Auto jeszcze dymiło. "Wszystko wskazuje na to, że to meteoryt"
Strażacy zostali wezwani do pojazdu w Strasburgu w poniedziałek wczesnym rankiem po zgłoszeniu o dymiącym samochodzie. Przybywając na miejsce zastali ok. 50-centymetrową dziurę w dachu czerwonego renault clio oraz wybitą szybę. Prawdopodobnie w auto uderzył... meteoryt.
Na szczęście w tym czasie nikogo nie było w środku samochodu.
- Po przybyciu na miejsce zaobserwowaliśmy ślady uderzenia stosunkowo dużego obiektu o średnicy około 50 centymetrów, który przeszedł przez dach, podwozie i zbiornik paliwa pojazdu - miejscowy kapitan straży pożarnej Matthieu Colobert powiedział portalowi Metro.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polscy kierowcy mają dość. O blokadach na przejściu z Ukrainą głośno za granicą
Służby ratunkowe w Strasburgu badają obecnie możliwość, że na Renault Clio spadł meteoryt. - Nie znaleźliśmy żadnych jego śladów w samochodzie - powiedział k Colobert. - Albo obiekt jest tak mały, że nie mogliśmy go znaleźć, albo uderzenie było tak silne, że rozpadł się i zamienił w pył - dodał.
W pobliżu auta znaleziono jedynie tajemniczy lekki, brązowy kamień wielkości orzecha laskowego.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Dochodzenie wykazało dotychczas, że nie stwierdzono śladów radioaktywności, czego można się spodziewać, gdyby był to meteoryt. - Jednak biorąc pod uwagę stan pojazdu, wszystko wskazuje na to, że to jednak mógł być meteoryt - zapewnia Matthieu Colobert.
Takie wypadki zdarzają się niezwykle rzadko, jednak zaledwie kilka miesięcy temu fragment meteorytu spadł na pole w Normandii.