"Katolickie nawiedzenie". Awantura w Sejmie
Na początku posiedzenia Sejmu posłanka Lewicy Katarzyna Kotula złożyła wniosek o włączenie do porządku obrad ustawy ratunkowej dla kobiet. Następnie poprosiła o minutę ciszy dla zmarłych ciężarnych w Polsce. - Przez waszą politykę Polki boją się mieć dzieci. Gdzie jest pan, panie Kaczyński? - pytała z mównicy Barbara Nowacka, posłanka Koalicji Obywatelskiej i przewodnicząca Inicjatywy Polskiej.
- Jakie imię Dorota nadałaby swojemu dziecku? Jakie imię dałaby Justyna? - pytała dalej, przemawiając Nowacka. Część posłów biła jej brawo, nie wszyscy jednak wyrażali swoje poparcie dla słów posłanki. W sali doszło do spięcia między politykami.
Nowacka nawiązywała m.in. do tragicznej śmierci 33-letniej kobiety. Ciężarna Dorota zmarła 24 maja w Podhalańskim Szpitalu Specjalistycznym im. Jana Pawła II w Nowym Targu. Była w piątym miesiącu ciąży.
- Katolickie nawiedzenie - dodała posłanka Joanna Senyszyn, zabierając głos po Nowackiej. - Dlaczego minister zdrowia toleruje mordowanie kobiet w imię katolickiej wiary? - pytała polityczka Lewicy.
- Obrzydliwe hieny cmentarne, wycieracie sobie gęby ludzkimi tragediami - oświadczył nagle Dobromir Sośnierz z Koła Poselskiego Wolnościowcy, który również zabrał głos z mównicy w Sejmie.
Tragiczna śmierć Doroty i Justyny
- Według mnie doszło do rażących zaniedbań i błędu medycznego. Nie reagowano na rosnące CRP, czyli wskaźnik stanu zapalnego. Pozbawiono też pacjentkę prawa do decyzji - komentowała w rozmowie z Wirtualną Polską pełnomocniczka rodziny zmarłej, mecenas Jolanta Budzowska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prokuratura Rejonowa w Nowym Targu prowadzi śledztwo ws. narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pani Doroty i jej nienarodzonego dziecka. Wniosek rodziny, aby przejęła ja Prokuratura Regionalna w Krakowie - wyspecjalizowany wydział ds. błędów medycznych - nie został uwzględniony.
Wcześniej opinią publiczną w Polsce wstrząsnęła śmierć ciężarnej w szpitalu w Pszczynie. Będąc w 22. tygodniu ciąży, trafiła do szpitala z powodu odpłynięcia płynu owodniowego. Według relacji rodziny lekarze mieli oczekiwać na obumarcie płodu, by móc dokonać aborcji.
Dwa lata temu Trybunał Konstytucyjny uznał za niekonstytucyjną przesłankę dopuszczającą aborcję, "gdy istnieje duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu".
W przypadku pacjentki z Pszczyny w toku hospitalizacji płód obumarł, ale w ciągu niespełna 24 godzin zmarła także matka. Przyczyną jej śmierci miał być wstrząs septyczny. W wiadomościach pisanych ze szpitala 30-latka rzekomo wiązała postępowanie lekarzy z obowiązującymi po wyroku TK przepisami o nielegalnej aborcji w przypadku wad płodu. "Gorączka wzrasta, oby nie dostać sepsy, bo stąd nie wyjdę" - miała napisać.
Zobacz również: Spięcie na konferencji PiS. "Okłamujecie opinię publiczną"