Johnson się waha? Przecieki z Downing Street
Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson złoży rezygnację z pełnionej funkcji - wynika z nieoficjalnych ustaleń BBC. O rychłej dymisji szefa brytyjskiego rządu informuje również Sky News oraz "The Daily Telegraph". Oświadczenie Johnsona spodziewane jest w najbliższym czasie.
Reuters zapowiada wygłoszenie przez Borisa Johnsona oświadczenia ok. godz. 13:30 polskiego czasu. Oczekuje się, że złoży rezygnację z funkcji lidera Partii Konserwatywnej oraz premiera Wielkiej Brytanii - podała Sky News.
Mimo spodziewanego oświadczenia o rezygnacji brytyjski premier nominował w czwartek nowych ministrów w miejsce tych, którzy zrezygnowali w ciągu ostatnich dwóch dni - podały brytyjskie media wczesnym popołudniem.
Przecieki z Downing Street. Dzień w Londynie pełen napięcia
Według Sky News na Downing Street narastają podziały w kwestii tego, czy Johnson powinien podać się do dymisji, czy też próbować dalej walczyć, co jeszcze w środę sam zapowiadał.
Według mediów z Wysp Johnson zgodził się zrezygnować ze stanowiska premiera oraz lidera Partii Konserwatywnej, ale chce pełnić obowiązki do czasu wyłonienia swojego następcy, co ma nastąpić najpóźniej do początku października.
Inne przecieki z grona najbliższych współpracowników Johnsona wskazują, że może on zrezygnować tylko z funkcji lidera Partii Konserwatywnej.
Coraz więcej posłów tego ugrupowania wyraża wątpliwości do to tego planu i mówi, że Johnson powinien ustąpić natychmiast, a jego obowiązki powinien przejąć wicepremier i minister sprawiedliwości Dominic Raab.
Do złożenia dymisji zmusza Johnsona fala rezygnacji posłów ze stanowisk rządowych, rozpoczęta we wtorek późnym popołudniem przez ministra zdrowia Sajida Javida i ministra finansów Rishiego Sunaka - zauważa BBC.
"To nie do utrzymania i będzie tylko gorzej"
Rano do ustąpienia ze stanowiska wezwał premiera Borisa Johnsona nowy brytyjski minister finansów Nadhim Zahawi. Tymczasem po niespełna 36 godzinach pełnienia funkcji zrezygnowała nowa minister edukacji Michelle Donellan.
"To nie do utrzymania i będzie tylko gorzej: dla ciebie, dla Partii Konserwatywnej, a przede wszystkim dla kraju. Musisz zrobić to, co należy i odejść teraz" - napisał zwracając się do Johnsona Zahawi, który ministrem finansów został zaledwie we wtorek wieczorem.
W środę Zahawi był w grupie kilku ministrów, którzy mieli przekonywać Johnsona do ustąpienia ze stanowiska.
"Wie pan w swoim sercu, co należy zrobić, i niech pan odejdzie teraz"
"Mam złamane serce, że nie posłuchał i że teraz, na koniec, podważa niesamowite osiągnięcia tego rządu. Nikt mu nie zapomni dokończenia brexitu, niedopuszczenia niebezpiecznego antysemity (byłego lidera Partii Pracy Jeremy'ego Corbyna - PAP) do Downing Street, naszego postępowania z Covid i naszego wsparcia dla Ukrainy, gdy tego potrzebowała. Ale kraj zasługuje na rząd, który jest nie tylko stabilny, ale który działa z uczciwością. Panie premierze, wie pan w swoim sercu, co należy zrobić, i niech pan odejdzie teraz" - stwierdził Zahawi.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Lawina dymisji
W związku z objęciem przez Zahawiego resortu finansów na stanowisku ministra edukacji zastąpiła go we wtorek późnym wieczorem Michelle Donellan. Jednak już w czwartek rano ona również podała się do dymisji.
To 54. osoba, która od wtorku wieczorem złożyła rezygnację ze stanowiska rządowego w administracji Johnsona, z czego piątą na szczeblu ministra.
Falę rezygnacji wywołało wyjście na jaw sprawy posła Chrisa Pinchera, byłego już zastępcy whipa, czyli osoby odpowiedzialnej za dyscyplinę w klubie poselskim. Johnson powierzył mu funkcję wiceministra spraw zagranicznych, choć wiedział o kierowanych pod jego adresem zarzutach dotyczących molestowania seksualnego.
Źródła: BBC, Sky News, telegraph.co.uk. PAP
Zobacz też: Niemcy w strachu. Zbliża się wielki kryzys gazowy
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski