Awantura w sądzie o "Wyborczą": Rusi tu nie będzie!
Jarosław Marek Rymkiewicz ma przeprosić wydawcę "Gazety Wyborczej" i wpłacić 5 tys. zł na cel społeczny za słowa m.in., że redaktorzy "GW" nienawidzą Polski i chrześcijaństwa jako "duchowi spadkobiercy Komunistycznej Partii Polski" - orzekł sąd. Po wyroku Rymkiewicz powiedział, że "wolność słowa będzie teraz w Polsce ograniczana". Przypomniał - jak podkreślił - stare polskie przysłowie: - Musi to na Rusi, a w Polsce, jak kto chce". "Nie zmusicie nas do milczenia; Rusi tu nie będzie! - dodał, oklaskiwany przez swych sympatyków.
Sąd Okręgowy w Warszawie zasadniczo uwzględnił pozew spółki Agora S.A. o ochronę dóbr osobistych. Nakazał pozwanemu przeprosiny w "Gazecie Polskiej", wpłatę 5 tys. zł zadośćuczynienia na ośrodek dla ociemniałych w Laskach (Agora żądała 10 tys. zł) i zwrot Agorze 1,2 tys. zł kosztów sprawy. Wyrok jest nieprawomocny i przysługuje od niego apelacja.
Sąd uznał, że doszło do bezprawnego i zawinionego naruszenia dóbr osobistych "GW" i jej wydawcy. Rymkiewicz ma teraz przeprosić w "GP" za "nieprawdziwe i obraźliwe wypowiedzi", które "nie miały oparcia w faktach". - Pozwany powinien wiedzieć, że za słowa mogą być konsekwencje - mówiła sędzia Małgorzata Sobkowicz-Suwińska.
Zgromadzeni w sali liczni zwolennicy Rymkiewicza uniemożliwili sędzi dalsze przedstawienie uzasadnienia wyroku. - Hańba! - krzyczeli, wysuwając daleko idące zarzuty wobec sądu i redaktora naczelnego "GW" Adama Michnika.
Po wyroku Rymkiewicz powiedział, że "wolność słowa będzie teraz w Polsce ograniczana". Dodał zarazem, że "Gazeta Wyborcza" nie będzie nami rządzić". Przypomniał Agorze i redaktorom "GW" - jak podkreślił - stare polskie przysłowie: "Musi to na Rusi, a w Polsce, jak kto chce". "Nie zmusicie nas do milczenia; Rusi tu nie będzie!" - dodał, oklaskiwany przez swych sympatyków.
Na ogłoszeniu wyroku nie było nikogo ze strony powodowej.
Przyczyną procesu była wypowiedź Rymkiewicza dla "GP" z 2010 r., gdy komentując sprawę krzyża przed Pałacem Prezydenckim, mówił: "Polacy, stając przy nim, mówią, że chcą pozostać Polakami. To właśnie budzi teraz taką wściekłość, taki gniew, taką nienawiść - na przykład w redaktorach "Gazety Wyborczej", którzy pragną, żeby Polacy wreszcie przestali być Polakami". Dodał, że redaktorzy "GW" są "duchowymi spadkobiercami Komunistycznej Partii Polski". Według niego, "rodzice czy dziadkowie wielu z nich byli członkami tej organizacji, która była skażona duchem "luksemburgizmu", a więc ufundowana na nienawiści do Polski i Polaków. Tych redaktorów wychowano tak, że muszą żyć w nienawiści do polskiego krzyża. Uważam, że ludzie ci są godni współczucia - polscy katolicy powinni się za nich modlić".
Agora wezwała Rymkiewicza do przeprosin za naruszenie dóbr osobistych spółki, a gdy nie odniosło to skutku, złożyła pozew. Adwokat poety mec. Sławomir Sawicki wnosił o oddalenie powództwa, twierdząc, że Rymkiewicz przedstawiał tylko dopuszczalne opinie w ramach debaty publicznej i nie przekroczył granic dozwolonej krytyki.
Rymkiewicz (emerytowany profesor PAN) mówił wcześniej sądowi, że autoryzował swą wypowiedź i podpisuje się pod każdym słowem. Zwrócił tylko uwagę, że nie miał na myśli wszystkich redaktorów "GW", lecz tych, "którzy założyli "GW" i nadają jej oblicze".
W liście otwartym, ogłoszonym na www.niezalezna.pl, napisano, że wyrok jest "kolejnym etapem ograniczania wolności słowa". "Po usunięciu z mediów publicznych dziennikarzy krytycznych wobec władzy, próbach przejmowania i zastraszania mediów prywatnych, przyszedł czas na przemoc sądową" - stwierdzono. "Po raz pierwszy w wolnej Polsce sądzono poetę. Potężny koncern medialny sympatyzujący z obozem władzy spowodował skazanie człowieka, którego życiowy dorobek powinien być dumą dla każdego Polaka i każdego utożsamiającego się z dorobkiem kulturalnym Europy" - dodano. "Dzisiaj sąd naruszył jedno z najbardziej podstawowych praw do swobody wypowiedzi" - napisano w liście, który podpisali m.in.: Jan Pospieszalski, Rafał A. Ziemkiewicz, Dorota Kania, Ewa Stankiewicz, Grzegorz Braun, Bronisław Wildstein.
Rymkiewicz (rocznik 1935) to poeta, pisarz, tłumacz, dramaturg i krytyk literacki, autor głośnych książek eseistycznych m.in. o Adamie Mickiewiczu. Za zbiór wierszy "Zachód słońca w Milanówku" otrzymał w 2003 r. Nagrodę Nike (jej fundatorem jest m.in. "GW"). Poeta nie przyszedł na uroczystość, ale pieniądze odebrał. Przed wyborami w 2007 r. był w Komitecie Honorowym Poparcia PiS. Po katastrofie smoleńskiej napisał głośny wiersz "Do Jarosława Kaczyńskiego" ze słowami m.in. "To co nas podzieliło - to się już nie sklei, Nie można oddać Polski w ręce jej złodziei, Którzy chcą ją nam ukraść i odsprzedać światu, Jarosławie! Pan jeszcze coś jest winien Bratu!". Potem wszedł do komitetu poparcia lidera PiS w wyborach prezydenckich.