PiS ma problem? "Pogadali, zjedli kiełbasę". Zachwyt na Podkarpaciu
W Kolbuszowej i okolicznych wsiach na Podkarpaciu kandydat na prezydenta jest jeden. To Sławomir Mentzen. Pochodzący z tego regionu europoseł Tomasz Buczek w swoim okręgu rozkręcił mu prawdziwą kampanię. - Mentzen z Buczkiem siedli, pogadali, zjedli z nami kiełbasę. I co najważniejsze – słuchali - mówi WP jeden z okolicznych mieszkańców.
Na skraju lasu, przy polnej drodze wiodącej do wsi Krzątka, stoi kapliczka. Obok niej – krzyż z 1946 roku i dwie ławeczki. Na jednej z nich siedzi starszy mężczyzna z czapką z daszkiem. Zatrzymał się z torbami ze sklepu, bo złapał go deszcz. Gdy proponuję podwózkę, podnosi wzrok i kiwa głową.
- Nie tutejsza? – pyta.
Na słowo dziennikarz uśmiecha się pod nosem. Od razu zgaduje, że piszę o polityce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ile Polacy wydają miesięcznie? Padły konkretne kwoty
W tej części Podkarpacia, niedaleko Kolbuszowej w ostatnich wyborach parlamentarnych Konfederacja zdobyła trzeci wynik. Niby niewiele, ale na tle innych regionów to sporo. W niektórych wsiach przekroczyli nawet 20 proc. Teraz z przekonaniem mówią, że tu może paść rekord poparcia dla Sławomira Mentzena. Postanowiliśmy to sprawdzić.
"Nikt inny nas nie słucha"
Janusz Wróbel, lat 68, całe życie mieszka we wsi w starym, drewnianym domu. Przed wojną należał on do jego dziadka. Potem dom przeszedł przez ręce Niemców, Sowietów, Polski Ludowej i znowu wrócił do rodziny. Dziś syn prowadzi gospodarstwo, a Janusz tylko "pilnuje pszenicy i modli się o deszcz". Między rozmową o suszy i zimnym maju wplata polityczne wątki.
– Kiedyś głosowałem na PiS, jak wszyscy – mówi. – Bo obiecywali, że będą dla zwykłych ludzi. Ale potem? Kłócą się o stołki, rozdają pieniądze bogatym miastom, a my? Dalej bez lekarza, dalej bez drogi. W końcu sobie myślę, do licha, ile można. Oni i KO są razem siebie warci – stwierdza.
Janusz będzie głosował na Konfederację. Tam nikt przynajmniej "nie wciska kitu".
– Oni mówią, że państwo powinno się od nas odsunąć. Ja się z tym zgadzam. Sam poradzę, tylko niech mi nie przeszkadzają - mówi. Przy stole, w kuchni z boazerią, do rozmowy dołącza jego syn, Marek. Ma czterdzieści parę lat, dwójkę dzieci, żona nauczycielka.
– Wie pani, my się czujemy trochę jak obywatele drugiej kategorii – mówi. – Media nas pokazują, jak jakichś ciemniaków. A my jesteśmy normalni. Tylko inaczej myślimy niż w Warszawie. Mimo to nikt się nami tu nigdy tak nie zainteresował, jak właśnie politycy. W tej kampanii byli tu, rozmawiali, a nikt inny się do Kolbuszowej nie pofatyguje – dodaje.
Na ścianie w kuchni krzyż. W szufladzie – legitymacja kombatancka dziadka, który był w Armii Krajowej. Pamięć o historii nie jest tu wyłącznie pustym gestem. To filtr, przez który ludzie oceniają teraźniejszość.
– Ja mam żal do rządu o Ukrainę – mówi Marek. – Nie to, że pomogliśmy. Tylko że nas nikt nie pytał. I teraz ceny w górę, rolnicy protestują, a oni w Sejmie klaszczą, jak w teatrze. My jako rolnicy, to jesteśmy skończeni – stwierdza syn Janusza.
