PolskaBaronowie paliwowi nie przyznają się do winy

Baronowie paliwowi nie przyznają się do winy

Dwaj baronowie paliwowi ze szczecińskiej spółki
BGM stanęli przed Sądem Okręgowym w Krakowie, przed
którym toczy się proces 18 oskarżonych o udział w tzw. mafii
paliwowej. Jan B. zakończył składanie wyjaśnień, Zdzisław M. -
rozpoczął. Obaj nie przyznają się do winy.

Jan B. twierdził, że nie zamawiał znalezionych u niego tajnych dokumentów policyjnych, dotyczących rozpracowania mafii paliwowej. Powiedział, jednak że otrzymał je od współpracowników z innych firm - Tomasza K. i Artura K. Dokumenty zbulwersowały go, ponieważ w schemacie firm biorących udział w nielegalnym handlu paliwem figurowała spółka BGM.

Dokumenty te, które według informacji prokuratury opatrzone były klauzulą "ściśle tajne", według Jana B. leżały w firmie BGM przy faksie i każdy mógł się z nimi zapoznać. Zostały nawet wysłane do prasy, która pisała wtedy o mafii paliwowej.

Jak ujawniła w lipcu krakowska prokuratura, podczas przeszukania w siedzibie BGM, w teczce należącej do Jana B. znaleziono tajne dokumenty, opisujące sposoby walki z mafią paliwową. O korupcji wśród polskich funkcjonariuszy szczebla centralnego oraz o możliwościach kupowania przepisów prawnych zeznawał też w Niemczech świadek w śledztwie paliwowym Andrzej Czyżewski. Wątek korupcji przewija się także w dokumentach zabezpieczonych u byłego komendanta wojewódzkiej policji Mieczysława K., który został aresztowany m.in. pod zarzutem ujawnienia tajemnicy państwowej i służbowej.

Jan B. mówił też, że nic nie wie na temat lobbowania przez BGM w sprawie przepisów ustawodawczych. Nie potrafię szczegółowo odpowiedzieć na pytanie, czy BGM lobbowało w sprawie ustaw. Potwierdzam jedynie swoje wcześniejsze wyjaśnienia, że w 1998 roku BGM przekazała darowiznę 100 tys. zł na AWS, ale nie wiem, czy to można nazwać lobbingiem - powiedział Jan B.

Dodał, że jego spółka paliwowa BGM przekazywała rocznie bardzo wiele darowizn, głównie dla szkół i zakładów dzieci niepełnosprawnych. Darowizny wynosiły ok. 450 tys. zł rocznie.

Jak podała w lipcu prokuratura, wyniki badań twardych dysków komputerowych, zabezpieczonych w siedzibie szczecińskiej spółki BGM, wskazują, że w spółce tej powstała treść jednego z paragrafów rozporządzenia ministra finansów o podatku akcyzowym od paliw. Według prokuratorów, "to był tylko jeden paragraf, ale najbardziej istotny, dający prawo do sprzedaży bez akcyzy paliwa do kutrów czterem spółkom, w tym dla BGM".

Jak pisała "Gazeta Wyborcza" w lipcu, b. minister finansów z rządu Jerzego Buzka - Jerzy Bauc powiedział, że - jego zdaniem - zapis rozporządzenia z 2000 r. przygotowali ministerialni prawnicy. W kolejnych regulacjach prawnych, w których odstąpiono od wymieniania uprzywilejowanych spółek, ich nazwy podawano w wytycznych do rozporządzenia.

Stający przed sądem jako ostatni z 18 oskarżonych Zdzisław M. ze szczecińskiej spółki BGM również nie przyznał się do zorganizowania i kierowania mafią paliwową.

Złożył oświadczenie, w którym stwierdza, że nie uczestniczył w żadnej grupie mającej na celu dokonywanie przestępstw ani nie kierował niczyim działaniem, które w konsekwencji miałoby narazić Skarb Państwa na uszczuplenia podatkowe. Podkreślił, że nie znał nikogo ze współoskarżonych oprócz wspólników z firmy BGM.

Inaczej niż Jan B., który mówił o kolegialnym podejmowaniu decyzji strategicznych w spółce, Zdzisław M. twierdził, że nie był w zarządzie spółki i nie angażował się w jej bieżącą działalność. W czasie kiedy byłem udziałowcem spółki zarząd sprawował jednoosobowo Jan B. - powiedział.

Chcę dodać, że zbywając w grudniu 2000 roku udziały swojemu synowi byłem przekonany, że działalność BGM jest legalna - powiedział M. Dodał, że w przeciwnym razie nigdy by udziałów synowi nie sprzedał.

W toczącym się przed Sądem Okręgowym w Krakowie procesie 18 oskarżonych zarzuty dotyczą organizacji grupy przestępczej, która doprowadziła do wyprania prawie 200 mln zł i dokonania oszustw podatkowych na kwotę blisko 280 mln zł.

Proces jest jednym z wątków wielowątkowego śledztwa paliwowego, prowadzonego w Prokuraturze Apelacyjnej w Krakowie.

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)