Balicki, Radziszewska: Łapiński powinien miarkować słowa
Najpierw Łapiński był kanibalem i pożerał swoich kolegów, a teraz mówi, że on został pożarty w ramach kanibalizmu w klubie. To tak śmiesznie wygląda, ale rzeczywiście się zgadzam z panem senatorem Balickim, że jednak pewne normy postępowania w życiu publicznym obowiązują i ktoś, kto pełni funkcje publiczne powinien liczyć się ze słowami i miarkować słowa - powiedziała Elżbieta Radziszewska, posłanka PO, gość Salonu Politycznego Trójki.
18.12.2003 10:33
Jolanta Pieńkowska: Panie senatorze, nie szkoda panu czasu na ciąganie się po sądach z Mariuszem Łapińskim ?
Marek Balicki: Złożyliśmy wniosek do Prokuratury Generalnej o ściganie z urzędu. Czyli zobaczymy, co prokurator generalny zadecyduje. Na tej podstawie, że artykuł 226 Kodeksu Karnego mówi o tym, że jeżeli funkcjonariusz publiczny, a posłowie i senatorowie są funkcjonariuszami publicznymi zostają znieważeni w związku z pełnieniem swoich funkcji, obowiązków, to wówczas jest podejmowane z urzędu. I dlatego takie pismo skierowaliśmy. Bo nie można też dopuścić do tego, żeby w naszym życiu publicznym były przekraczane wszelkie normy. I bezpodstawne znieważanie posłów, senatorów, czy polityków. Również dziennikarzy.
Jolanta Pieńkowska: Ale wydaje się, że Mariusz Łapiński wcale sobie z tego sprawy nie zdaje. Nawet po wykluczeniu z klubu mówi, że jest ofiara kanibalizmu politycznego, a wielu działaczy SLD chce przerobić SLD w Unię Wolności?
Elżbieta Radziszewska: Tak trochę dziwnie brzmi. Bo najpierw on był kanibalem i pożerał swoich kolegów, jeśli mówimy o przenośniach. A teraz mówi, że on został pożarty w ramach kanibalizmu w klubie. To tak śmiesznie wygląda, ale rzeczywiście się zgadzam z panem senatorem Balickim, że jednak pewne normy postępowania w życiu publicznym obowiązują i ktoś, kto pełni funkcje publiczne powinien liczyć się ze słowami i miarkować słowa. Trzeba słowo po prostu szanować. Przyroda pokazuje różne nieprawidłowości i różne dziwolągi mogą być w przyrodzie. Jak widać polityka tych dziwolągów nie znosi. I ja myślę, że to jest dobrze.
Jolanta Pieńkowska: Dziś Gazeta Wyborcza i dziennikarze Polskiego Radia Łódź ujawniają kolejną aferę. Aferę lekową. Polfa Kutno bezprawnie dostała miliony złotych refundacji za wprowadzony na rynek lek. W Radzie Nadzorczej interesy skarbu państwa reprezentował Mariusz Łapiński.
Elżbieta Radziszewska: Tak. Ja o tej sprawie też wiem.
Jolanta Pieńkowska: Już mówiłam, że coś takiego ma miejsce. I widać, że prokuratura i ABW to sprawdzają i z tego wynika, że skarb państwa mógł stracić od 5 do 7 milionów złotych ?
Elżbieta Radziszewska: Tak. To był taki proceder sprowadzania gotowego leku, niby jako ubstancji i korzystanie z rabatów.
Jolanta Pieńkowska: Dawanych przez zagranicznych producentów.
Elżbieta Radziszewska: Dawanych przez firmę zagraniczną. Dzięki czemu ta firma wprowadzała ten lek po wyższej cenie na polski rynek. W związku z czym refundacja również była wyższa. Korzystano z furtki, która była dozwolona dla gotowych leków. Ale w tym wypadku ten lek przepakowywano w polskie pudełka i udawano, że to jest polski lek. Bardzo skomplikowana w ogóle jest rzecz z tymi cenami leków. Wynika to z pewnej luki prawnej.
Jolanta Pieńkowska: Ale, jak rozumiem, rzecz naganna ?
Elżbieta Radziszewska: Prawo pozwalało dla gotowych leków. Natomiast dla substancji, z których tworzono leki, nie. A tutaj skonstruowano jakąś dziwną konstrukcje prawną, dzięki której ta firma korzystała z tych upustów i rabatów na granicach. Dziwną rzeczą jest, że ktoś, kto publicznie wyrażał się o tym procederze, że jest taki bardzo naganny, sam zasiadał w Radzie Nadzorczej firmy, która to robiła. Czyli znał ten proceder od środka.
Jolanta Pieńkowska: Mówi, że nie znał.
Elżbieta Radziszewska: No to jakim członkiem Rady Nadzorczej był. Skoro nie znał.