Beata Kempa tłumaczy zawiadomienie do prokuratury ws. posłów PO. "Są granice walki politycznej"
- Ja rozumiem, że PO nie może odnaleźć się w opozycji i w tej chwili prowadzi bardzo brutalną walkę (…) To, że ktoś pochodzi z tego samego miasta to nie znaczy, że jestem budowniczą karier policjantów z Sycowa – tłumaczy Beata Kempa.
Beata Kempa podkreśliła w Polskim Radiu 24, że ona, jej rodzina a także policjanci pochodzący z Sycowa zostali pokrzywdzeni przez oskarżenia posłów PO. Tym samym, Platforma ma podważać zaufanie wyborców do szefowej kancelarii premiera.
- Dosyć tego. Są granice walki politycznej. Jeśli ktoś je przekracza to musi się liczyć z konsekwencjami – podkreśliła Beata Kempa.
W poniedziałek wieczorem Beata Kempa w "Gościu Wydarzeń" Polsatu powiedziała, że złożyła zawiadomienie do prokuratury przeciwko politykom PO. Według niej, zwykłe "przepraszam" to za mało w przypadku takich oskarżeń pod jej adresem.
Chodzi o "układ sycowski", o którym mówią posłowie PO. Według nich, za czasów rządów PiS osoby z rodzinnej miejscowości Beaty Kempy robią zawrotne kariery. Wśród nich byli komendant policji we Wrocławiu i jego zastępca. Obaj zostali zdymisjonwani i obaj pochodzą z Sycowa. Szefowa kancelarii premiera miała też wiedzieć o śmierci Igora Stachowiaka. Według Borysa Budki, domiemanymi powiązania Beaty Kempy i wrocławskich policjantów powinna zająć się sejmowa komisja śledcza.
Źródło: PR24