Awaria pompowni ścieków w Jaworznie. Urzędnicy zapowiadają zmasowane kontrole wszystkich oczyszczalni
Po zrzucie warszawskich ścieków do Wisły, a także ostatniej awarii pompowni ścieków w Jaworznie i w konsekwencji zatruciu rzeki Przemszy, inspektorzy ochrony środowiska mówią dość. Do wszystkich gmin w Polsce dotrą kontrole, sprawdzające stan oczyszczalni oraz dokumenty związane z gospodarką ściekami. Będą milionowe kary dla trucicieli.
16.09.2019 | aktual.: 16.09.2019 21:35
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Główny Inspektorat Ochrony Środowiska zapowiada rozpoczęcie masowych kontroli dotyczących gospodarowaniem ściekami. Inspektorzy chcą dotrzeć do każdej z 2,4 tys. gmin w Polsce. Sprawdzą stan urządzeń oczyszczalni ścieków i przeanalizują dokumenty dotyczące gospodarowania nieczystościami.
To odpowiedź na ostatnią serię awarii w oczyszczalniach ścieków. Po uszkodzeniu kolektora ściekowego w Warszawie 3 mln metrów sześć. ścieków trafiło do Wisły. 4 września po awarii kolektora w Suwałkach nieczystości wlały się do rzeki Czarna Hańcza (woj. podlaskie). Z kolei 14 września pękł zbiornik pompowni ścieków w Jaworznie (woj. śląskie), w efekcie do rzeki Przemszy wlały się nieoczyszczone ścieki komunalne.
Awarie w oczyszczalniach. Będą kontrole w całej Polsce
- Ostatnie wydarzenia pokazały zmianę stosunku Polaków do sprawy zanieczyszczenia środowiska ściekami. Wszyscy mamy już świadomość, że awarie w oczyszczalniach mogą doprowadzić do kryzysu ekologicznego - mówi WP Agnieszka Borowska, rzecznik prasowa Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Poinformowała, że w poniedziałek podczas konferencji szefów inspektoratów zapadła decyzja o rozpoczęciu ogólnopolskich kontroli.
Inspektorzy przypuszczają, że wiele lokalnych oczyszczalni nie nadąża za rozwojem gmin i wzrostem zaludnienia na terenach podmiejskich czy boomem w usługach turystycznych. O tym zjawisku pisaliśmy niedawno w WP. Pracownik oczyszczalni na Podkarpaciu ujawnił, że nadwyżka ścieków z nowych osiedli - sypialni dużego miasta - co noc trafia do rzeki.
Rujnujące kary dla trucicieli. 48 dużych awarii rocznie
Podobnych sygnałów jest o wiele więcej, nawet oficjalnych. Jak dowiaduje się WP, w ubiegłym roku GIOŚ zanotował 48 tzw. dużych awarii, związanych ze skażeniem wód ściekami. "Duża awaria" oznacza, że potrzebna była interwencja wyspecjalizowanych służb m.in straży pożarnej.
W przypadku ujawnienia nieprawidłowości inspektorzy GIOŚ mają sięgać po najbardziej surowe środki - wielomilionowe kary dla trucicieli. W lipcu karę w wysokości 9 mln zł inspektorzy nałożyli na samorząd Lubicza (woj. kujawsko-pomorskie).
Kontrolerzy wykazali, że co najmniej od 2017 roku gminna spółka spuszczała ścieki do rzeki Drwęcy. Obecny wójt Lubicza zrzucił winę na poprzedników. Przekonuje, że sześć osób: były wójt, urzędnicy, pracownicy wodociągów uzgadniali zrzut ścieków do rzeki. Kara uderza zaś w mieszkańców, którzy płacą lokalne podatki.
Przypomnijmy, że opisywany w WP burmistrz miasta Otmuchów (woj. opolskie) zapłacił jedynie kilkuset złotowy mandat. Zataił, że po awarii kolektora ściekowego w listopadzie 2018 roku przez dwa miesiące ścieki z miasteczka płynęły prosto do rzeki Nysy Kłodzkiej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl