Bank Światowy wzmacnia głos mniejszych krajów
186 krajów-członków Banku Światowego na swojej dorocznej wiosennej konferencji postanowiło zwiększyć kapitał banku oraz wzmocnić wpływ krajów rozwijających się na decyzje tej instytucji.
Członkowie banku postanowili zwiększyć o 86,2 mld dolarów kapitał Międzynarodowego Banku Odbudowy i Rozwoju (ang. IBRD), który jest organem Banku Światowego udzielającym kredytów krajom rozwijającym się.
Jest to pierwsza podwyżka kapitału BŚ od ponad 20 lat. Jak powiedział amerykański minister finansów Timothy Geithner w wywiadzie dla telewizji CNN, USA dołożą ze swej strony 1,1 mld dolarów. Będzie to musiał jednak zatwierdzić Kongres.
Dodatkowy kapitał - wyjaśnił Geithner - będzie potrzebny bankowi na pomoc dla rolnictwa Afganistanu oraz dla dotkniętego tragicznym w skutkach trzęsieniem ziemi Haiti.
Członkowie banku uchwalili też zwiększenie o 3,13% wagi głosów krajów rozwijających i krajów przechodzących transformację rynkową w decyzjach IBRD. Łączna waga ich głosów przy podejmowaniu decyzji banku osiągnie w ten sposób 47,19%.
Głosy krajów-członków Banku Światowego są ważone w zależności od siły ich gospodarki i ich wkładu kapitałowego. Najsilniejszy głos (voting share - udział głosu) posiadają USA - wynosi on 16,4%.
- Nowa formuła będzie lepszym odzwierciedleniem obecnego znaczenia krajów rozwijających się w światowej gospodarce i będzie lepiej chronić głos najmniejszych i najbiedniejszych krajów w podejmowaniu decyzji - powiedział Geithner.
W oświadczeniu wydanym na zakończenie obrad Banku Światowego przedstawiono także najważniejsze punkty jego "strategii pokryzysowej".
Na pierwszym miejscu znalazła się tu pomoc dla krajów najbiedniejszych, "zwłaszcza dla Czarnej Afryki", następnie wymieniono "stwarzanie warunków do wzrostu ze specjalnym naciskiem na rolnictwo i infrastrukturę", potem "popieranie wspólnych działań w takich sprawach jak zmiana klimatu, handel, bezpieczeństwo żywnościowe, energia, woda i zdrowie", a wreszcie "poprawę zarządzania i walkę z korupcją" oraz "przygotowanie na wypadek kryzysu".