Autonomia Palestyńska potępia zamach pod Hajfą
(AFP)
Władze Autonomii Palestyńskiej w opublikowanym oświadczeniu potępiły oficjalnie środowy zamach pod Hajfą, w którym zginęło co najmniej 18 osób, a około 50 zostało rannych. 11 rannych jest w stanie krytycznym.
Zamach jako "barbarzyński akt" został także potępiony przez rządy w Paryżu i Londynie. Do zamachu przyznała się radykalna organizacja palestyńska Islamska Dżihad. Działająca w Bejrucie telewizyjna stacja Hezbollahu - Al-Manar TV - oświadczyła, że atak przeprowadziły Brygady Jerozolimy, militarne skrzydło Islamskiej Dżihad.
Bezpośrednio po zamachu premier Izraela Ariel Szaron zwołał w Jerozolimie nadzwyczajne posiedzenie rządu, na którym omawiana ma być riposta izraelska na ten akt terroru. W Jerozolimie podano też, że żołnierze izraelscy zastrzelili w środę rano jednego z dwóch Palestyńczyków usiłujących przejść przez zasieki na granicy Strefy Gazy z Izraelem w rejonie kibucu Nahal Oz. Drugi Palestyńczyk uciekł.
Wśród ofiar środowego zamachu pod Hajfą jest podobno wielu żołnierzy. W eksplozji zginął też palestyński zamachowiec.
Wyładowany materiałami wybuchowymi samochód-pułapka uderzył na drodze w pobliżu miejscowości Meggido pod Hajfą (kilka kilometrów od granicy z Zachodnim Brzegiem Jordanu) w autobus, którym ludzie jechali rano do pracy. Autobus wyruszył z Tel Awiwu, po drodze zatrzymywał się wielokrotnie, zabierając pasażerów z arabskich miast na trasie.
Część ofiar spłonęła żywcem.
Był to już 60. palestyński atak samobójczy od 28 września 2000 r. - początku tzw. drugiej intifady (powstania palestyńskiego).
W Izraelu odpowiedzialnością za ten akt terroru natychmiast obarczono lidera Autonomii, Jasera Arafata. Cytowany przez agencję France Presse rzecznik rządu izraelskiego, Awi Pazner, oświadczył w wywiadzie radiowym, że Arafat zachęca organizacje terrorystyczne do podobnych aktów.
Do najnowszego zamachu doszło w dzień po rozmowach w Ramallah szefa amerykańskiej CIA George'a Teneta, który omawiał z Jaserem Arafatem reformę służb bezpieczeństwa Autonomii Palestyńskiej. Jak ujawniły w środę - już po tragedii na autostradzie pod Hajfą - palestyńskie źródła, w czasie wtorkowej rozmowy Tenet ostrzegł Arafata, iż w razie kolejnego palestyńskiego zamachu pozostanie sam i sam będzie musiał stawić czoło izraelskich krokom odwetowym.
Jeśli zamachy samobójcze będą kontynuowane, Stany Zjednoczone nie będą już interweniować, pozostawiając Szaronowi wolną rękę - ostrzegał Arafata szef amerykańskiej CIA.
Premier Izraela Szaron w czwartek ma udać się z wizytą do Stanów Zjednoczonych, nie wiadomo jednak, czy plany te nie ulegną zmianie po środowym zamachu. Szaron w maju przerwał wizytę w USA i pilnie powrócił do kraju po kolejnym samobójczym zamachu palestyńskim.
Spotkanie z prezydentem Bushem planowane jest na przyszły poniedziałek. W środę rządowe źródła w Jerozolimie podały, że w toku wizyty Szaron ma przekonywać Amerykanów, iż palestyńskie zamachy świadczą o braku dobrej woli i nieudolności Arafata oraz podważają krytykowane przez Izrael przekonanie Waszyngtonu o "braku alternatywy dla Arafata". (aka)