Beata Szydło: Europa nie jest gotowa na przyjmowanie imigrantów
• Wizja, że do Europy będą przyjeżdżały kolejne grupy migrantów, asymilowały się (...) była wizją złudną - mówiła premier Beata Szydło
• Podkreśliła, że Europa nie jest gotowa na przyjmowanie imigrantów
26.02.2016 | aktual.: 27.02.2016 02:41
- Wizja, że do Europy będą przyjeżdżały kolejne grupy migrantów (...), asymilowały się i bezpiecznie zdobywały mieszkanie, pracę i wszystko będzie świetnie przebiegało, była wizją złudną. Politycy europejscy, którzy podejmowali taką decyzję, zobowiązali się do tego. Tak, jak poprzedni rząd. W mojej ocenie, ale myślę, że też w ocenie coraz większej liczby przywódców państw europejskich, popełnili błąd i byli naiwni myśląc, że to się uda zrobić - podkreśliła premier.
Jak podkreśliła, kolejne szczyty w tej sprawie "niczego nie wnoszą, niczego nie rozwiązują". Jej zdaniem, dzisiaj zarówno Polska, jak i Europa, nie są gotowe na przyjmowanie uchodźców. Jak powiedziała, "deklarując i kontynuując deklaracje poprzedniego rządu" - w tym roku Polska może przyjąć około 500 osób.
- Uważamy, że na tyle jesteśmy w stanie zabezpieczyć tych ludzi, jak i bezpieczeństwo Polaków. (...) Nie przyjęliśmy w tej chwili żadnego imigranta i w najbliższym czasie na pewno nie przyjmiemy. W najbliższym czasie możemy się na to zdecydować, ale chcemy mieć również prawo dokonywania oceny, czy dane osoby, które chciałyby do Polski przyjechać, (...) gwarantują bezpieczeństwo polskim obywatelom - dodała.
Szefowa rządu odniosła się również do pytania, czy Polacy, tak jak Węgrzy, powinni zdecydować w referendum o przyjęciu imigrantów. - Nie wiem, czy to jest dobre rozwiązanie. Być może tak (...). Zakładam, że w pewnym momencie trzeba będzie zapytać Polaków o to, czy powinniśmy przyjmować migrantów - oceniła.
Premier oceniła w piątek, że poprzednicy rządu PiS popełnili błędy i zaniedbania w kwestii sprowadzeniu do Polski wraku samolotu TU-154M, który rozbił się w 2010 roku pod Smoleńskiem
- Trzeba przede wszystkim zachować taką zasadę - nie boimy się, nie mamy kompleksów, bronimy własnego stanowiska, przedstawiamy swoje racje i stajemy jak równy z równym do dyskusji, przedstawiamy argumenty. Jeżeli mówimy o relacjach z Rosją, o powrocie wraku do Polski, tu są zaniedbania poprzedników. Na początku śledztwa popełniono rażące błędy - podkreśliła.
- My chcemy doprowadzić do tego, żeby wrak do Polski wrócił. Są zabiegi dyplomatyczne, będziemy to realizowali. Jeszcze raz chcę powiedzieć - w 2010 roku byłaby zupełnie inna sytuacja, w tej chwili po sześciu latach, po tych zaniedbaniach, nasza sytuacja jest o wiele trudniejsza - oświadczyła premier.
Szydło została zapytana, czy "autoryzuje słowa i działania ministra (spraw zagranicznych Witolda) Waszczykowskiego, który bardziej publicystycznie niż dyplomatycznie wypowiadał się m.in. o Angeli Merkel". Jak odpowiedziała, "każdy z ministrów mojego rządu bierze odpowiedzialność za swoje decyzje, które podejmuje i za słowa, które wypowiada".
- Każdy polityk powinien ważyć słowa i tu się zgadzam. Każdy polityk, szczególnie jeżeli pełni odpowiedzialną funkcję państwową, musi uważać na swoje sformułowania. Szczególnie minister spraw zagranicznych, którego zdania mogą być też wyrwane z kontekstu - zaznaczyła premier.
Jak mówiła, rząd polski jest dziś pod dużym ostrzałem nieuprawnionej krytyki ze strony polityków europejskich. - Trudno mi sobie wyobrazić, że miałabym się odnosić krytycznie do funkcjonowania jakiegoś państwa czy instytucji europejskiej, tymczasem ważni politycy europejscy takie opinie - bez poznania faktów, tylko na podstawie zasłyszanych opinii, najczęściej suflowanych przez politycznych graczy - wyrażali. Z tym się nie zgadzam i nie uważam, że powinniśmy takie rzeczy tolerować - powiedziała Szydło.
Dodała także, że w przypadku każdego ministra, który nie będzie "realizował programu, z którym rząd Prawa i Sprawiedliwości wyszedł do obywateli i który nie będzie bronił polskiej racji stanu, czy popełni rażące błędy", zostaną wyciągnięte odpowiednie wnioski.
Szydło była także zapytana, czy jej rząd udzieli wsparcia Donaldowi Tuskowi w walce o drugą kadencję na stanowisko szefa Rady Europejskiej. - Myślę, że w tej chwili jest przedwcześnie mówić o tym, jakie będą decyzje. Przede wszystkim sam Donald Tusk musi powiedzieć, czy chce się ubiegać o drugą kadencję - podkreśliła.
Zaznaczyła, że "dla nas zawsze wartością jest to, jeżeli Polak zajmuje ważne stanowisko w instytucjach międzynarodowych". - W tej chwili Donald Tusk jest Polakiem, który ma najwyższe stanowisko w instytucji międzynarodowej, natomiast ja też oczekuję, że jeżeli Polak pełni ważne stanowisko w instytucjach międzynarodowych, to potrafi, tak jak przedstawiciele innych narodów, wznosząc się oczywiście ponad narodowe interesy, bo taka jest jego rola, ale potrafi jednak bronić, również interesów własnego państwa - oświadczyła Szydło.
Zobacz również: Beata Szydło o 100 dniach swojego rządu