nasze wydatki co najmniej o jedną czwartą - mówi Maria Szukalska z Lubonia.
Księgarze tłumaczą, że ich marża to zaledwie 19% ceny. Od kilku miesięcy w Sejmie krąży projekt ustawy, żeby rodzice mogli odliczać od podatku kupno podkręczników. Dla mnie byłaby to rewelacyjna sytuacja - mówi matka trojga dzieci w wieku szkolnym Katarzyna Borkiewicz.
Coraz więcej księgarń otwiera punkty skupu używanych podręczników. Nie cieszą się one jednak popularnością. Nie miałam możliwości kupna używanych podręczników. Te, których używa szkoła mojej córki, są pierwszy raz na rynku. Zostawiam je dla młodszego syna, ale nie wiem, czy będzie mógł z nich korzystać - wyjaśnia pani Ewa, mama Julii.
Według nauczycieli w książkach jest wiele błędów. Dlatego nie wiadomo, czy będą obowiązywały w przyszłości - czytamy w "Gazecie Poznańskiej". (PAP)