"Baranina" z odkamieniaczem w żołądku
Jeremiasz B., "Baranina", sądzony w Wiedniu m.in. pod zarzutem zabójstwa b. ministra Jacka Dębskiego, próbował w celi popełnić samobójstwo - podała w środę rano austriacka agencja APA. Oskarżony wypił środek czyszczący, zawierający substancję rozpuszczającą wapń (tzw. odkamieniacz). Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Proces "Baraniny", który w środę miał szanse zakończyć się, został odroczony do 19 maja. APA pisze, że obrońca Jeremiasza B. Karl Bernhauser wystąpił z wnioskiem o badanie psychiatryczne swojego klienta, "ponieważ zaczął wątpić w jego poczytalność".
W środę nad ranem, o godzinie 4.40, personel więzienny zorientował się, że oskarżony jest nieprzytomny. Natychmiast wezwano lekarza i pielęgniarkę. "Baranina" został przewieziony do jednego z wiedeńskich szpitali z objawami zatrucia.
Rzecznik sądu wiedeńskiego Frederick Lendl potwierdził agencji APA, że Jeremiasz B. wypił środek czyszczący, zawierający substancję rozpuszczającą wapń (tzw. odkamieniacz). Środkiem tym oskarżony sam czyścił toaletę i zmywał naczynia. Za zgodą dyrekcji więzienia przechowywał go w celi, którą dzielił z innym Polakiem.
"Baranina" pozostanie w szpitalu przez 24 godziny na obserwacji, następnie wróci do aresztu, gdzie również będzie miał zapewnioną opiekę lekarską. APA pisze, że życie "Baraniny" w żadnym momencie nie było zagrożone.
We wtorek podczas toczącego się w Warszawie procesu Haliny G., "Inki", oskarżonej o pomoc w zabójstwie Dębskiego, wyszło na jaw, że "Baranina" przez telefon komórkowy kierował z wiedeńskiego więzienia świadkami.
Austriacy przesłali polskiej prokuraturze płyty CD z nagraniami podsłuchanych rozmów telefonicznych "Baraniny"; w trakcie wtorkowej rozprawy prokurator przekazał je sądowi.
Po tych wydarzeniach okazało się, że są szanse na to, by w Polsce "Inka" zaczęła składać wyjaśnienia, czego do tej pory odmawiała.
Prawnicy związani ze sprawą mówili nieoficjalnie, że strona austriacka stara się o przyznanie jej statusu świadka koronnego, a ujawnione właśnie działania "Baraniny" miały na celu przeciwstawienie się temu.
Według agencji APA, Jeremiasz B. jeszcze we wtorek mógł się dowiedzieć, co zaszło tego dnia w polskim sądzie, ponieważ odwiedziła go w areszcie żona. APA dodaje, że żona "Baraniny" po widzeniu skontaktowała się z jego obrońcą i powiadomiła go, że "bardzo się niepokoi" o męża.
Halina G., "Inka", która zeznawała w końcu marca przed sądem w Wiedniu na procesie Jeremiasza B., wyrażała tam przekonanie, że to oskarżony zlecił zabójstwo Dębskiego. Zarzuciła mu też, że kazał zabić jej przyjaciela.
"Nie mam żadnych wątpliwości, że to był B." - powiedziała "Inka" i przyznała, że w porozumieniu z Jeremiaszem B. dotrzymywała Dębskiemu towarzystwa ostatniego wieczoru, a potem wystawiła go mordercy.
Podczas toczącego się w Wiedniu procesu "Baraniny" okazało się, że oskarżony nie był zbyt skrupulatnie nadzorowany w celi; m.in. miał możliwość prowadzenia rozmów telefonicznych.
Na procesie "Baraniny" w Wiedniu zeznania składał również podpułkownik Josef B. - oficer byłej austriackiej komórki policyjnej ds. zwalczania przestępczości zorganizowanej (EDOK).
Josef B. ma kłopoty z austriackim wymiarem sprawiedliwości za umożliwianie Jeremiaszowi B. czerpania nieuzasadnionych korzyści materialnych, a także za próbę włączenia "Baraniny" do programu ochrony świadków amerykańskiej FBI.
Na początku procesu prokurator Walter Geyer wiele mówił o powiązaniach Jeremiasza B. z austriacką policyjną grupą EDOK. "Baranina był od lat 90. tajnym współpracownikiem EDOK (później rozwiązanej) i - jak powiedział Geyer - inkasował honoraria nawet wtedy, gdy w Niemczech skazano go za przemyt papierosów na dwa lata więzienia z zawieszeniem i wysoką grzywnę, a w Polsce prowadzono śledztwo w związku z podejrzeniem o przemyt alkoholu. "Niektórzy funkcjonariusze policji działali w interesie jego organizacji" - powiedział prokurator Walter Geyer.
Według prokuratora, funkcjonariusze z EDOK świadczyli Jeremiaszowi B. "znaczne usługi" - nie musiał martwić się o zezwolenie na pobyt w Austrii. Jeden z funkcjonariuszy EDOK "osobiście złożył w jego imieniu wniosek o przyznanie obywatelstwa austriackiego" - powiedział prokurator. B. uzyskał obywatelstwo austriackie w 1998 roku.
Kiedy w związku z zabójstwem Dębskiego miało nastąpić zatrzymanie Jeremiasza B., EDOK usiłowała objąć go programem ochrony świadków FBI i wyekspediować z Austrii - podkreślił prokurator. Dwaj funkcjonariusze zostali już za to prawomocnie skazani, postępowanie przeciwko trzeciemu jeszcze się nie zakończyło. Nawet w areszcie śledczym Jeremiasz B. był na bieżąco informowany o wynikach prowadzonego przeciw niemu śledztwa. Umożliwiał to oficer EDOK, który regularnie spotykał się z obrońcą Jeremiasza B.
Zdaniem obrońcy, "pan B. stał się problemem. Chciano załatwić EDOK. A EDOK można załatwić tylko w ten sposób, że powie się, iż B. jest supergangsterem".
Josef B. zapewniał w sądzie, że "Baranina" świetnie współpracował z EDOK i że efektem tej współpracy było wiele spektakularnych sukcesów policji. Dlatego też życie Jeremiasza B. było w niebezpieczeństwie. "Proszę mi wybaczyć, że wyrażę to tak obcesowo, ale dziwię się, że pan jeszcze żyje" - powiedział Josef B. do oskarżonego.
Josef B. łączy własną sprawę i proces Jeremiasza B.; twierdzi, że obaj padli ofiarą intrygi resortu spraw wewnętrznych lub wrogich im kolegów. (aka)