"Bartoszewski ma w mózgu ośrodek przyzwoitości"
Prof. Władysław Bartoszewski kończy 18 lutego 85 lat. To fenomen witalności i niezłomności charakteru - mówią o nim przyjaciele. Twierdzę, że prof. Władysław Bartoszewski dysponuje unikalnym ośrodkiem w swoich półkulach mózgowych. To ośrodek przyzwoitości - powiedział "Tygodnikowi Powszechnemu" kardiolog prof. Andrzej Szczeklik.
12.02.2007 21:49
Wiem co to znaczy emeryt. Wyrastałem w środowisku urzędniczym, a tam wiek emerytalny to było wycofanie się z życia. U mnie wszystko stanęło na głowie - mówi Bartoszewski w wywiadzie dla specjalnego dodatku najnowszego "Tygodnika Powszechnego", który w całości poświęcony jest jego osobie w związku z 85 rocznicą urodzin.
Pierwszą podróż zagraniczną odbyłem dzięki środowisku "Tygodnika Powszechnego", gdy miałem 41 lat. Pierwszy raz objąłem stanowisko państwowe, gdy miałem 68 lat. Ministrem zostałem mając lat 73, a senatorem - 75. Potem drugi raz ministrem - w wieku lat 78. Przestałem nim być przed ukończeniem osiemdziesiątki. A mój ojciec poszedł na emeryturę mając lat 70. Umarł w wieku 75 lat. A ja w tym wieku zacząłem się rozwijać - powiedział Bartoszewski w wywiadzie.
Władysław Bartoszewski urodził się w Warszawie 19 lutego 1922 roku. Ojciec był jednym z dyrektorów Narodowego Banku Polskiego, matka - urzędniczką miejską. W wieku ośmiu lat rozpoczął naukę w prywatnym katolickim Gimnazjum im. św. Stanisława Kostki. W 1937 roku uzyskał tzw. małą maturę i przeniósł się do Liceum Towarzystwa Wychowawczo-Oświatowego. W maju 1939 roku skończył liceum.
Wydarzenia II wojny światowej wywarły największe piętno na życiorysie W. Bartoszewskiego. Po wybuchu drugiej wojny światowej został pracownikiem Polskiego Czerwonego Krzyża w Warszawie.
Od 22 września 1940 r. do 8 kwietnia 1941 r. Bartoszewski był więźniem politycznym KL Auschwitz (numer obozowy 4427); został uwolniony z obozu w wyniku zabiegów PCK w Międzynarodowym Czerwonym Krzyżu.
12 grudnia, w czasie pracy przy czyszczeniu cegieł straciłem przytomność. Byłem wycieńczony, pokaleczony, zbolały. To zgodne z normą oświęcimską. Tak jak normalne byłoby, gdybym zginął od uderzenia pałką, albo od przydeptania gardła butem kapo. Dziwną rzeczą było, że więźniowie zanieśli mnie do Krakenbau i położyli przy schodach. Nie mogli zrobić nic więcej, bo musieli natychmiast wrócić do pracy. Uratowali mi życie - mówił Michał Komar, autorowi wywiadu-rzeki "Władysław Bartoszewski - Skąd pan jest".
W styczniu 2005 r. podczas uroczystości 60. rocznicy wyzwolenia Auschwitz Bartoszewski powiedział, że gdy jako 18-letni Polak stanął we wrześniu 1940 roku po raz pierwszy na placu apelowym Auschwitz I, wśród 5,5 tys. innych Polaków, "nie przychodziło mu w ogóle do głowy, że przeżyje Hitlera i II wojnę światową".
Od lata 1942 r. Bartoszewski uczestniczył w działaniach przeciwko okupantowi w Armii Krajowej i w Delegaturze Rządu na Kraj (Departament Spraw Wewnętrznych). W latach 1942-1944 współorganizował tajną Radę Pomocy Żydom (kryptonim Żegota). Był współredaktorem prasy tajnej, działaczem katolickiego Frontu Odrodzenia Polski; uczestniczył w Powstaniu Warszawskim.
Historyk Krzysztof Kunert w "Tygodniku Powszechnym" podkreśla, że większość z przeszło swoich 1200 publikacji Bartoszewski traktuje jako "wypełnienie nakazu dania świadectwa" czasom wojny. Bartoszewski jest autorem m.in. opracowania pt. "Egzekucje publiczne w Warszawie w latach 1943-1944", który został włączony do materiałów dokumentacyjnych, przygotowanych przez stronę polską na Proces Norymberski.
