Baszar el-Asad, desygnowany na urząd prezydenta Syrii po zgonie rządzącego krajem żelazną ręką przez 30 lat jego ojca Hafeza, zapowiedział, iż żądać będzie wycofania wojsk izraelskich z każdej piędzi syryjskiej ziemi.
Zdaniem przyszłego przywódcy syryjskiego (którego kandydaturę musi jeszcze zaaprobować formalnie parlament a także cały naród w formie referendum), jego ojciec, gdy zgodził się na spotkanie z prezydentem USA Billem Clintonem w marcu w Genewie liczył, że uzyska na nim pełne gwarancje zwrotu okupowanych przez Izrael od 1967 r. syryjskich Wzgórz Golan. Był jednak "zaskoczony", gdy prezydent USA zakomunikował mu, że Izrael jest gotów prowadzić negocjacje ws. opuszczenia co najwyżej 95% tych ziem.
W wywiadzie, udzielonym egipskiej gazecie jeszcze przed śmiercią swego ojca, Baszar zaznaczył, iż pokój musi być "strategicznym wyborem" wszystkich państw regionu, a przede wszystkim - Syrii i Izraela.
Wypowiedź Baszara el-Asada, nagłośniona w poniedziałek przez media, nie zapowiada przełomu w pozostających od miesięcy w całkowitym impasie rokowań izraelsko-syryjskich.(aka)