Trwa ładowanie...
d2i5qiu
20-05-2009 12:55

B. poseł SLD: nie mam żalu, że kolega głosował za mnie

- Nie mam żalu do byłego posła SLD Jana Chaładaja,
który za mnie głosował - zeznał były poseł SLD Mieczysław
Czerniawski na procesie Chaładaja i Stanisława Jarmolińskiego,
oskarżonych o poświadczenie nieprawdy przez głosowanie w 2003 r. w
sejmie za nieobecnych kolegów.

d2i5qiu
d2i5qiu

W marcu 2003 r. PO i PiS wniosły o wotum nieufności dla ministra infrastruktury i wicepremiera w rządzie SLD-UP Marka Pola, o którym lider PO Donald Tusk mówił: "Winietu". Koalicja popierająca rząd Leszka Millera obroniła Pola. Okazało się jednak, że w tym i innych głosowaniach posłowie Chaładaj i Jarmoliński głosowali za nieobecnych Czerniawskiego i Alfreda Owoca. Wykrył to ówczesny poseł koła Ruch Katolicko-Narodowy Robert Luśnia (uznany potem przez Sąd Lustracyjny za płatnego tajnego współpracownika SB) i ogłosił to z sejmowej trybuny.

Sprawą zajęła się prokuratura, do której doniesienie skierował ówczesny marszałek sejmu Marek Borowski. Chaładaja i Jarmolińskiego wykluczono z klubu SLD. W śledztwie przyznali się do poświadczenia nieprawdy - za co grozi do pięciu lat więzienia. W śledztwie odmawiali składania wyjaśnień.

Czerniawski zeznał przed Sądem Rejonowym dla Warszawy- Śródmieścia, że w marcu 2003 r. nie zabrał karty do głosowania z czytnika, co "często się zdarzało i innym kolegom". Dodał, że poszedł potem na zwolnienie lekarskie i dopiero po głosowaniu ws. Pola dowiedział się, że ktoś głosował za niego.

- Gdybym był obecny na tamtym posiedzeniu, zagłosowałbym za odrzuceniem wniosku o wotum nieufności - zeznał Czerniawski. - Nie mam do posła Chaładaja żadnych pretensji; nigdy go za nic nie obciążałem - dodał. W śledztwie Czerniawski mówił, że nie prosił Chaładaja o głosowanie w swym imieniu; zeznawał, że Chaładaj tłumaczył mu, że zrobił to by Czerniawski "nie miał problemów dyscyplinarnych" w klubie SLD.

d2i5qiu

- Dziś media nie mówią o efektach naszej pracy w sejmie, tylko o głosowaniu "na cztery ręce"; przypisano nam udział w aferze - zeznał Czerniawski. - A to nadawało się co najwyżej do ewentualnego ukarania przez komisję regulaminową sejmu -podkreślił. - W wielu demokratycznych państwach jedna osoba głosuje za cały klub - dodał. Skarżył się, że wykluczono go z klubu SLD za sprawę bez wysłuchania jego racji. Poinformował, że dziś kandyduje do europarlamentu jako "kandydat na cztery ręce".

Proces odroczono do 26 czerwca, kiedy mają zeznawać: Owoc, Luśnia i były szef klubu SLD Wacław Martyniuk. Po ich przesłuchaniu sąd mógłby już wydać wyrok, bo strony nie składają żadnych innych wniosków dowodowych.

Z ustaleń prokuratury wynika, że Chaładaj miał zagłosować sześć razy za Czerniawskiego, a Jarmoliński - 41 razy za Owoca. Dowodami w sprawie są m.in. wydruki głosowań, zapisy telewizyjne i zeznania posłów. Według prokuratury karty do głosowania Czerniawskiego i Owoca zostały użyte "wbrew woli dysponentów".

W styczniu br. sprawa trafiła na wokandę. Obrońca mec. Jacek Kondracki wniósł o warunkowe umorzenie sprawy, co oznaczałoby uznanie winy oskarżonych i umorzenie sprawy na okres próby. Jeśli przez ten czas popełniliby podobne przestępstwo, sprawa zostałaby "odwieszona" i osądzona w zwykłym trybie. Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie zgodziła się jednak na takie zakończenie sprawy.

d2i5qiu

65-letni Jarmoliński - lekarz ginekolog, przeszedł ciężką chorobę. Jak mówił, niezakończona sprawa karna stawiała pod znakiem zapytania możliwość obejmowania funkcji w placówkach służby zdrowia. - Do polityki nie wracam - zapewnił. Nie wrócił do niej także 57-letni Chaładaj - dziś wiceprezes spółki handlującej sprzętem kolejowym.

Jarmoliński powiedział, że ta sama prokuratura, która ich oskarżyła, odmówiła ścigania posłów PiS, którzy złożyli sejmowi usprawiedliwienia swej nieobecności podczas bojkotu posiedzenia Izby.

Do innego głośnego głosowania za nieobecnych kolegów doszło w sejmie w październiku 1992 r. TVP pokazała, jak kilku posłów głosowało za nieobecnych. Byli to Tadeusz Gajda (PSL), Marian Kozłowski (SLD), Marcin Libicki (ZChN), Zbigniew Mierzwa (PSL), Henryk Strzelecki (PSL) i Andrzej Zakrzewski (Polski Program Liberalny). Czterech (Gajda, Libicki, Strzelecki i Zakrzewski) oskarżono o poświadczenie nieprawdy. Ich sprawę sąd umorzył w 1994 r.

d2i5qiu
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2i5qiu
Więcej tematów