Autokar runął w przepaść, 27 osób zginęło
Autokar wiozący 50 Polaków - 47 pielgrzymów, dwóch kierowców i pilota - runął w przepaść w pobliżu Vizille, koło Grenoble we Francji na tzw. Drodze Napoleona. W wypadku zginęło 27 osób, 23 są ranne, w tym 12 ciężko. Większość pasażerów to osoby w starszym wieku, było też troje dzieci. Autokar nie miał zezwolenia na przejazd feralnym 8-kilometrowym odcinkiem drogi - poinformowała agencja AP. Prawdopodobnie przyczyną wypadku była awaria hamulców. Prezydent Lech Kaczyński przybył do Grenoble.
22.07.2007 | aktual.: 24.07.2007 10:05
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/tragiczny-wypadek-autokaru-z-polskimi-pielgrzymami-6038708617151105g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/tragiczny-wypadek-autokaru-z-polskimi-pielgrzymami-6038708617151105g )
Tragiczny wypadek autokaru z polskimi pielgrzymami
Autokarem podróżowało 50 osób
To największa katastrofa polskiego autokaru za granicą. Prezes firmy Orlando Travel, która organizowała pielgrzymkę podał w TVN24, że autokarem podróżowało 50 osób - 47 pielgrzymów, dwóch kierowców i pilot. Pielgrzymi wracali z sanktuarium maryjnego La Salette we francuskich Alpach (40 km na południe od Grenoble).
W większości były to osoby starsze - pochodziły z Mieszkowic, Stargardu Szczecińskiego i Szczecina. Wśród pielgrzymów było też troje dzieci.
Kierowca wybrał bardzo niebezpieczną drogę
Przyczyną wypadku mogła być awaria hamulców. Właściciel autokaru twierdzi jednak, że pojazd był sprawny. Do wypadku doszło w drodze z Sanktuarium Matki Bożej w La Salette, górskiej wioski w pobliżu Grenoble we francuskich Alpach. Kierowca autokaru wybrał z dwóch możliwych dróg krótszą, ale bardzo niebezpieczną drogę górską, której 8-kilometrowy (licząc w linii prostej), bardzo kręty odcinek miał 7-14 stopni spadku.
Niemal przy końcu tej drogi autokar wszedł w 90-stopniowy zakręt z prawdopodobną szybkością 100 kilometrów na godzinę. Motocykliści jadący za polskim autobusem, widzieli dym i ogień świadczące o tym, że kierowca próbował hamować, ale hamulce nie zadziałały. Ciężki pojazd runął w 50-metrową przepaść, w dolinę rzeki, łamiąc barierę ochronną na zakręcie. Natychmiast po upadku zaczął płonąć.
Agencje informują, że wiele ofiar zostało porwanych przez rwący nurt Romanche i wydobyto je dopiero po kilku godzinach.
Rządowy samolot dla rodzin o godz. 7 rano z Goleniowa
Informacji o poszkodowanych w wypadku udzielają polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych - pod numerem (022) 523 90 09 oraz Konsulat Generalny RP w Lyonie - nr 00 33 43 75 11 235, 00 33 47 89 31 485 oraz nr faksu 00 33 43 75 11 236.
Jak poinformowało Centrum Informacyjne Rządu, na godzinę 7 rano w poniedziałek planowany jest wylot samolotu z lotniska w Goleniowie do Grenoble. Samolot zabierze do Francji rodziny ofiar i poszkodowanych.
Wojewoda zachodniopomorski Robert Krupowicz poinformował na konferencji prasowej po posiedzeniu Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego, że dla rodzin pielgrzymów uruchomiono trzy telefony w Szczecinie: 091 43 03382, 091 43 03 311, 0 800 170 010.
Wojewoda poprosił, by rodziny pielgrzymów wytypowały po jednej osobie z rodziny, która poleci rządowym samolotem do Grenoble.
W Szczecinie w Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie uruchomiono specjalny punkt informacyjny dla rodzin poszkodowanych (091 46 46 333). Podobne punkty uruchomiono w pozostałych miastach, z których pochodzili pielgrzymi.
Punkty informacyjne na temat planowanego lotu uruchomiono także w Stargardzie i Świnoujściu. W Świnoujściu informacje można uzyskać dzwoniąc do tamtejszego urzędu miejskiego, w Stargardzie zaś przy ul. Krasińskiego 19, pod numerami tel. 091 578 08 30, 34, 43.
"To wygląda jak koniec świata"
Ofiary z ciężkimi poparzeniami przetransportowano śmigłowcami do specjalistycznych klinik w Marsylii i Lyonie - poinformowała media prefektura, w której doszło do katastrofy autobusu z polskimi pielgrzymami.
Wszędzie leżą zwłoki. To wygląda jak koniec świata. Jeszcze czegoś takiego nie widziałem - powiedział radiu France-Info jeden z naocznych świadków tragedii.
To niebezpieczna droga, tak niebezpieczna, że autobusy nie mogą nią jeździć bez zezwolenia - powiedział szef francuskiego rządu Francois Fillon dziennikarzom po wizycie na miejscu katastrofy.
Ten kilkukilometrowy odcinek jest wyjątkowo niebezpieczny - potwierdziła agencja France Presse.
Polaczek: przewoźnik był wcześniej karany mandatami
Przewoźnik, który udostępnił autokar był wcześniej karany mandatami - powiedział w TVN24 minister transportu Jerzy Polaczek. W poniedziałek odbędzie się kontrola w firmie, do której należał autobus.
