Basra - o jeden most za daleko
Dla wielu Irakijczyków, usiłujących wydostać się z obleganej przez wojska brytyjskie Basry, most na Eufracie okazuje się o jednym mostem za daleko.
29.03.2003 | aktual.: 29.03.2003 18:25
Tysiące ludzi gromadziły się w sobotę po obu stronach mostu, prowadzącego do południowej części Basry. Większość chciałaby się wydostać z miasta, w którym brakuje wody, prądu i żywności, ale inni usiłują dostać się do Basry.
Mostu strzegą dwa brytyjskie czołgi Challenger. Wokół panuje nieopisany chaos. Pojazdy Irakijczyków, zablokowane przez czołgi, ustawiły się w długiej kolejce. Konik, ciągnący wózek z warzywami, spłoszył się, kiedy woźnica, machając batem, usiłował przedrzeć się przez tłum. Warzywa posypały się na ziemię. Kierowcy kłócą się między sobą, gniewnie wymachując rękami.
"Ty psie! Ty psi synu" - wrzeszczy zwalisty kierowca autobusu na kierowcę wyładowanej pomidorami ciężarówki, który zajechał mu drogę.
Brytyjskim żołnierzom z Drugiego Królewskiego Pułku Pancerny, pilnującym mostu, też wyrywają się co jakiś czas soczyste przekleństwa, kiedy ludzie próbują po raz kolejny przedrzeć się między obu Challengerami.
Żołnierze okazują wiele zrozumienia dla Irakijczyków, zarówno tych, którzy chcieliby wydostać się z miasta, jak i tych, którzy próbują do Basry wrócić. "Nie winię ich" - mówi dziennikarzowi jeden z żołnierzy. "A gdyby to twoja rodzina była pozbawiona wody i jedzenia, a ty utknąłbyś po którejś stronie tego mostu? Ale rozkaz, to rozkaz".
Brytyjczycy zezwalają na swobodne przechodzenie przez most, w obu kierunkach, kobietom, dzieciom i starszym ludziom, natomiast "mężczyźni, zdolni do noszenia broni" nie mogą wrócić do Basry. Niestety, najczęściej właśnie młodych mężczyzn rodziny irackie wysyłały w ostatnich dniach poza miasto na poszukiwanie żywności i wody. Teraz do głodu i pragnienia doszła jeszcze rozłąka i obawa o najbliższych.
"Od dwóch dni próbuje się dostać z powrotem do Basry" - mówi Esam, z zawodu urzędnik. "Dlaczego nie pozwalają nam wrócić do domów? Jakim prawem?". Inni mężczyźni wyrażają aprobatę dla jego słów.
Basra jest otoczona przez brytyjskie i amerykańskie czołgi, stanowiska artyleryjskie, pojazdy opancerzone i tysiące żołnierzy. Sojusznicy nie zdecydowali się na zajęcie miasta, z uwagi na nieoczekiwanie silny opór sił, lojalnych wobec reżimu bagdadzkiego. Nie potwierdziły się pogłoski o wielkim powstaniu ludności Basry przeciwko siłom reżimowym.
Brytyjscy oficerowie mówią, że grupy irackich bojowników wykorzystują cywilne pojazdy do przerzucania granatników.
Sytuacja jest wciąż niebezpieczna. Jeden z brytyjskich oficerów powiedział Reuterowi, że na obrzeżach Basry "porwano" kilku żołnierzy brytyjskich. Rzecznik sił sojuszniczych w Katarze oświadczył jednak, że nic mu o tym nie wiadomo.
Kiedy dziennikarzom Reutera udało się przedostać na południowe przedmieścia Basry, spotkali tam przyjaźnie nastawionych mieszkańców. "Witamy cię" - powiedział jakiś mężczyzna. "Ale musicie tu zostać. Jeśli zostaniecie, oni (prosaddamowskie siły paramilitarne) zorientują się, że to beznadziejne i zaniechają oporu".
Ludność Basry, w większości szyicka, z goryczą wspomina swe powstanie przeciwko Saddamowi Husajnowi po wojnie nad Zatoką Perską w 1991 roku. Nie ziściły się wtedy ich nadzieje, że siły zachodnie, które wyparły wojska irackie z Kuwejtu, przyjdą powstańcom z Basry z pomocą.
Kiedy pomoc nie nadeszła, Saddam brutalnie stłumił powstanie; mieszkańcy Basry zastanawiają się, czy dziś czekałby ich teki sam los. (an)
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/pisane-ci-pisanie-6039096887997569a ) Skomentuj tę sprawę! Jak długo potrwa wojna? Czy Saddam Husajn zostanie usunięty? Kto go zastąpi? Czy rozbrojenie Iraku jest warte wielu ofiar wśród żołnierzy i ludności cywilnej.
Redakcja wiadomości WP zaprasza Cię do współredagowania naszego serwisu - prześlij nam Twój komentarz dotyczący powyższego tematu.