PolskaBazar w Słubicach będzie odbudowany

Bazar w Słubicach będzie odbudowany

Burmistrz Słubic podjął decyzję o odbudowie zniszczonego przez pożar, w nocy ze środy na czwartek, bazaru w tym mieście. Po działającym od ponad 15 lat targowisku zostały tylko zgliszcza. Spłonęły niemal wszystkie stoiska wraz z wyposażeniem i towarem. Pracę i majątek straciło około sześciu tysięcy osób, a straty liczone są w dziesiątkach milionów złotych.

11.01.2007 15:55

Jak powiedział burmistrz Słubic Ryszard Bodziacki, straty mogą sięgnąć nawet 50 mln zł. Podkreślił, że decyzja o odbudowie już zapadła, chociaż konsekwencje finansowe dla gminy Słubice w znaczny sposób przekroczą jej możliwości finansowe.

Pomoc potrzebna

Zaznaczył, że władze Słubic robią wszystko, szukając maksymalnej liczby źródeł pomocy dla poszkodowanych, w tym ze środków unijnych i pomocowych uruchamianych przez organizacje przedsiębiorców.

Są już pierwsze gesty solidarności z poszkodowanymi - Caritas Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej zwróciła się z apelem o pomoc dla mieszkańców Słubic, którzy utracili pracę w wyniku pożaru. Pomoc będzie przekazywana w porozumieniu z władzami miasta, z którymi nawiązaliśmy kontakt - powiedział zastępca dyrektora Caritas Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej Grzegorz Idziak. Numery kont bankowych można znaleźć na stronie internetowej www.caritas.zgora.pl

Bez pracy i majątku

Jak poinformowała rzeczniczka Urzędu Miasta w Słubicach Irmina Balcerek-Malina, na zajmującym powierzchnię ok. 16 tys. metrów kw. bazarze było ponad 1,2 tys. stoisk. Pracę i majątek straciło około sześciu tys. osób.

Średnia wartość towaru, która znajdowała się na jednym stoisku to od 30 tys. zł do 120 tys. zł. To wszystko poszło z dymem. Samo odbudowanie zniszczonej konstrukcji bazaru to koszt rzędu 10-15 mln zł. Dokładny wymiar strat oszacuje specjalna komisja - powiedziała rzeczniczka.

Targowisko było największym miejscem pracy w ok. 18-tysięcznych Słubicach i - jak twierdzi Balcerek-Malina - w całym regionie; działalność prowadziło tam 650 podmiotów gospodarczych. Z nieoficjalnych informacji wynika, że większość stoisk nie była ubezpieczona. Na szczęście, mimo ogromnej skali pożaru, nikt nie odniósł w nim obrażeń.

Rzeczniczka dodała, że władze miasta zastanawiają się jak pomóc poszkodowanym, którzy stracili źródło utrzymania. W tej sprawie zebrał się w czwartek rano sztab kryzysowy pod przewodnictwem burmistrza Słubic. Apelujemy do wszystkich możliwych instytucji o udzielenie pomocy poszkodowanym w pożarze - powiedziała rzeczniczka.

Pożar wybuchł w środę około godziny 21. Ogień zauważyli pracownicy ochrony. O tej porze na bazarze nie było już ludzi. Kiedy na miejsce dotarły pierwsze zastępy strażaków, paliło się kilka stoisk, a silny wiatr podsycał płomienie obejmujące kolejne stragany. Po niespełna godzinie palił się już prawie cały bazar.

Trudna akcja gaśnicza

Jak powiedział rzecznik lubuskiej Straży Pożarnej Dariusz Żołądziejewski, akcja gaśnicza była bardzo trudna; wybuchały butle z gazem, którymi dogrzewają się sprzedawcy. Na niektórych stoiskach strzelały w niebo fajerwerki. Na bazarze było wiele łatwopalnych materiałów - odzież, artykuły przemysłowe, papierosy itp. Strażacy musieli też chronić przed ogniem znajdującą się przy bazarze stację paliw. Akcję utrudniał brak wody w hydrantach bezpośrednio przy targowisku. Trzeba było ją dowozić z pobliskiego kanału oraz z Odry i hydrantów w mieście.

Łącznie w trwającej kilka godzin akcji gaśniczej uczestniczyło 31 zastępów Straży Pożarnej, w tym 11 - niemieckich, z pobliskiego Frankfurtu nad Odrą. Z ogniem walczyło prawie 200 polskich i niemieckich strażaków.

Od rana trwało dogaszanie pogorzeliska. Na miejscu pracowało kilka zastępów strażackich oraz policjanci, zabezpieczający teren.

Na razie nie jest znana przyczyna pożaru. Jej ustaleniem zajmie się biegły powołany przez policję. Pod uwagę branych jest kilka wersji m.in. podpalenie, zwarcie instalacji elektrycznej lub też pozostawienie jakiegoś urządzenia grzewczego - powiedział Żołądziejewski. Jak nieoficjalnie dowiedziała się PAP ze źródeł zbliżonych do policji, nie jest wykluczone, że do zaprószenia ognia mogło dojść podczas prac konserwatorskich na jednym ze stoisk.

Niemieckie media lokalne podkreślają, że ze spalonego targowiska w Słubicach korzystali głównie niemieccy klienci.

Szef Straży Pożarnej we Frankfurcie nad Odrą, Helmut Otto w wywiadzie dla "Maerkische Oderzeitung" zwrócił uwagę na problemy, jakie stwarzał silny wiatr, który wspomagał błyskawiczne rozprzestrzenianie się ognia na kolejne stoiska handlowe. Otto zaznaczył, że trzeba było "z powodu braku wody w hydrantach dowozić wodę, co spowalniało działania strażaków". Brandenburska rozgłośnia radiowa RBB skupiła się tymczasem na działaniach niemieckich strażaków, którzy musieli bronić znajdującej się w pobliżu stacji benzynowej.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)