Automatyczne defibrylatory - ratunek dla zawałowców
Małopolska Trzebinia jest pierwszym miastem
w Polsce, wyposażonym w automatyczne defibrylatory - informuje
"Dziennik Polski".
28.05.2007 | aktual.: 28.05.2007 00:58
Te niewielkie urządzenia, umieszczone w newralgicznych punktach miasta, są niezastąpione w przypadku nagłego zatrzymania krążenia u człowieka. Mogą podtrzymać życie do czasu przyjazdu karetki. Ich obsługa jest bardzo prosta.
Jak podkreślają lekarze, kluczowe są cztery pierwsze minuty po zawale. Jeśli w tym czasie choremu nie zostanie udzielona pomoc, najprawdopodobniej umrze. Z każdą minutą szansa przeżycia maleje o 10%. 10 minut migotania komór bez udzielenia choremu żadnej pomocy zwykle kończy się tragicznie - czytamy w "Dzienniku Polskim".
W Polsce rocznie na tzw. ostre stany wieńcowe choruje ok. 180 tys. osób. Przy zawale 25% ginie w fazie przedszpitalnej, z czego 90% z powodu migotania komór. Jest to tzw. śmierć elektryczna. Serce jest za dobre, żeby umrzeć, ale za słabe, żeby żyć. I tutaj jednym ratunkiem jest postępowanie mechaniczne, czyli szybkie wykonanie defibrylacji. Na karetkę, szczególnie w dużych aglomeracjach, czasem trzeba czekać długo, dla chorego - zbyt długo - mówi prof. Jacek Dubiel, kierownik II Kliniki Kardiologii Collegium Medicum UJ.(PAP)