W Kolbuszowej mieszkańcy mają głęboko zakorzenione przekonanie, że władza zawsze była gdzie indziej – w Wiedniu, Moskwie, Warszawie – i nigdy tu. Dlatego Konfederacja, która mówi: "zróbmy po swojemu", trafia na podatny grunt. – Jesteśmy bardziej zwolennikami Mentzena niż Brauna. Uważam, że nie można też przesadzać w stronę antyukraińską, jak on. Nie podoba mi się to. Mentzen jest bardziej wyważony – podsumowuje Marek i deklaruje, że to właśnie na niego odda swój głos.
W Kolbuszowej spotykam Karolinę, maturzystkę, która – jak mówi – jest "bardziej za Konfederacją niż przeciwko innym".
– Moi rodzice są bardziej za PiS-em – mówi. – Ale ja już mam dość tych starych twarzy. Konfederacja przynajmniej nie udaje, że wszystko jest super. Mówią, że będzie ciężko, ale że warto coś zmienić.
Karolina nie ukrywa, że przemawia do niej twardy język polityków tej partii. – Jasne, że Braun przesadza, ale Mentzen? Mówi, że podatki są za wysokie, że młodzi nie mają gdzie mieszkać. I to jest prawda. Ja się tego nie uczę z książek. Ja to widzę – zaznacza. – A poglądy wobec kobiet, nie przeszkadzają Ci? – dopytuję. – Nie wiem. Nie zastanawiałam się – podsumowuje.
Mieszkańcy Kolbuszowej spotkani przeze mnie na rynku wypowiadają dwa nazwiska – Nawrocki i Mentzen, znacznie rzadziej pada Braun. Trzaskowski – słyszę jedynie raz.
Zbyszek, który kupuje lody, zapowiada, że odda głos na Konfederację, bo – jak mówi – "oni przynajmniej mają jaja".
– Ja nie jestem skrajny. Ale jak patrzę, co się dzieje w Warszawie, to mam wrażenie, że tam są zupełnie inni ludzie. Mówią o węglu jak o truciźnie, a my tu przecież nie mamy inaczej. Mówią o samochodach elektrycznych, a ja mam ursusa z ’85 i do dziś chodzi – śmieje się, licząc pieniądze na mrożoną gałkę czekolady dubajskiej.
Zbyszek opowiada, jak przyjechał europoseł Konfederacji do gminy. Bez obstawy, bez kamer. Przywiózł ze sobą Mentzena.
– Mentzen i Buczek siedli, pogadali, zjedli z nami kiełbasę. I co najważniejsze – słuchali. A nie kazali nam słuchać - to nam wszystkim zaimponowało.
Niech nikt nam nie mówi, jak żyć
Gdy pytam o wartości, odpowiedzi się powtarzają: rodzina, praca, wiara, spokój. – Sławomir Mentzen mówił u nas, że Konfederacja nie chce nas zmieniać. Bo mają dość poprawności politycznej. Bo chcą być sobą - mówi Maria Głód, nauczycielka z 25-letnim stażem. – Na Tik Tokach gwiazda jest jedna i to właśnie on. Młodzi do niego lgną – dodaje.
Maria decyduje się nawet na głębszą analizę: Podkarpacie, choć często nazywane "ścianą wschodnią", jest bardziej skomplikowane, niż się wydaje. To nie tylko konserwatyzm – to nieufność wobec centrum, troska o niezależność, poczucie bycia niewysłuchanym. I w tej narracji Konfederacja wpisuje się idealnie.
- Nie wiem, czy oni wierzą, że Konfederacja coś zmieni. Ale przynajmniej daje nadzieję, że coś się ruszy – mówi nauczycielka. - Tu nadal jesteśmy blisko tradycji, spokoju, współczesny świat dla wielu mieszkańców coraz bardziej przypomina zgiełk, z którym nie chcą mieć nic wspólnego - kończy rozmowę mieszkanka Kolbuszowej.
Joanna Zajchowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Czytaj też: