Autorka "Sagi o Ludziach Lodu" Margit Sandemo w tarapatach finansowych
Autorka lubianej w Polsce "Sagi o Ludziach Lodu" musiała zastawić dom, by spłacić słone rachunki wystawione przez jej kontrowersyjnego prawnika. Staruszka przyznaje się do dużej niefrasobliwości wobec zarobionych milionów.
Margit Sandemo, jedna z najbardziej płodnych norweskich pisarek, wnuczka noblisty, milionerka, która na świecie sprzedała ponad 40 milionów książek, nie ma spokojnej starości. Osiemdziesięciodziewięcioletnia pisarka związała się umową z kontrowersyjnym prawnikiem i teraz płaci za to bardzo wysoką cenę. Adwokat żąda od niej w przeliczeniu blisko 450 tysięcy złotych. To wszystko za… 3 miesiące pracy. O kłopotach finansowych autorki „Sagi o Ludziach Lodu” napisał dziennik "Verdens Gang".
Miliony za sagę
Sandemo, mimo podeszłego wieku, jest bardzo płodną pisarką i publikuje nawet kilka powieści rocznie. Od kiedy jako czterdziestolatka zaczęła pisać książki, nie mogła narzekać na biedę. W pewnym okresie twórczości zarabiała po kilka milionów koron rocznie. Choć jest kontrowersyjną postacią, twierdzi np. że ma zdolności parapsychiczne, posiada zastępy oddanych fanów i cieszy się szacunkiem jako królowa gatunku romantycznych powiastek fantasty rozgrywających się na tle historycznym.
- W najlepszym roku zarobiłam 4 miliony koron (ponad 2 miliony złotych). To było wtedy, gdy ukazała się „Saga o Ludziach Lodu” - powiedziała otwarcie dziennikarzom. - 80% tej kwoty pochłonęły podatki. Pieniądze się mnie nie trzymają. Wydałam ogromne sumy na podróże na Islandię, w tamtym roku zabrałam tam 300 osób i pokryłam wszystkie koszty - mówiła Sandemo.
Pisarka nie ukrywa, że zarobione pieniądze zawsze traktowała lekko, wydając je na realizację swoich pasji oraz hojne wspieranie bardzo licznej rodziny. Wiele wskazuje na to, iż znalazł się ktoś, kto zapragnął zrobić na tym interes.
140 tys. za tydzień
Pisarka twierdzi, iż podpisując kontrakt z prawnikiem Torem Sibbernem, nie miała świadomości konsekwencji tego kroku. Na umowie widniał angielski termin „Power of Attorney” i Sandemo nie wiedziała, iż czyniąc nim prawnika daje mu prawo do bycia jednocześnie jej agentem literackim i reprezentantem prawnym. Twierdzi, iż od 20 sierpnia do 16 października 2012 roku, kiedy to obowiązywała umowa, godziła się w dobrej wierze na sugestie Sibbernema. Ten namawiał ją na wydanie „Sagi o Ludziach Lodu” w formie e-booka. „VG” pisze, że jako reprezentant pisarki prawnik pojechał do Nowego Jorku. Za tygodniowy pobyt w Stanach Zjednoczonych policzył jej równowartość 140 tys. złotych. - Nie mam pojęcia, co on robił w USA. Czuję się oszukana – powiedziała Sandemo. Łącznie agent pisarki wycenił swoje kilkutygodniowe usługi na równowartość 450 tys. złotych. Słone rachunki wysłał klientce pocztą.
Niespokojna starość
By zapłacić pierwszą część należności, Margit Sandemo zdecydowała się zastawić dom. Kiedy okazało się, że nie może na czas uregulować wszystkich żądanych zobowiązań, adwokat założył jej sprawę sądową w sądzie w Ystad. - Wierzę w ludzi, zawsze uważałam, że mają dobre intencje. To dlatego jestem taka łatwowierna i głupio naiwna – podsumowała gorzko Sandemo w rozmowie z „VG”. Ani prawnik pisarki, ani jego adwokaci nie zdecydowali się skomentować sprawy dla norweskich mediów.
W Polsce, oprócz „Sagi o Ludziach Lodu”, wydano kilka innych serii Margit Sandemo.
Sylwia Skorstad dla Wirtualnej Polski
Bibliografia Margit Sandemo w serwisie ksiazka.wp.pl