Barack Obama zdecydował ws. interwencji w Syrii
Stany Zjednoczone powinny podjąć militarną akcję przeciw Syrii - powiedział prezydenta USA Barack Obama podczas wystąpienia w Waszyngtonie. Dodał jednocześnie, że o autoryzację operacji zwróci się do amerykańskiego Kongresu.
31.08.2013 | aktual.: 01.09.2013 10:15
- Atak może nastąpić jutro, za tydzień lub za miesiąc. Jestem gotowy do wydania takiego rozkazu - oświadczył.
Zdaniem Obamy, interwencja jest niezbędna, bowiem syryjski reżim użył zabronionej międzynarodowymi konwencjami broni chemicznej, co zagraża również bezpieczeństwu Amerykanów.
- Jeśli nikt nie będzie pociągnięty do odpowiedzialności, to co z innymi, którzy chcieliby wykorzystać taką broń? - pytał prezydent.
- Jesteśmy Stanami Zjednoczonymi Ameryki i nie powinniśmy przymykać oczu na to, co wydarzyło się w Damaszku - oświadczył. Jednocześnie podkreślił, że szanuje poglądy tych, którzy nawołują do ostrożności w kwestii Syrii.
Obama zapowiedział, że amerykańscy żołnierze nie staną na syryjskiej ziemi, a operacja militarna będzie ograniczona w czasie, jej celem będzie odstraszenie reżimu syryjskiego przed dalszymi atakami chemicznymi. Dodał, że wie, iż Amerykanie są zmęczeni wojną, i że nie bierze pod uwagę wysłania sił lądowych USA "w środek cudzej wojny".
Prezydent podkreślił, że użycie broni chemicznej w Syrii było najgorszym tego rodzaju atakiem w XXI wieku. Stwierdził, że był to "zamach na ludzką godność".
Obama ogłosił, że poprosi amerykański Kongres o zgodę na przeprowadzenie ataku - mimo że jego zdaniem jako prezydent ma wystarczające uprawnienia, by podjąć taką decyzję samodzielnie.
Wezwał jednocześnie kongresmanów, by zastanowili się, "jakie przesłanie przekazalibyśmy dyktatorowi", gdyby wolno mu było zabić setki dzieci bronią chemiczną bez narażenia się na odwet. Poinformował, że rozmawiał już z przywódcami Kongresu i że zaplanują oni termin debaty i głosowania.
BBC News podaje, że Kongres ma rozpocząć terminowo prace 9 września.
Prezydent zapowiedział także, że zwróci się do sojuszników Waszyngtonu, by poparli działania USA.
Powtórzył, że "10 dni temu świat obserwował, jak w Syrii mordowano kobiety i dzieci". Nawiązując do informacji opublikowanych w piątek przez amerykański wywiad Obama powiedział, że "przedstawiono dowody na to, że reżim prezydenta Asada jest gotowy na przeprowadzanie ataków chemicznych".
Obama spotkał się przed swoim oświadczeniem z doradcami do spraw bezpieczeństwa narodowego w Białym Domu.
USA przekonane o winie Asada
Amerykański przywódca już w piątek podkreślał, że USA jako lider światowy są zobowiązane, by rozliczyć kraje łamiące międzynarodowe normy. Wyraził wówczas przekonanie, że Rada Bezpieczeństwa okazała się "niezdolna do działania w obliczu wyraźnego pogwałcenia norm międzynarodowych w Syrii".
Amerykańska armia ma do dyspozycji pięć niszczycieli w rejonie Morza Śródziemnego oraz dwa lotniskowce, również bazy lotnicze w Turcji i w Jordanii.
Reżim i rebelianci przygotowują się na atak
W Syrii zarówno reżim, jak i rebelianci przygotowują się do międzynarodowej interwencji. Syryjskiej premier Wail Nadir el-Halki powiedział, że armia "jest zmobilizowana, trzyma palec na spuście". Wcześniej wysoki rangą przedstawiciel syryjskich sił bezpieczeństwa powiedział agencji AFP, że spodziewa się "ataku w każdej chwili", i podkreślił, że jego kraj także jest "gotowy w każdej chwili do reakcji".
Z kolei przedstawiciel opozycyjnej Najwyższej Rady Wojskowej Kassim Saadeddine powiedział agencji Reutera, że rebelianci chcą wykorzystać uderzenie zagranicznych sił, by przeprowadzić własne ataki.
Przewiduje on, że celami potencjalnych ostrzałów mogą być wojskowe centra dowodzenia, lotniska wojskowe, niektóre magazyny broni czy instalacje wyrzutni rakiet. Saadeddine podkreślił jednoczenie, że ani Amerykanie, ani przedstawiciele innych zachodnich krajów nie kontaktowali się z nim, by skoordynować ataki.
ONZ: nie działać na własną rękę
Wcześniej plany USA wobec interwencji skrytykowało ONZ. Zastępca sekretarza generalnego Jan Eliasson powiedział szwedzkiej telewizji publicznej (SVT), że działanie na własną rękę jest akceptowane tylko w jednej sytuacji - działania w obronie własnej. Jak powiedział, ONZ ma system reguł, ustanowionych przez państwa członkowskie. Siły można użyć tylko za zgodą Rady Bezpieczeństwa (czytaj więcej)
.
Rosja chce dowodów, Iran przestrzega
Także prezydent Władimir Putin wezwał Waszyngton to przedstawienia RB ON dowodów na użycie broni chemicznej przez reżim. - Jeśli tego nie zrobią, oznaczać to będzie, że ich nie mają - powiedział rosyjski przywódca (czytaj więcej)
.
Również Chiny, stały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ, nie popierają interwencji w Syrii.
Z kolei szef Strażników Rewolucji Islamskiej w Iranie przestrzegł przed amerykańską interwencją wojskową w Syrii, mówiąc, że wywoła ona reakcje poza granicami tego kraju.
- Fakt, że Amerykanie wierzą, że interwencja militarna ograniczy się do terytorium wewnątrz granic Syrii, jest iluzją; sprowokuje ona reakcje poza tym krajem - powiedział cytowany przez irańską agencję ISNA dowódca elitarnej irańskiej jednostki Strażnicy Rewolucji Mohammad Ali Dżafari.