Awaria polskiego samolotu w Tallinie, nikt nie ucierpiał
Polski samolot transportowy An-26 miał awarię na lotnisku w Tallinie. W samolocie uszkodzone zostało podwozie. Nikt z czteroosobowej załogi nie ucierpiał - podała agencja BNS.
Jak mówił w TVN24 Mirosław Ławrynowicz, przedstawiciel firmy Exin, która jest właścicielem samolotu, powiedział, że przyczyną był błąd mechanika, który schował podwozie, zanim jeszcze samolot wzbił się w powietrze. - Z tego co wiem, z relacji kapitana, został popełniony błąd ludzki. Samolot startował, podczas rozbiegu, po podniesieniu przedniego kółka, mechanik schował podwozie. Nikomu nic się nie stało, samolot jest cały. Dobiegł na pasie, został oblany pianą i służby talińskie dbają, by samolot znalazł się w bezpiecznym miejscu, by udrożnić pas - mówił.
Po otrzymaniu sygnału o awarii pilot przerwał start i maszyna, która miała lecieć do Helsinek, osiadła na brzuchu. Pożaru nie było. Załodze udało się wydostać na płytę lotniska. Do samolotu natychmiast podjechały cztery wozy straży pożarnej. Maszynę pokryto pianą gaśniczą, żeby wyeliminować ryzyko pożaru - informuje BNS.
Samolot przewoził pocztę kurierską DHL - poinformowała agencja BNS. Dodała, że samolot leciał z Tallina do Helsinek.
W marcu bieżącego roku samolot należący do tej samej firmy lotniczej Exin musiał lądować przymusowo na zamarzniętym jeziorze, gdy nie udała się próba lądowania na lotnisku w Tallinnie. Sześcioosobowej załodze - pięciu Polakom i Holendrowi - nic się nie stało.