Australijski wywiad źródłem przecieku... wody
Główna australijska agencja wywiadowcza przyznała, że to ona jest źródłem przecieku... wody, który wyrządził ogromne straty w sali posiedzeń rządu.
25.05.2004 | aktual.: 25.05.2004 10:22
18 kwietnia salę rady ministrów w gmachu parlamentu zalały setki litrów wody z instalacji przeciwpożarowej. Kosztowne dywany i skórzane fotele zostały doszczętnie zniszczone. W eleganckim wcześniej pomieszczeniu można było brodzić w wodzie. Straty oszacowano na 700 tys. dolarów australijskich (blisko pół miliona dolarów amerykańskich). Remont potrwa do pierwszych dni czerwca.
Całe nieszczęście spowodował kawałek pleksiglasu, który na żądanie tajnych służb umieszczono niegdyś w instalacji ponad salą. Był tam od czasu budowy parlamentu w latach 80., aż doszło do awarii.
Szef wywiadu Dennis Richardson nie powiedział specjalnej komisji parlamentarnej, w jakim celu włożono tam pleksiglas. Australijskie media twierdzą, że miał on pozwolić agentom służb specjalnych na wejście nad salę posiedzeń i sprawdzenie, czy w instalacji przeciwpożarowej nie ma podsłuchów.
Richardson zastrzegł, że to nie jego służby odpowiadają za katastrofę. "My tylko zleciliśmy instalację, ale sami nie instalowaliśmy" - powiedział.