"Nikt z żyjących obecnie świadków Warszawy owych dni nie zdobył tak kompletnego widzenia ówczesnej rzeczywistości jak Władysław Bartoszewski" - napisał prof. Aleksander Gieysztor w przedmowie do książki Bartoszewskiego "1859 dni Warszawy", będącej kalendarium okupacyjnej i powstańczej stolicy.
Po wojnie Bartoszewski był współpracownikiem Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, a także członkiem PSL "Mikołajczykowskiego".
Lata powojennej Polski to także trudny okres w życiorysie Bartoszewskiego. Prześladowany przez reżim komunistyczny i skazany pod zarzutem szpiegostwa, od listopada 1946 r. do sierpnia 1954 r. - sześć i pół roku - spędził w komunistycznych więzieniach. Został zrehabilitowany w 1955 r.
Współpracował z "Tygodnikiem Powszechnym". W latach 80. uczestniczył w różnych działaniach opozycyjnych, był m.in. współzałożycielem Towarzystwa Kursów Naukowych i wykładowcą "Uniwersytetu Latającego", w latach 1974-1985 wykładał historię Polski na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Aktywny w okresie tworzenia NSZZ "Solidarność", internowany od 13 grudnia 1981 do 28 kwietnia 1982 r. W latach 1983-90 był profesorem gościnnym nauk politycznych na trzech uniwersytetach w RFN: w Monachium, Eichstaett i Augsburgu.
Obywatel honorowy Warszawy, Gdyni i Wrocławia, członek honorowy Światowego Związku Żołnierzy AK; odznaczony Orderem Orła Białego (1995), Krzyżem Wielkim RFN (2001), wysokimi odznaczeniami Austrii, Litwy, Estonii, Węgier, Hiszpanii, tytułem "Sprawiedliwy między Narodami Świata" (1963) w Jerozolimie. W 1991 r. został Obywatelem Honorowym Państwa Izrael.
W latach 1990-1995 Bartoszewski był ambasadorem RP w Austrii, dwukrotnie był ministrem spraw zagranicznych: od marca do grudnia 1995 r. i ponownie od lipca 2000 do października 2001 r. Jest przewodniczącym Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej i Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, jest też prezesem Polskiego PEN Clubu.
Autor około 40 książek na tematy historii najnowszej Polski i Europy, w szczególności dotyczących problematyki polsko-niemieckiej i polsko-żydowskiej (po polsku, niemiecku, angielsku), m.in. "Ten jest z ojczyzny mojej", "1859 dni Warszawy", "Dni walczącej stolicy", "Moja Jerozolima, mój Izrael", "Dziennik z internowania".
Jest doktorem honoris causa uniwersytetów w Warszawie, Wrocławiu, Marburgu, PONO w Londynie, Uniwersytetu Żydowskiego w Baltimore.
Laureat Nagrody Herdera (1983) i Nagrody Pokojowej Księgarstwa Niemieckiego (1986), nagrody H.Heinego (1996), R. Guardiniego (1995) i innych.
Podczas obchodów 50. rocznicy zakończenia II wojny światowej jako czwarty w historii obcokrajowiec wygłosił w 1995 roku przemówienie na uroczystym posiedzeniu obu izb parlamentu niemieckiego w Bonn.
Życiorys profesora to historia niezłomności charakteru, odwagi i gotowości niesienia pomocy - mówią jego przyjaciele. Podkreślają witalność Bartoszewskiego.
Profesor słynie z umiejętności oratorskich. Obdarzony donośnym głosem, potrafi bardzo długo przemawiać nie tracąc przy tym kontroli nad rytmem oracji i jej zwieńczeniem - mówi Michał Komar. Dodaje, że sam był świadkiem jak profesor mówił do licznego grona słuchaczy przez dwie i pół godziny.
Na pytanie ks. Adama Bonieckiego w wywiadzie w "TP": "A więc udane życie" Bartoszewski odpowiada: Ja właściwie jestem całkowicie wynagrodzony i to nie jest żadna obłuda. Ponad wszelkie zasługi. Bohaterstwo? Rzeczywiście brałem udział w pomocy Żydom, ale też cholernie się bałem. Straszliwie się bałem. Tego nikt nie wie, bo bym się wstydził przyznać. Inni ludzie robili równie wspaniałe rzeczy, biegali z granatami, strzelali do pułkowników gestapo. Pewnie też się bali. Ja się bałem w inny sposób. Ale to że mogłem w jakiejś mierze, minimalne w stosunku do chęci, pomóc komuś, okazało się w końcu czymś co ma sens.