Balicki: "szlachectwo zobowiązuje Łapińskiego"
Mariusz Łapiński, pełniąc funkcję ministra zdrowia,
starał się objąć wszystko swoją kontrolą i czynił to skutecznie - uważa były minister zdrowia, senator Marek Balicki. "Tym większa jest jego odpowiedzialność" - dodał.
08.12.2003 | aktual.: 08.12.2003 20:40
Przypomniał, że to Łapiński doprowadził do zmiany ustawy o rejestracji leków, tak by zajmował się tym nie niezależny organ, ale jednostka zależna od ministra zdrowia. "Minister Łapiński dążył do tego, by zarówno rejestracja, jak i refundacja leków były skupione w jednym ręku" - powiedział Balicki.
Podkreślił, że jest nieprawdą, iż Łapiński doprowadził do zwiększenia dostępności do leków. "Jest odwrotnie" - oświadczył.
Wyjaśnił, że w ciągu roku - od października 2002 r. do października 2003 r. - przeciętna cena opakowania leku w aptece wzrosła do 10,6 zł, a w 2001 roku wynosiła niecałe 8 zł. Zaznaczył, że skutki prowadzenia określonej polityki lekowej widoczne są po pewnym czasie. Łapiński wprowadził nową listę leków refundowanych w kwietniu 2002 roku. Została zmieniona przez ministra zdrowia Leszka Sikorskiego dopiero 1 grudnia tego roku.
Balicki podkreślił, że w czasie sprawowania nadzoru nad resortem zdrowia przez Łapińskiego, przy mniejszej sprzedaży leków wzrosły ich ceny o ok. 10%. "Pacjent kupował mniej, a płacił więcej. Wzrosła wartość rynku leków w Polsce" - powiedział Balicki. Według niego, czas rządów Łapińskiego z punktu widzenia koncernów farmaceutycznych był więc okresem dobrym.
Balicki zarzucił Łapińskiemu, że nie chce lub nie potrafi udźwignąć odpowiedzialności za swoje decyzje. "Szlachectwo zobowiązuje. Jeżeli ktoś decyduje się na pełnienie funkcji ministra, to musi zdawać sobie sprawę, że ta decyzja dotyczy późniejszego zdania opinii publicznej relacji z tego co się samemu zrobiło, a nie z tego co inni robią" - powiedział.
Senator nie chciał się odnosić do zarzutów formułowanych przez Łapińskiego ze względu na ich - jak to określił - "absurdalność". "Nie jestem w stanie komentować absurdalnych opinii" - powiedział.
Skomentował jednak zarzut pod własnym adresem, dotyczący wprowadzenia możliwości refundowania leków generycznych nawet bez wpisywania ich na listę leków refundowanych, jeśli ich cena jest równa lub niższa od limitu określonego na ich odpowiednik w liście. "Jeśli ktoś ma ulubionych producentów, jest to wtedy niewygodne" - powiedział.
Przepis ten funkcjonował w ustawie dotyczącej kas chorych. Nie znalazł się w ustawie o Narodowym Funduszu Zdrowia przygotowanej przez ministra Łapińskiego.
Balicki podkreślił, że trzeba umieć ponosić odpowiedzialność polityczną za to, co się robi. Jego zdaniem, komisja śledcza mogłaby wiele wyjaśnić. "Warto wszystko odsłonić" - uważa.
Na konferencji prasowej Łapiński przedstawił wiele zarzutów całemu szeregowi osób. Zarzucił Ministerstwu Zdrowia manipulację wynikami kontroli w Urzędzie Rejestracji Leków, a dziennikarzy "Rzeczpospolitej" oskarżył o manipulację faktami i nierzetelność dziennikarską. Sugerował też, że b. minister zdrowia Marek Balicki doprowadził do niekorzystnej zmiany ustawy w zakresie refundowania leków.
Według Łapińskiego, mogło też dojść do popełnienia przestępstwa przez pełniącego obecnie obowiązki wiceprezesa Urzędu, Tomasza Krasuckiego. Obecnemu prezesowi Urzędu prof. Michałowi Pirożyńskiemu zarzucił m.in. nieprawne działania, a parlamentarzystom: Władysławowi Szkopowi, Elżbiecie Radziszewskiej i Markowi Balickiemu - spotykanie się z dyrektorem jednej z firm farmaceutycznych, któremu - według "Rzeczpospolitej" - szef gabinetu politycznego Waldemar Deszczyński złożył korupcyjną ofertę.