Babcia chciała "ugotować" dziecko w zamkniętym aucie
Skrajna nieodpowiedzialność babci opiekującej się 2-letnim wnuczkiem mogła doprowadzić do tragedii. Ok. godz. 16.40 na parkingu przy ul. Poniatowskiego w Rykach kobieta przy ponad 30-stopniowym upale, na słońcu pozostawiła w szczelnie zamkniętym samochodzie chłopca, a sama przyszła do Komendy Powiatowej złożyć zawiadomienie o przestępstwie. Przypadkowy przechodzień zauważył płaczące, omdlewające dziecko i wezwał policję.
W środę około godz. 17.15 dyżurny komendy w Rykach przyjął zgłoszenie od przypadkowego przechodnia, że na ul. Poniatowskiego, na parkingu przy domu towarowym w samochodzie marki Daewoo Matiz zauważył płaczące, małe dziecko. Na dworze panował ponad 30-stopniowy upał, a samochód był szczelnie zamknięty i stał na słońcu.
Policjanci skierowani na interwencję zastali spoconego i czerwonego malca przypiętego w foteliku pasami bezpieczeństwa. Chłopiec był wystraszony i płakał, ale mundurowym szybko udało się nawiązać z nim kontakt.
Aby nie narażać dziecka na dodatkowe niebezpieczeństwo przy ewentualnym siłowym otwieraniu drzwi, funkcjonariusze wytłumaczyli chłopcu jak ma otworzyć drzwi samochodu od wewnątrz. Dzięki temu 2-latek sam odblokował drzwi i policjanci wydostali go z rozgrzanego wnętrza pojazdu przekazując pogotowiu ratunkowemu.
Jak się okazało dziecko w samochodzie pozostawiła 50-letnia babcia, mieszkanka Puław. Do Ryk przyjechała w celu złożenia zawiadomienia o przestępstwie. Jak twierdziła gdy pozostawiała samochód na parkingu chłopiec spał i nie mogła go dobudzić.
Policjanci wyjaśniają okoliczności tej sprawy.
Czyn polegający na nieumyślnym narażeniu człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu jest zagrożony karą do roku pozbawienia wolności.
Policja przestrzega rodziców i opiekunów przed zostawianiem "na chwilę" pociech w samochodach w upalne dni. Mały, dziecięcy organizm jest narażony na szybszą utratę wody i błyskawiczne przegrzanie oraz natychmiastowe osłabienie.