Bartosz Kownacki o wpisach podczas pracy komisji. "Co wolno politykowi, nie wolno adwokatowi"
Członek komisji śledczej ds. Amber Gold tłumaczył swoją aktywność w mediach społecznościowych. Polityk umieścił na Twitterze mema o Donaldzie Tusku. Były wiceszef MON wyjaśniał, czym różni się to od tweetów Romana Giertycha.
Bartosz Kownacki uważa, że raport końcowy komisji śledczej ds. Amber Gold to kwestia kilku tygodni i na pewno powstanie do końca roku. Zapewnił też, że nie ma potrzeby ponownego przesłuchania byłego premiera ani wzywania kolejnych świadków. - Po przesłuchaniach komisja zbiera się i obraduje, a wtedy mogą paść jakieś wnioski, ale nie powinno wzywać się dodatkowych osób - mówił.
- Nie przesądzam, że Donald Tusk zostanie w tej sprawie postawiony przed Trybunałem Stanu. To jest prawdopodobne. Nie wykluczam jako członek komisji, że taka sytuacja kwalifikuje się pod takie zachowanie - powiedział na antenie Radia Zet były sekretarz stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej.
Polityk PiS wyjaśnił też wyłączanie mikrofonu szefowi Rady Europejskiej. - Próbowałem zadawać konkretne pytania, na które Donald Tusk nie udzielał odpowiedzi. Jego zachowanie było zaskakujące i obcesowe. Co chwilę pokrzykiwał i naskakiwał na członków komisji. Takie standardy nie byłyby dopuszczalne np. w sądzie. To norma. Nie może być tak, że świadek płynie. Opowiada o wszystkim, ale nie odpowiada na pytanie. Trzeba się nawzajem szanować - tłumaczył.
Kownacki skomentował też mema o Donaldzie Tusku, którego zamieścił podczas prac komisji. Porównał tę sytuację do adwokata byłego premiera Romana Giertycha, który także podczas przesłuchania był aktywny na Twitterze. - Nie jest tajemnicą, że nie pałam wielką sympatią do Donalda Tuska. Internet jest naturalnym sposobem komunikowania się z wyborcami. Co wolno politykowi, nie wolno adwokatowi - zakończył.
Źródło: Radio Zet
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl