Bandera w rosyjskiej propagandzie. Polska i Ukraina na celowniku
Rosyjskie kampanie dezinformacyjne grają na polsko-ukraińskich ranach pamięci, a nazwisko Stepana Bandery stało się wygodnym narzędziem w tej grze — wynika z analiz. Według ekspertek, wzrost popularności Bandery w Ukrainie był reakcją na agresję Rosji, ale jego apogeum już przeszło.
Brytyjski think tank Royal United Services Institute (RUSI) opublikował w ubiegłym tygodniu analizę poświęconą rosyjskiej dezinformacji w Polsce, zatytułowaną "Wojna Polski, Ukrainy i Rosji z historią".
Brytyjski think thank zwrócił uwagę, że rosyjskie operacje w Polsce nie promują prostych przekazów prorosyjskich. Zamiast tego wykorzystują tematy historyczne, w tym rzeź wołyńską. W analizie wskazano, że reputacja Stepana Bandery uległa głębokiej zmianie: od 22 proc. ocen pozytywnych w 2012 r. do 74 proc. w 2022 r. Autor ocenił, że demonizowanie Bandery przez Rosję umocniło go jako symbol sprzeciwu wobec Moskwy.
Pierwszy taki jarmark w historii. "Zaskoczył mnie rozmach"
Maria Piechowska z PISM podkreśla, że na Ukrainie wiedza o wydarzeniach na Wołyniu jest ograniczona, a Bandera i UPA funkcjonują przede wszystkim jako symbole oporu. – Po pierwsze, na Ukrainie nie ma dużej wiedzy na temat wydarzeń na Wołyniu. Ukraińcy wiedzą tyle, że Polacy drążą ten temat. Natomiast Bandera i UPA to dla nich wyłącznie symbole walki z Rosją sowiecką, a teraz z Rosją – wyjaśniła analityczka. Jej zdaniem problemem jest obustronne niezrozumienie oraz emocje po obu stronach.
Ekspertka dodaje, że szczyt popularności bohaterów z okresu II wojny światowej już minął, bo społeczne oczekiwania zaczęli spełniać nowi bohaterowie trwającej wojny. – Ale ten szczyt gloryfikacji postaci z okresu II wojny i po niej – bo pamiętajmy, że partyzanci UPA siedzieli w lasach i walczyli z władzą sowiecką jeszcze w latach 60. – już przeminął. Po prostu to zapotrzebowanie zaczęli zaspokajać nowi bohaterowie, z obecnej wojny – zauważyła rozmówczyni PAP.
Piechowska wskazuje, że znaczenia flag i nazwisk przesuwają się wraz z czasem. – Czarno-czerwona flaga dla większości Ukraińców już nie jest symbolem UPA. Gdyby zapytać o to przeciętnego Ukraińca, odparłby, że te barwy utożsamiają niezłomną walkę z Rosją. Z naszego punktu widzenia brzmi to fatalnie, ale to wynika z ich braku wiedzy – zaznaczyła Piechowska. – A po obu stronach granicy, zwłaszcza po stronie ukraińskiej, jest problem tej niewiedzy, więc Rosja to wykorzystuje. I będzie wykorzystywać za każdym razem, gdy pojawi się potencjał do konfliktu – ostrzegła
Pytana przez PAP o możliwe działania, Piechowska podkreśliła rolę spokojnego dialogu historyków oraz ekshumacji i edukacji. Ostrzegła jednocześnie, że część Ukraińców może odczytywać polskie oczekiwania jako presję. – Nie twierdzę, że w to wierzą, natomiast na tym nieuświadomionym poziomie, jeżeli słyszą "ten wasz bohater jest zły", to nie zastanawiają się, dlaczego, tylko odbierają to jako próbę narzucenia przez Polskę dyskursu. Zresztą to również wykorzystuje Rosja, strasząc ich, że Polska chce odzyskać Kresy Wschodnie – wyjaśniła Piechowska.
Prof. Joanna Getka z Uniwersytetu Warszawskiego tłumaczy, że rosyjska propaganda inaczej mówi o Banderze do Polaków, a inaczej do Ukraińców. – W przekazie kierowanym do nas jest eksponowany element zbrodni na Wołyniu i tej bratobójczej walki partyzanckiej oraz zacierane (wątki dotyczące) innej działalności UPA – wyjaśniła. – Tyle że w sytuacji zbrojnej agresji Rosji takie opluwanie Bandery przynosi odwrotny efekt. "Skoro Rosjanie mówią, że zły, to zapewne bohater" – rozumują Ukraińcy. Sądzę, że wzrost jego popularności nastąpił na fali rosyjskiej agresji – podkreśliła Getka.
Według Getki Bandera bywa traktowany jak skrót myślowy. – To tak, jak by zapytać Polaków o Jana Henryka Dąbrowskiego. Wiadomo, że był sławnym generałem, ale ile osób powiedziałoby coś więcej o jego działalności? – zapytała retorycznie. Wg PAP ekspertka wiąże też to z niedostatkami polityki tożsamościowej Ukrainy po 1991 r. oraz siermiężnym stylem państwowej symboliki sprzed 2014 r.
Prof. Jan Pisuliński wyjaśnia, że legenda UPA wzięła się z długiej walki z Sowietami. – W praktyce walczyła z Polakami, a gdy ci – po przesiedleniach – zniknęli z większości terenów Ukrainy, po 1945 r. walczyła głównie z Rosją. Walka ta trwała właściwie do 1951 r., choć ostatnich upowców złapano w 1960 r. Więc w taki sposób stali się legendą oporu przeciw Sowietom – wyjaśnił ekspert.
Prof. Pisuliński przypomniał, że życiorys Bandery – obóz, emigracja w Monachium, kontakty OUN z zachodnimi wywiadami, zabójstwo przez KGB w 1959 r. – czyni go użytecznym w wewnętrznych sporach Ukrainy. Jednocześnie kult Bandery nie przekłada się na poparcie wyborcze. Zaznaczył, że ugrupowania odwołujące się do tej tradycji mają śladowe wyniki.
Ukraińska Powstańcza Armia
UPA, zbrojne ramię frakcji OUN-B, prowadziła na Wołyniu i w Galicji Wschodniej akcję eksterminacji ludności polskiej. Według badaczy w latach 1943-1945 zginęło nawet do 100 tys. Polaków. Bandera nie brał udziału w zbrodniach bezpośrednio, przebywał w obozie Sachsenhausen.
Dr Roman Kabaczij z Narodowego Muzeum Ukrainy w Drugiej Wojnie Światowej podkreśla motyw niepodległościowy. – Kiedy Ukraina uzyskała już niepodległość, dużo mówiono o tym, że dostaliśmy ją w prezencie. Ale Putin nam pokazał, że o nią trzeba walczyć. Dlatego ideologia silnego, niepodległego ukraińskiego państwa, którą tworzyła UPA, walcząc z nazistami i NKWD do połowy lat 50., wskazuje na to, że wybieramy tych bohaterów, którzy są nam najbliżsi w tej perspektywie niepodległościowej – tłumaczył.
- Chyba nie ma brygady czy pułku imienia Stepana Bandery, ale jakichś innych członków UPA - są. Często ludzie nawet nie wiedzą, co to za człowiek. My o tym nie myślimy na co dzień. Żyjemy każdego dnia Pokrowskiem czy Chersoniem, z którego pochodzę, ścieranym z powierzchni ziemi przez (rosyjski) ostrzał z drugiego brzegu Dniepru - podkreślił Kabaczij.