Na miejscu tragedii jest polski konsul. Do Francji udadzą się minister transportu Jerzy Polaczek i wiceminister zdrowia Bolesław Piecha.
Autobus nie miał zezwolenia na przejazd
Powołując się na francuskich strażaków, agencja AP poinformowała, że autobus z polskimi pielgrzymami nie miał zezwolenia na przejazd 8-kilometrowym odcinkiem alpejskiej drogi, na którym doszło do tragedii. Na trasie obowiązuje zakaz jazdy dla autokarów bez zgody miejscowej prefektury - potwierdziła policja we Francji w TVN24. Wymóg zezwoleń wprowadzono po podobnym wypadku w tym miejscu w latach 70., również z udziałem pielgrzymów.
Pielgrzymi to głównie osoby starsze
Joanna Osiennicka-Cerynger z konsulatu RP potwierdziła, że pielgrzymi to ludzie w większości urodzeni w latach 1930-1950. Wśród pielgrzymów było też troje dzieci. Rzecznik MSZ Robert Szaniawski potwierdził, że ustalono już listę pasażerów autokaru. Szaniawski powiedział, że MSZ jest w kontakcie z rodzinami osób poszkodowanych.
Rzecznik kurii szczecińsko-kamieńskiej ks. Sławomir Zyga powiedział, że na pielgrzymkę udali się parafianie z parafii pw. Przemienienia Pańskiego z Mieszkowic, Miłosierdzia Bożego ze Stargardu Szczecińskiego oraz pw. św. Mikołaja ze Szczecina. Niewykluczone, że były też pojedyncze osoby z innych parafii.
Z pielgrzymami jechali też dwaj księża. Jeden, choć poważnie ranny skontaktował się już z nami. Nie znamy losu drugiego - dodał ks. Zyga.
Premier: będzie pomoc finansowa dla poszkodowanych i ich rodzin
Premier Jarosław Kaczyński postanowił przekazać środki finansowe na pomoc dla poszkodowanych i na wsparcie ich rodzin.
Prezydent Lech Kaczyński być może ogłosi żałobę narodową - poinformował rzecznik Kancelarii Prezydenta Maciej Łopiński.
Prezydent Francji Nicolas Sarkozy przesłał kondolencje rodzinom ofiar na ręce polskiego prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Poszkodowani w tragicznym wypadku oraz ich rodziny zostaną objęci odpowiednią opieką. Łopiński zadeklarował także, że bliskim osób rannych w katastrofie zostanie zapewniony transport do Francji.
Zawiodły hamulce, czy kierowca jechał za szybko?
Zdaniem strażaków, biorących udział w akcji, ślady na drodze wskazują, że zawiodły hamulce. Autokar staranował barierę ochronną na zakręcie i z wysokości 40 metrów spadł na kamienistą górską łąkę. Po zderzeniu z ziemią wybuchł pożar. Część podróżnych nie mogła się wydostać z wraku pojazdu.
Ekipa dochodzeniowa bada, czy autokar wyposażony był w podwójny system hamulcowy, który ma zapobiegać przegrzewaniu tarcz hamulcowych. Bez niego, na tą trasę nie są wpuszczane autokary i ciężarówki.
Z relacji dwóch motocyklistów, którzy jechali za autokarem, wynika, że tuż przed tragedią z podwozia autokaru wydobywały się płomienie. To może potwierdzać, że przyczyną wypadku była nagła awaria hamulców.
Motocykliści i inni świadkowie zaznaczają, że autokar jechał z nadmierną prędkością.
Właściciel autokaru: pojazd był sprawny
Organizatorem pielgrzymki było biuro Orlando Travel, które wynajęło autokar od przewoźnika - firmy Caban z Mieszkowiec. Według właściciela autokaru, który uległ wypadkowi we Francji, pojazd był sprawny technicznie. Przed tym wyjazdem był na takim gruntownym przeglądzie w Niemczech i było wszystko w porządku - powiedział właściciel firmy transportowej Robert Caban. Dodał, że przed wyjazdem na pielgrzymkę autokar wyjeżdżał też do Hiszpanii i "wszystko było w porządku".
Jak powiedział Caban, jego firma transportowa działa na rynku od 14 lat i nigdy przedtem nie było podobnego zdarzenia. Ostatnio cztery tygodnie temu inny autokar miał wypadek, ale wtedy to kierowca zasnął - dodał.
Caban zapewnia też, że dwaj kierowcy, którzy jechali autokarem byli "sprawdzonymi ludźmi". Właściciel firmy mówi też, że nie sobie nić do zarzucenia jeśli idzie o przestrzeganie czasu pracy kierowców. Staram się pilnować tego, żeby czas pracy był przestrzegany. Dodatkowo jeden z tych kierowców przed wyjazdem był na dwutygodniowym urlopie, więc o zmęczeniu chyba nie może być tu mowy - powiedział. Dodał, że autokar, marki Scania, miał siedem lat.
Akcja ratunkowa przebiegła sprawnie
Jak wynika z relacji francuskich mediów, bardzo szybko zmobilizowano śmigłowce ratunkowe, które przewiozły rannych do pobliskich szpitali, a osoby ciężko poparzone do specjalistycznych klinik w Marsylii i Lyonie.
Pomoc otrzymały także polskie rodziny ofiar i rannych. Jak poinformował rzecznik zachodniopomorskiej policji Maciej Karczyński, uczestników pielgrzymki.
W miejscu, gdzie spadł polski autokar doszło już do kilku innych, tragicznych wypadków. Łącznie zginęło tam już 227 osób. Na miejscu stoi tablica upamiętniająca ofiary.