Bartoszewskiego w Nowym Jorku spotkania z Polonią i Żydami
Spotkania ze środowiskami polonijnymi i żydowskimi znaczyły piątkową wizytę przebywającego w Stanach Zjednoczonych ministra spraw zagranicznych RP Władysława Bartoszewskiego. W Konsulacie Generalnym RP w Nowym Jorku uczestniczył on w towarzystwie rabina Jacoba Bakera w spotkaniu, na którym przedstawiono koncepcję uczczenia pamięci ofiar zamordowanych w Jedwabnem 10 lipca 1941 roku.
Andrzej Przewoźnik, sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, zapewnił, że prace nad symboliczną mogiłą i nad uporządkowaniem starego żydowskiego cmentarza zakończą się przed zaplanowanymi na 10 lipca br. uroczystościami w Jedwabnem.
W miejscu, gdzie stała stodoła, w której spalono Żydów i gdzie znajduje się zbiorowa mogiła, ustawiony zostanie monument, którego centralnym elementem będzie betonowy blok z macewą z autentycznego spalonego drewna. Na macewie ma być umieszczony napis w języku polskim i prawdopodobnie hebrajskim. Jego treść jest w tej chwili konsultowana - poinformował Andrzej Przewoźnik.
Na monumencie umieszczone będą także nazwiska wszystkich ofiar, które udało się zidentyfikować. "Nie chcemy, aby był on całkowicie anonimowy" - podkreślił Przewoźnik.
Koncepcja upamiętnienia ofiar mordu w Jedwabnem przewiduje również uporządkowanie starego żydowskiego cmentarza, gdzie spoczywają szczątki osób, które nie zostały spalone w stodole, ale również zginęły w lipcu 1941 r. "Cmentarz zostanie ogrodzony, frontowa ściana, podobnie jak dojście do cmentarza, zostanie wyłożona jasnymi kamiennymi blokami. W nocy droga ma być podświetlana. Wszystkie wydatki związane z pracami w Jedwabnem pokryje strona polska" - poinformował Andrzej Przewoźnik.
Minister Bartoszewski powiedział, że na uroczystości upamiętniające wydarzenia w Jedwabnem w imieniu polskiego rządu zaprosił rabina Jacoba Bakera. "Zaproszenie przekazałem ze szczególnym osobistym zaangażowaniem" - dodał minister.
Rabin Baker oznajmił, że zaproszenie przyjął. Jak stwierdził, na upamiętnienie miejsca mordu na Żydach czekano 60 lat. "Nie powinno się czekać dłużej" - powiedział Baker.
Rabin pytany o treść przesłania, jakie przekaże podczas uroczystości w Polsce - przypomniał, że w tradycji żydowskiej za zmarłych odmawiany jest kadysz. Ponieważ w Jedwabnem ginęły całe rodziny, obowiązek odmówienia kadyszu przechodzi na tych, którzy zostali. "Chciałbym, aby upamiętnione zostały nazwiska wszystkich ofiar. O ich historii powinno nauczać się w szkołach rabinackich, powinny ją poznać również dzieci że szkoły w Jedwabnem" - powiedział.
Zdaniem rabina Bakera w ten sposób budujemy mosty pamięci, "aby w przyszłości nigdy nie powtórzyła się podobna tragedia i nigdy więcej nie było antysemityzmu" - mówił rabin.
Dziennikarze żydowscy pytali Przewoźnika, co stało się z resztą ciał zamordowanych w Jedwabnem Żydów, skoro w odkrytej tam mogile pochowanych było 400 Żydów. Przewoźnik odpowiadał, że nieścisłe są dane mówiące, że w 1941 roku mieszkało w Jedwabnem 1600 osób pochodzenia żydowskiego. Trwają badania nad ustaleniem liczby mieszkańców pochodzenia żydowskiego w Jedwabnem w momencie rozegrania się tam tragicznych wydarzeń. Nie jest to łatwe, ponieważ - jak mówił Przewoźnik - część społeczności żydowskiej opuściła Jedwabne, uciekając na wschód przed wkraczającymi na te tereny wojskami niemieckimi. "Odpowiedź na to pytanie przyniesie nam śledztwo prowadzone przez Instytut Pamięci Narodowej i polskich historyków" - zapewniał Przewoźnik.
Minister Bartoszewski przypomniał, że rząd Polski gotów był przeprowadzić ekshumację wszystkich ofiar w Jedwabnem, aby określić ich liczbę. Jednak ekshumacja jest sprzeczna z zasadami religii żydowskiej, dlatego odstąpiono od tego zamiaru. Bartoszewski podkreślał, że śledztwo w sprawie mordu w Jedwabnem prowadzone jest w Polsce i w Niemczech w Ludwigsburgu, gdzie znajduje się Centralne Archiwum Zbrodni Nazistowskich.
W konsulacie dostępne było angielskie tłumaczenie książki "Thou Shall Not Kill" (Nie będziesz zabijał) wydanej przez "Więź", prezentującej najpoważniejsze artykuły dotyczące Jedwabnego, jakie ukazały się w polskiej prasie.
Minister Bartoszewski odwiedził też siedzibę Fundacji Kościuszkowskiej. Witali go tam przedstawiciele fundacji: Witold Sulimirski, dr Michał Sendzimir oraz dyrektor wykonawczy Josef Gore. "Macie w Ameryce Polonię i Polaków, którzy Polsce chcą pomóc" - mówił Witold Sulimirski.
Minister wspominał swoje wizyty w tej instytucji. Pierwszy raz odwiedził ją w 1977 roku, kiedy udało mu się wyjechać z Polski, dzięki wstawiennictwu Zbigniewa Brzezińskiego, drugi raz odwiedził fundację w 1984 roku. Bartoszewski wspominał także o podroży do fundacji, która się nie odbyła. Zaplanowano ja na zimę 1981/82 roku. "Zamiast w Ameryce spędziłem ten czas na Pojezierzu Drawskim w miejscowości Jaworze - w ośrodku dla internowanych" - mówił Bartoszewski.
W Konsulacie Generalnym RP w Nowym Jorku minister Bartoszewski odebrał w piątek wieczorem dar dla Muzeum Narodowego w Warszawie - obraz "Kwiaty w wazonie" Jakoba van de Capelle ze szkoły holenderskiej. Szacuje się, że obraz wart jest około miliona dolarów. Darczyńca, osoba prywatna ze Stanów Zjednoczonych, chce zachować anonimowość.