Awaria elektrowni atomowej na Ukrainie
Władze Ukrainy poinformowały o awarii w elektrowni atomowej w Zaporożu na południowym wschodzie kraju. Zapewniono jednak, że nie stanowi ona żadnego zagrożenia, reaktory są bezpieczne, a elektrownia niebawem wznowi pracę.
03.12.2014 | aktual.: 03.12.2014 16:30
Do awarii doszło w trzecim bloku energetycznym - przekazał na konferencji prasowej w Kijowie minister energetyki i przemysłu węglowego Wołodymyr Demczyszyn.
- Nie ma żadnego zagrożenia. Awaria nastąpiła w trzecim bloku, w systemie wydawania energii doszło do zwarcia. Nie jest to w żaden sposób związane z procesem produkcji. Blok wznowi pracę w piątek. Nie ma żadnych problemów z reaktorem - oświadczył.
Awaria nastąpiła najprawdopodobniej 28 listopada w bloku energetycznym nr 3 o mocy 1000 MW. Tego dnia zaporoska elektrownia odłączyła blok od systemu energetycznego kraju, co wywołało problemy z dostawami prądu. "Ukraińska Prawda" pisze, że przez kilka godzin nie było prądu w części Kijowa, podstołecznych miastach, a także m.in. w Odessie, Sumach, Lwowie, Chmielnickim i Połtawie. Przerwy w dostawach energii miały też nastąpić na anektowanym przez Rosję Krymie oraz w Donbasie, gdzie trwają walki pomiędzy siłami ukraińskimi i separatystami, wspieranymi przez Rosję.
Francuski Instytut Bezpieczeństwa Nuklearnego (IRSN) twierdzi, że nie wykrył ponadnormatywnej radioaktywności, a cała sytuacja nie zagraża ludziom ani środowisku. - IRSN ma dwa czujniki radioaktywności zainstalowane na dachu francuskiej ambasady. Żaden z nich nie wykazał niczego nadzwyczajnego - mówi Michel Chouha, specjalny przedstawiciel Instytutu na Europę Środkową i Wschodnią.
Radioaktywności nie wykryły jak dotąd także ukraińskie ani polskie agencje bezpieczeństwa atomowego.
Zaporoska Elektrownia Atomowa to największy tego typu obiekt w Europie. Składa się z sześciu reaktorów jądrowych.